środa, 19 listopada 2014

Do siebie samej

Najnowsza powieść Romy Ligockiej pt. „Droga Romo”, jest kontynuacją poprzedniej zatytułowanej „Dobre dziecko. Tym razem autorka wraca pamięcią do okresu wchodzenia w dorosłość – czasu studiów, burzliwej młodości, trudnych relacji rodzinnych i skomplikowanych związków uczuciowych.


Można odnieść wrażenie, że od czasu „Dziewczynki w czerwonym płaszczyku” Ligocka wciąż od nowa pisze tę samą książkę. Od początku w swej twórczości pisarka opiera się o własną biografię, w kolejnych tomach analizując wybrane z niej momenty – te kluczowe, które miały wpływ na to, jaką jest dziś osobą i jak postrzega świat. Jest to trudny, obfitujący w wiele bolesnych momentów i dramatycznych zdarzeń los. Doświadczenia pisarki mają uniwersalny rys, wielu z nas odnajduje w jej historii kawałek swojej własnej. Ta cecha w połączeniu z charakterystycznym: bardzo emocjonalnym, stylem, sprawia, że książki Ligockiej cieszą się olbrzymią popularnością, nie tylko w Polsce i szybko zyskują status bestsellerów.


Tym razem spotykamy Romę u progu dorosłości, tuż po zdaniu matury, przed rozpoczęciem studiów na wymarzonej ASP. Dziewczyna w tym ważnym momencie została w Krakowie sama. Jej matka wyjechała w tym czasie do Wiednia, w poszukiwaniu lepszego życia. Usiłowała kontrolować córkę na odległość, nieustannie śląc „zatroskane” listy z pytaniami, czy ta dobrze się prowadzi, nie robi głupot, właściwie się odżywia i ubiera. Poziomka z jednej strony cieszyła się odzyskaną wolnością, tym, że nie musi już być odpowiedzialna za matkę. Z drugiej jednak, jak nigdy wcześniej potrzebowała czułości troski, drogowskazów, za którymi mogłaby podążyć. Po raz kolejny jednak w jej życiu nie było nikogo, kto mógłby jej to zapewnić bezinteresownie.

Powieść ma formę listu napisanego do siebie samej. Ligocka zwraca się do siebie młodej z pozycji dojrzałej, świadomej kobiety, po to, by lepiej zrozumieć tamtą dziewczynę, otoczyć ją po czasie troską i dać swego rodzaju wsparcie. Czasu nie da się cofnąć, błędy musiały zostać popełnione, choć oczywiście dziś dojrzała autorka często ma ochotę krzyknąć do tamtej: nie rób tego, nie z nim, nie idź tam. Robi to we wtrąceniach, które pokazują obecną perspektywę i spojrzenie na świat. Jedyne, co pozostaje w zasięgu możliwości, to przebaczyć sobie. To, jak pisze jest być może najtrudniejszą sztuką.

Poza wysuniętym na pierwszy plan wątkiem trudnych relacji z matką, tematem jest również bujne życie towarzyskie. Poziomka obraca się w środowisku bohemy artystycznej Krakowa. Jest świadkiem tworzenia Piwnicy pod Baranami, przyjaźni się z Piotrem Skrzyneckim i wieloma uznanymi dziś twórcami. W pewnym momencie zachłystuje się „światowym życiem”, szuka siebie, chce być oryginalna, wyróżniać się z tłumu, wyglądać modnie -  za wszelką cenę. Motywem przewodnim wszystkich jej działań jest rozpaczliwe poszukiwanie miłości, akceptacji, potwierdzenia swojej wartości i sensu istnienia. Niestety skutkuje to brzemienną w skutkach decyzją o przedwczesnym małżeństwie z Lordem – niespełnionym artystą, alkoholikiem. O tym rozdziale swojego życia Ligocka pisze z dojmującą szczerością.

„Droga Romo”, podobnie jak poprzednie książki autorki to trudna, wymagająca emocjonalnie lektura. Narracja stosowana przez pisarkę potęguje wrażenie osobistego dialogu z czytelnikiem. Szczerość z jaką Ligocka pisze o różnych fragmentach swojej biografii momentami jest krępująca. Lektury nie ułatwia również ciężar emocjonalny opisywanych zdarzeń. Towarzyszy jej poczucie niestosowności i dylematy podobne do tych, odczuwanych przy czytaniu cudzej korespondencji, czy przeglądaniu telefonu komórkowego. Paradoksalnie być może jednak w tym właśnie tkwi największa siła i wartość prozy pisanej przez Ligocką.

Ocena: 7/10
R.Ligocka, „Droga Romo”, Wydawnictwo Literackie 2014.
*Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego http://www.wydawnictwoliterackie.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz