piątek, 20 grudnia 2019

Nie zdążę – Olga Gitkiewicz


Druga książka Olgi Gitkiewicz jest powszechnie uznawana za reportaż o wykluczeniu komunikacyjnym. Zagadnienie zostało jednak  potraktowane zbyt szeroko, by móc jednoznacznie stwierdzić, że jest to rzecz wyłącznie o tym. Temat nośny, aktualny. Tym bardziej żal zmarnowanego potencjału.

W pierwszej chwili wzrok przyciąga okładka ze zdjęciem autorstwa Filipa Springera. Zaniedbana wiata bez oznakowania i widocznego rozkładu jazdy, stojąca pośrodku niczego, czasy świetności dawno ma już za sobą i tylko charakterystyczna konstrukcja sugeruje, że kiedyś był tam pewnie przystanek autobusowy. 

Ten smutny obrazek natychmiast przywołuje wszystkie złe wspomnienia związane z koniecznością korzystania z publicznego transportu. Wykluczenie komunikacyjne, jak czytamy na tylnej okładce, dotyczy blisko czternastu milionów osób w Polsce. Zakładam jednak, że każdy z nas, choć raz w życiu doświadczył niemożności wydostania się z miejsca komunikacyjnie odciętego od reszty kraju. Temat jest więc niezwykle uniwersalny i dobrze się stało, że ktoś się nad nim pochylił.

Zaczynamy od krótkiej podróży do Stanów Zjednoczonych i opowieści o tym, jak motoryzacyjni giganci: Chevrolet i Cadillac pewnego dnia postanowili zniszczyć amerykański transport publiczny, bo funkcjonował za dobrze, żeby ludzie chcieli kupować samochody.

Wracamy do Polski, by dowiedzieć się, że piesi są najsłabiej chronioną grupą uczestników ruchu drogowego. Nie lepiej wygląda sytuacja rowerzystów. Jako datę kluczową, dla stopniowego marginalizowania transportu publicznego w Polsce podaje się 1989 rok – czas transformacji ustrojowej, gdy Polacy zaczynali śnić sen o potędze, a szczytem marzeń było posiadanie własnego auta. Wtedy też rządzący, zamiast na rozwijanie i podtrzymywanie sieci transportu publicznego postawili na budowę dróg i autostrad. Nie każdy mógł wziąć udział w wyścigu o własne auto, co poskutkowało rosnącym wykluczeniem komunikacyjnym dużej grupy ludzi.

Wykluczeni to bardzo różnorodny zbiór. Są tu historie osób, które nie mogą dojechać do szkoły, pracy, lekarza, osób starszych, które przez brak transportu coraz rzadziej wychodzą z domu i w najprostszych sprawach, typu zakupy są zmuszone prosić o pomoc innych. Zjawisko dotyka zarówno mieszkańców wsi , jak i nieco większych miast, gdzie autobusy kursują, ale bardzo rzadko, uniemożliwiając tym samym ułożenie sobie jakiegokolwiek sensownego planu dnia. Są opowieści o sąsiedzkiej pomocy i grupach samochodowego wsparcia.

Bardzo ważnym, jednak niedostatecznie rozwiniętym wątkiem, jest to, że osoby nie zmotoryzowane, stale korzystające z transportu publicznego często uważane są za gorsze, biedniejsze, słabsze od reszty społeczeństwa. Tym samym doświadczają wykluczenia w zwielokrotnionej formie.

Autorka dużo miejsca poświęca stanowi Polskich Kolei Państwowych. Zarówno kondycji technicznej taboru, jak i rozlicznym problemom organizacyjnym spółek, które wpływają na kursowanie pociągów. Jest o pasjonatach kolei, którzy od zawsze chcieli być maszynistami i idealistycznie wierzą, że przedsiębiorstwo można zmienić na lepsze. Położenie tak dużego nacisku na kolej nieco dziwi. Tym bardziej, że niemal w tym samym czasie na rynku ukazała się książka: Ostre cięcie. Jak niszczono polską kolej, autorstwa Karola Trammera, w której autor uważnie przygląda się wszystkim wzlotom i upadkom PKP.

Gitkiewicz do kompletu dorzuca jeszcze uwagi na temat funkcjonowania komunikacji miejskiej i uprzywilejowanej pozycji kierowców w dużych miastach. Na kartach jej reportażu nie zabrakło też miejsca dla zapaleńców zbierających stare rozkłady jazdy. Słowem -  dla każdego coś dobrego.

Nie zdążę było doskonałym pomysłem na reportaż. Do pełnego sukcesu zabrakło jednak staranniejszej realizacji. Ilość poruszonych wątków sprawia, że całość jest mocno chaotyczna. Brak skupienia na myśli przewodniej, ustalenia hierarchii ważności, powoduje wrażenie niespójności. Tekst wewnątrz rozdziałów został podzielony na liczne mikro rozdziały. Niektóre ważne kwestie zostały jedynie zasygnalizowane, bez dogłębnego zbadania tematu. Inne z kolei są nadmiernie rozbudowane. Zdecydowanie brakuje tu koncentracji na pojedynczych osobach i ich historiach, związanych z wykluczeniem komunikacyjnym. Grzechem głównym tej książki jest nadmiar.

Olga Gitkiewicz bardzo chciała, jak najszerzej ująć temat, koniecznie zmieścić wszystko w jednej, niewielkiej w gruncie rzeczy książce. To właśnie ją zgubiło i w rezultacie osiągnęła efekt przeciwny do zamierzonego. Reportaż sprawia wrażenie napisanego na kolenie, byle zdążyć z oddaniem do wydawnictwa przed upływem ostatecznego terminu. Wielka szkoda. Niemniej jednak , powtórzę jeszcze raz: wielkie brawa za sam pomysł.

O.Gitkiewicz, Nie zdążę, Wydawnictwo Dowody na Istnienie 2019.
*Dziękuję Wydawnictwu Dowody na Istnienie za przekazanie egzemplarza do recenzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz