poniedziałek, 15 stycznia 2018

Życie jak w Madrycie

Często używamy tytułowego powiedzenia na określenie idealnego stanu ducha, kiedy wszystko jest przyjemne, lekkie, proste. Jak to zwykle bywa, nie ma ono nic wspólnego z rzeczywistością. Okazuje się bowiem, że problemy, kryzysy, porażki dotykają wszystkich po równo, bez względu na szerokość geograficzną i ilość słonecznych dni w roku. Doskonale pokazuje to powieść Almudeny Grandes „Pocałunki składane na chlebie”.

Bohaterami książki są mieszkańcy jednej ze starych madryckich dzielnic. Każdego z nich w różny sposób dotknął kryzys ekonomiczny. Z dnia na dzień zostali postawieni w nowej, trudnej sytuacji życiowej i są zmuszeni sobie z nią radzić. Utrata pracy, strach przed redukcją etatów, bankructwo prywatnych firm, eksmisje, niemożność spłacania kredytów to tylko niektóre z licznych problemów małej społeczności. Znajdują się w niej przedstawiciele różnych pokoleń: emeryci, ludzie w średnim wieku, młodzież i dzieci o różnym statusie społecznym i materialnym. Każdy z mieszkańców mas swój punkt widzenia na zaistniałą sytuację i inaczej na nią reaguje.

Siłą powieści są niewątpliwie barwne, nietuzinkowe postaci i ich skomplikowane życiorysy. Mamy tu rodzinę Martinez-Salgado – małżeństwo z trójką dorastających dzieci, energiczną fryzjerkę Amalię, której spokój zatruwa powstanie konkurencyjnego zakładu fryzjerskiego prowadzonego przez Chinki. Pascuala – właściciela miejscowego baru, dziennikarkę telewizyjną – Marisę, Sebastiána – architekta, który po utracie własnej firmy jest zmuszony podjąć pracę stróża, Martinę – starszą panią, która by poprawić nastrój sobie i rodzinie ubiera choinkę już we wrześniu. I wiele innych. Losy wszystkich bohaterów w pewnym momencie splatają się ze sobą. Choć wiele ich różni, to niełatwa sytuacja umacnia sąsiedzkie więzi i wszyscy, każdy na swój sposób starają się wspierać, udowadniając, że w jedności i grupie tkwi ogromna siła.

„Pocałunki składane na chlebie” to po prostu dobrze napisana powieść, która nie jest i zdaje się nie aspiruje do miana wybitnej literatury. Wciąż aktualny temat kryzysu ekonomicznego czyni ją niezwykle uniwersalną. Czytelnicy bez problemu odnajdą w niej analogię z własnym życiem i utożsamią się z którymś z bohaterów. Choć nie ma tu oczywistych happy endów i nie wszystkim się udaje to całość jest pokrzepiająca, tchnie nadzieją i optymizmem.

Grandes zdaje się przypominać to, o czym często zapominamy, zwłaszcza będąc w oku cyklonu, kiedy mierzymy się z osobistym problemem, tragedią. Każdy kryzys jest szansą na zmianę: sposobu myślenia, systemu wartości, nastawienia. Trudne sytuacje pozwalają na weryfikację relacji, obranie nowej drogi, bądź utwierdzenie się w swoich przekonaniach i konsekwentne realizowanie zamierzeń. Zawsze warto o tym pamiętać, choć nie zawsze jest to łatwe.

Ocena: 7/10
A.Grandes: „Pocałunki składane na chlebie”, Wydawnictwo Sonia Draga 2017.

*Dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga za przekazanie egzemplarza do recenzji.

* Książka na stronie wydawcy.