„Stuhrmówka,
czyli gen wewnętrznej wolności” – wywiad z Maciejem Stuhrem przeprowadzony
przez Beatę Nowicką ukazał się w zeszłym roku, wydawałoby się, że kurz medialny
po ukazaniu się książki dawno opadł, a recenzowanie jej w tym momencie nie ma
sensu.
Nic bardziej mylnego, Stuhr po okresie pewnego wyciszenia zawodowego, znów jest na fali wznoszącej, złośliwi mogliby nawet uznać, że wyskakuje z każdej lodówki.
Jako aktor wszechstronnie utalentowany, niezależnie od tego, czy gra, śpiewa, tańczy, prowadzi gale, pisze felietony, wzrusza i bawi widzów/czytelników do łez.
Mało jest w Polsce tak błyskotliwych , rozważnie prowadzonych karier. Niewielu jest tak inteligentnych, dowcipnych, zdystansowanych aktorów, którzy jednocześnie mają odwagę by od czasu do czasu wyjść z roli ulubieńca publiczności i zabrać głos w debacie publicznej. Stuhr to potrafi, nic dziwnego, że lektura wywiadu z nim jest czystą przyjemnością.
Nic bardziej mylnego, Stuhr po okresie pewnego wyciszenia zawodowego, znów jest na fali wznoszącej, złośliwi mogliby nawet uznać, że wyskakuje z każdej lodówki.
Jako aktor wszechstronnie utalentowany, niezależnie od tego, czy gra, śpiewa, tańczy, prowadzi gale, pisze felietony, wzrusza i bawi widzów/czytelników do łez.
Mało jest w Polsce tak błyskotliwych , rozważnie prowadzonych karier. Niewielu jest tak inteligentnych, dowcipnych, zdystansowanych aktorów, którzy jednocześnie mają odwagę by od czasu do czasu wyjść z roli ulubieńca publiczności i zabrać głos w debacie publicznej. Stuhr to potrafi, nic dziwnego, że lektura wywiadu z nim jest czystą przyjemnością.
Ukazanie się tej
pozycji na rynku było sporym zaskoczeniem, Stuhr słynie bowiem z tego, że wywiadów
udzielać nie lubi, prywatnie introwertyk, ma alergię na dzielenie się swoją
prywatnością, tak popularne w niektórych kręgach. A jednak sztuka namówienia go
do rozmowy udała się Beacie Nowickiej – dziennikarce, która „przepytuje” aktora
od lat, w związku z czym, On darzy ją zaufaniem, które jest niezbędne do tego,
by przedsięwzięcie pt. wywiad – rzeka miało sens i przyniosło zadowalający
efekt. I tak oto jest „Stuhrmówka”.
Niektórzy zarzucali
aktorowi, że za wcześniej zdecydował się na tego typu podsumowanie, że nie ma
wystarczającej liczby doświadczeń życiowych i zawodowych, by wyskakiwać przed
szereg z tego typu publikacją. Wydaje się, że w jego przypadku czynnik czasowy
ma niewielkie, żeby nie powiedzieć żadne znaczenie. Za dwadzieścia lat wciąż
znajdą się przecież osoby, które powiedzą o Macieju – młody Stuhr i będą go
postrzegać jako syna swojego ojca. Przywiązywanie się do tego typu opinii nie
ma więc żadnego sensu.
Rozmowa Nowickiej ze
Stuhrem jest klasyczna w układzie: zaczynamy od dzieciństwa by dojść do
teraźniejszości. Mamy tu więc opowieści o przodkach, podobieństwie do nich,
relacjach z młodszą siostrą, przygody z czasów harcerstwa, młodzieńczych
wybrykach szkolnych, pierwszych zauroczeniach. „Poważniej” zaczyna być w części
dotyczącej studencko – kabaretowych czasów, które, poniekąd niechcący stały się
początkiem ogromnej popularności Stuhra, związanej z działalnością estradową i
wystąpieniem w najbardziej kasowych komediach polskich lat 90. Gdy wydawało
się, że świat stoi przed nim otworem i może zająć się już wyłącznie odcinaniem
kuponów od szybko zdobytej sławy, on wykonał krok w tył – zrezygnował z
kabaretu i postanowił zdawać do Szkoły Teatralnej. W związku tym w rozmowie
pojawiają się oczywiście wątki słynnej fuksówki, zawodowych mistrzów,
pierwszych, po ukończeniu szkoły castingów, ról teatralnych.
Całość jest niezwykle
anegdotyczna. Stuhr o wszystkim opowiada z charakterystycznym dla siebie
poczuciem humoru. Sporo tu zabawnych kulis planów filmowych, scen kabaretowych,
garderoby teatralnej. Wziąwszy pod uwagę, że aktor współpracuje z
najwybitniejszymi reżyserami i aktorami w tym kraju, jest to niewątpliwie
smaczny kąsek.
Kwestie prywatne, choć
się pojawiają zostały omówione z klasą i umiarem. Nie znajdziemy tu rozliczeń z
przeszłością, wyznań na wyłączność i innej tego rodzaju idealnej pożywki dla
tabloidów. Wywiad jest uzupełniony wypowiedziami rodziny, przyjaciół i bliskich
znajomych Stuhra, co również jest interesującym dodatkiem do tego typu
publikacji. Spojrzenie osób trzecich pozwala na zobaczenie aktora w nieco innym
świetle.
To nie jest książka,
która zmieni wasze życie, nie jest to też książka, która odkrywa nową, zupełnie
nieznaną twarz Macieja Stuhra. Jest to natomiast rzecz, przy której będziecie
się świetnie bawić. Wydaje się, że zapewnienie czytelnikom rozrywki na dobrym
poziomie było głównym celem tej publikacji i został on osiągnięty w stu
procentach.
Ocena: 7/10
„Stuhrmówka, czyli gen
wewnętrznej wolności”, Wydawnictwo Znak 2015.