Stramera śmiało można określić jako wielki
powrót. Na nową powieść Mikołaja Łozińskiego trzeba było czekać aż osiem lat. Warto
było. W świat wykreowany przez autora zanurzamy się natychmiast, opowiadana
historia wciąga od pierwszej strony i chcemy w niej trwać jak najdłużej. Po
lekturze pozostaje żal, że to już koniec i nadzieja na rychłą kontynuację.
Już w momencie
pojawienia się na rynku nagrodzonej Paszportem Polityki Książki, wiedziałam, że Łoziński to pisarz niezwykle utalentowany,
którego dalszy rozwój będę obserwować z dużą ciekawością. Gdy w
październikowych zapowiedziach zobaczyłam Stramera
bardzo się ucieszyłam. Autor jest już dla mnie gwarancją literackiej jakości i
wartościowych przeżyć. Miałam wysokie oczekiwania, które zostały w pełni
zaspokojone.
Stramer
opowiada historię biednej żydowskiej rodziny – małżeństwa z sześciorgiem
dzieci, zamieszkałej przy ulicy Goldhammera 20 w Tarnowie. Ich losy zostały
pokazane na przestrzeni wielu lat: od początków dwudziestolecia międzywojennego
do początków drugiej wojny światowej. Każdy z członków rodziny przedstawia
wydarzenia ze swojej perspektywy.
Nathan – głowa rodziny,
z miłości do żony postanowił wrócić z Ameryki i zamieszkać w Tarnowie. Do końca
wierzył, że kiedyś spełni swój amerykański sen. Niespełnienie powodowało
powracający regularnie „katar żołądka”. Jako ojciec był wymagający i apodyktyczny.
Ryfka – westalka domowego ogniska, w każdych okolicznościach starała się scalić
rodzinę, utrzymać ją w ryzach. Jako matka – opiekuńcza, wyrozumiała, ciepła.
Rudek – najstarszy z rodzeństwa, autorytet, lider, intelektualista. Jako pierwszy
wybierze studia w Krakowie. W ślad za bratem wyruszy kolejny z braci – Salek,
mocno zafascynowany komunizmem. Ta ideologia naznaczy również życie Hesia,
który w przeciwieństwie do starszych braci nie pójdzie ścieżką edukacji Najmłodszy Nusek – jest nieco pomijany zarówno
w rodzinie, jak i w powieści. Życie starszej z sióstr – Reny, zdeterminuje
związek ze starszym mężczyzną. Do rodzeństwa należy także Wala.
Łoziński stworzył
świetne portrety psychologiczne bohaterów i pokazał funkcjonowanie tego „organizmu”
w bardzo długim okresie czasu. Możemy obserwować umacnianie więzi i ewolucje
stosunków rodzinnych. Niezależnie od tego, Stramerowie w najważniejszych i
najtrudniejszych momentach życia zawsze są razem. Wspierają się i są gotowi
nieść pomoc. Dzięki temu od początku jako czytelnicy czujemy się dobrze w ich
towarzystwie.
Autor doskonale łączy
fakty historyczne z fikcją literacką. Odtwarza krajobraz ówczesnego Tarnowa,
Krakowa, częściowo nawet Lwowa i Warszawy. Wykorzystuje do tego autentyczne
szyldy, nagłówki prasowe, postaci W usta swoich bohaterów często wkłada ich
słowa. Zaznacza zachodzące z czasem zmiany nastrojów społecznych i politycznych.
Początkowo drobne, z czasem narastające różnice zachowań Polaków w stosunku do
Żydów. Pokazuje ewolucję socjalizmu w komunizm.
Stramer
to świetnie skonstruowana, wielogłosowa, panoramiczna powieść. Fikcja literacka
w dużej mierze zainspirowana historią rodziny Łozińskiego. Jednocześnie, mimo
szerokiego planu czasowego to powieść bardzo kameralna. Rodzina Stramerów
tworzy mikrokosmos. W zamyśle autora to na niej miała być skupiona cała uwaga
czytelników. Wielka historia ma wpływ na życie bohaterów, ale zdaje się odbywać
gdzieś w tle. Dramatyczne wydarzenia końcowe, o których wszyscy wiemy, zostają
tu jedynie zasygnalizowane. Ten zabieg udał się znakomicie i posłużył całości.
Dzięki temu powieść, mimo trudnego tematu ma w sobie dużo lekkości i humoru. To
wielka sztuka, która udaje się nielicznym.
W tym miejscu muszę
również wspomnieć o doskonałej jakości całego wydania. Po pierwsze: świetnie
zaprojektowana, minimalistyczna okładki autorstwa Przemka Dębowskiego. Po
drugie: format wydania, który sprawia, że książka idealnie mieści się w dłoni i
jest wygodna do czytania w każdych warunkach. Po trzecie: wysokiej jakości
papier, który estetycznie dopełnia przyjemność obcowania z tekstem.
Dzieło kompletne.
M.Łoziński, Stramer, Wydawnictwo Literackie 2019.
* Dziękuję Wydawnictwu
Literackiemu za przekazanie egzemplarza do recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz