piątek, 30 lipca 2021

Wyznanie - Domenico Starnone, tł . Katarzyna Skórska


Nie ma znaczenia, czy Starnone jest mężem Eleny Ferrante ani to, czy ma jakikolwiek inny związek z tym pseudonimem. Najważniejsze, że jest utalentowanym pisarzem, który doskonale opanował reguły swojego fachu i potrafi je zastosować w praktyce.

Włoch specjalizuje się w krótkich, kameralnych powieściach skupionych na jednym bohaterze. Nie inaczej jest tym razem. 

Pietro jest nauczycielem w liceum.  Nawiązuje romans ze swoją byłą uczennicą - Teresą. Pewnego dnia dziewczyna wpada na pomysł, by wzajemnie zdradzili sobie po jednym wstydliwym sekrecie ze swojego życia. Wkrótce po tym  wyznaniu ich związek się rozpada. Ten, z pozoru nieistotny incydent zaważy na całym życiu Pietra.

Na kolejnych stronach poznajemy historię jego życia w kolejnych dekadach, aż do późnej starości. Urodził się w wielodzietnej rodzinie. Był krnąbrnym, zbuntowanym chłopakiem. Za wszelką cenę chciał zasłużyć na uwagę ojca, sprostać jego wysokim wymaganiom. Ożenił się z ambitną nauczycielką matematyki, która marzyła o karierze uniwersyteckiej. Chciał jej dorównać, być podziwiany. Splot sprzyjających okoliczności czyni go autorem dwóch szeroko komentowanych publikacji o włoskim systemie oświaty. Zyskuje rozgłos, szacunek, uznanie. Jego kariera rozwija się w zawrotnym tempie. Przestaje być tylko zwykłym nauczycielem. W końcu ma to czego zawsze chciał - szczęśliwą rodzinę i spełnienie zawodowe. Cały czas boi się, że Teresa któregoś dnia wyjawi jego tajemnicę i wszyscy dowiedzą się, kim tak naprawdę jest? 

Nadia - jego żona, była zdolniejsza niż mąż, miała wszelkie predyspozycje, by osiągnąć sukces. Dobrze zapowiadająca się kariera przegrała z potrzebą macierzyństwa i koniecznością wychowania trójki dzieci. Od tego momentu jej rola ogranicza się na towarzyszeniu mężowi w sukcesie, wspieraniu go. Żyje w umiejętnie skrywanym niespełnieniu i cieniu Teresy.

Starnone po raz kolejny zagłębia się w zakamarki ludzkiej psychiki, analizuje drobne zachowania, gesty. Każe zastanawiać się nad tym, jak często przybieramy w swoim życiu różne maski, po to by stać się lepszą wersją samych siebie, zyskać w oczach partnerów, rodziny, współpracowników? Jak bardzo niepewność, strach przed zdemaskowaniem, niechęć do wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny i decyzje determinuje i ogranicza nasze życie? Jak często zakochujemy się w naszym wyobrażeniu o osobie, a nie w niej samej, by nieraz po długim czasie odkryć, że nie ma ono nic wspólnego z rzeczywistością? Wyznanie to również rzecz o tym, jak bardzo brak równowagi w życiu zawodowym, czy osobistym wpływa na nasze poczucie szczęścia i o tym, że niespełnienia w któreś z tych dziedzin, nie da się w zasadzie niczym zrekompensować.

To nie jest wielka literatura, z gęstą fabułą i zapadającymi w pamięć frazami. Całe, niezwykle umiejętnie zbudowane napięcie w powieści opiera się na pytaniu: czy Teresa wyjawi sekret Pietra? Z całą pewnością jest to książka zawierająca dużo prawdy o człowieku i jego ciemnej stronie. Tej, o której wolimy na co dzień nie myśleć, do której nie chcemy się przyznawać, nawet przed samymi sobą. To lektura niewygodna, która zmusza nas do krytycznego spojrzenia na swoje postępowanie i dokonania rachunku sumienia. Postawienia się w sytuacji, w której nie chcielibyśmy stawać, spojrzenia z innej, szerszej perspektywy. Dlatego właśnie warto przeczytać Wyznanie i przy okazji nadrobić poprzednie powieści autora, jeśli jeszcze ich nie znacie.

D. Starnone Wyznanie, tł. Katarzyna Skórska, Wydawnictwo Pauza 2021.
* Dziękuję Wydawnictwu Pauza za przekazanie egzemplarza do recenzji.



piątek, 16 lipca 2021

Czytelnicze podsumowanie półrocza


Połowa lipca za nami, to najlepszy moment, żeby dokonać czytelniczego podsumowania półrocza. 

Od kilku lat czytam świadomie. Bardzo uważnie dobieram lektury, staram się, by były różnorodne. Przestałam czytać na czas, nie gonię za modą. Dzięki temu coraz rzadziej zdarzają mi się książkowe rozczarowania, poczucie straconego czasu po lekturze. Gdy przejrzałam listę przeczytanych książek, z okresu od stycznia do czerwca, okazało się, że tych najlepszych, które najbardziej zapadły mi w pamięć i wzbudziły najwięcej emocji jest tylko dziesięć. Oto one:

Najlepsze książki półrocza:

1. Gorzko, gorzko Joanna Bator, Wydawnictwo Znak 2021 - więcej o książce pisałam tu.

2. Pani Dalloway Virginia Woolf , tł. Krystyna Tarnowska, Wydawnictwo Znak 2016 - klasyka literatury, której nie muszę uzasadniać.ń

3. Dom duchów Isabel Allende, tł. Zbigniew Marcin Kowalewski, Wydawnictwo Marginesy 2021 - więcej o książce pisałam tu.

4. Łuk Triumfalny Erich Maria Remarque, tł. Ryszard Wojnakowski, Wydawnictwo Rebis 2021 - więcej o książce pisałam tu

5. O tym się nie mówi Emilie Pine, tł. Joanna Figiel, Wydawnictwo Cyranka 2020 - więcej o książce pisałam tu.

6. Przywiązania Vivian Gornick, tł. Łukasz Witczak, Wydawnictwo Filtry 2021 - więcej o książce pisałam tu.

7. Dorośli Marie Aubert, tł. Karolina Drozdowska, Wydawnictwo Pauza 2020 - ta niepozorna, cieniutka książka wzbudziła we mnie niespodziewanie dużo emocji i przemyśleń. Historia opowiada o dwóch siostrach, które wraz z rodziną postanawiają spędzić urlop w domku letniskowym nad wodą. Ida - zbliża się do czterdziestki, nie ma partnera, ale pragnie mieć dziecko. Jej siostra właśnie spodziewa się dziecka. Aubert prezentuje ciekawe, nieoczywiste spojrzenie na kwestie macierzyństwa i relacji rodzinnych. Pisze o zazdrości, niespełnieniu, próbach dopasowania się do oczekiwań społecznych. Aż trudno uwierzyć, że na 144 stronach zmieściła się tak złożona, gęsta od emocji opowieść, oferująca do tego trzymające w napięciu zwroty akcji i niebanalne rozwiązania fabularne. Równie ciekawa jest także druga książka autorki: Zabierz mnie do domu, w tłumaczeniu Karoliny Drozdowskiej - dziewięć bardzo krótkich opowiadań, stanowiących emocjonalny koktajl, z trafiającymi w punkt obserwacjami na temat relacji.

8. Stówka. Przeczytaj to jeszcze raz Anna Dziewit-Meller, Justyna Sobolewska, Wydawnictwo Osnova 2021 - więcej o książce pisałam tu.

9. Dom Holendrów Ann Patchett, tł. Anna Gralak, Wydawnictwo Znak 2021 - więcej o książce pisałam tu.

10. Przerwa Katherena Vermette, tł. Paweł Lipszyc, Wydawnictwo Wielka Litera 2021 - więcej o książce pisałam tu.

Najgorsze książki półrocza:

1. Wegetarianka Han Kang, tł. Justyna Najbar-Miller, Wydawnictwo W.A.B. 2021 - więcej o książce pisałam tu.

2. Rozmowy z przyjaciółmi Sally Rooney, tł. Łukasz Witczak, Wydawnictwo W.A.B. 2021 - więcej o książce pisałam tu.

3. Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę Ocean Vuong, tł. Adam Pluszka, Wydawnictwo W.A.B. 2021 - więcej o książce pisałam tu.

4. Cicho, cichutko Ignacy Karpowicz, Wydawnictwo Literackie 2021 - więcej o książce pisałam tu.

5. Biblioteka o północy Matt Haig, tł. Ewa Wojtczak, Wydawnictwo Zysk i S-ka.2021 - więcej o książce pisałam tu.

Najlepszy debiut półrocza:

Przerwa Katherena Vermette, tł. Paweł Lipszyc, Wydawnictwo Wielka Litera. 

Literackie odkrycie półrocza: 

Marie Aubert i obie jej książki: Dorośli, Zabierz mnie do domu, tł. Karolina Drozdowska, Wydawnictwo Pauza. 2020/2021

Na moich półkach jest jeszcze wielu potencjalnych kandydatów do tytułu książki roku, których nie udało mi się przeczytać w pierwszym półroczu. W kolejce na lekturę czekają m.in: Przewóz Andrzeja Stasiuka, Dziewczyna, kobieta, inna Bernardine Evaristo, esej: Między światem a mną Ta-Nehisi Coatesa, reportaże: Wojenka Magdaleny Grzebałkowskiej oraz Białe płatk, złoty środek Piotra Pawła Reszki. Na te tytuły znajdę czas jesienią.

Mam nadzieję, że moje wybory choć po części pokrywają się z waszymi lub znajdziecie wśród nich inspiracje lekturowe dla siebie. 



poniedziałek, 12 lipca 2021

Letnie lektury - część druga


W tym zestawieniu znalazły się tytuły, które letni klimat prezentują wyłącznie na okładce, lekkie naprawdę oraz takie, które są dla mnie eksperymentem w czystej postaci, a nawet złamaniem czytelniczego kręgosłupa i wszystkich dotychczasowych zasad.

1. Lato Ali Smith, tł. Jerzy Kozłowski - ostatni tom cyklu Pory roku, przyniesie pełną satysfakcję fanom tetralogii i twórczości pisarki. Nieprzekonanych do niej, takimi pozostawi. 

Sacha Greenlaw jest młodą aktywistką ekologiczną, jej brat Robert - zbuntowanym nastolatkiem, nieustannie wpadającym w kłopoty. Ich matka - Grace zmaga  się z demonami przeszłości. We trójkę tworzą nietuzinkową, specyficzną rodzinę.

Lato, czyta się miejscami, jak kronikę minionych, choć wciąż świeżych w pamięci zdarzeń. Mamy tu oczywiście pandemię, locdown, problemy wywołane przez kryzys ekonomiczny i izolację społeczną, Brexit, kryzys klimatyczny, pożary w Australii, Gretę Thunberg, zabójstwo Georga Floyda, politykę Trumpa i wiele innych.

Przede wszystkim jednak jest to hymn na cześć natury, wolności, wiedzy, wspólnoty, przyjaźni. Smith wierzy w młodych ludzi, pokłada w nich wielkie nadzieje, wie, że ich głos jest ważny i zdecyduje o przyszłości świata. Podobnie, jak w poprzednich częściach zastanawia się nad istotą czasu, jego granicami. Pojawiają się też postaci znane z poprzednich tomów, ich historie się domykają. Łącznikiem między Porami Roku są liczne nawiązania do innych dzieł literackich.

Pisarka stara się uchwycić i opisać zarówno atmosferę oczekiwania, które zawsze wiążemy z latem, jak i moment zmiany społecznej, pokoleniowej, którą niewątpliwie obserwujemy. Obie te rzeczy udają się  jej doskonale. 

Lato prowokuje do myślenia, skłania do wyciągnięcia wniosków, zostawia z nutą melancholii, ale również optymizmu. Polecam czytać w letni, najlepiej deszczowy dzień, bo to lektura wymagająca skupienia i namysłu.

* Dziękuję Wydawnictwu W.A.B. za przekazanie egzemplarza do recenzji.

2. Kochankowie i pisarze Lily King, tł. Magdalena Koziej - trzydziestoletnia Casey pracuje jako kelnerka, jest niespełnioną pisarką, która od sześciu lat próbuje dokończyć swoją debiutancką powieść, przeżywa żałobę po śmierci matki, boryka się z problemami finansowymi, szuka życiowej stabilizacji, wchodząc w kolejne związki. Otoczona przyjaciółmi, po prostu usiłuje radzić sobie z życiem. Główna bohaterka wzbudza naszą sympatię od pierwszych stron. Jej nieporadność jest urocza, perypetie zabawne, a dialogi, miejscami, zaskakująco błyskotliwe. Choć nie jest pozbawiona wad, a jej postępowanie momentami budzi wątpliwości, to trzymamy za nią kciuki. King o emocjach pisze bez patosu, o związkach - bez przesładzania, o zagubieniu - z wyrozumiałością, o kryzysach twórczych - ze znajomością tematu. Jest to lektura idealna na wakacje: lekka, niegłupia, czyta się bardzo szybko i równie szybko, niestety, ulatuje z głowy, ale za to koi, pozostawia czytelnika z nadzieją, wzruszeniem i w dobrym humorze, a to czasami dużo ważniejsze, niż zaspokojenie intelektualnych ambicji.

https://www.proszynski.pl/Kochankowie_i_pisarze-p-36899-.html

3. Beach read. Wakacyjny romans Emily Henry, tł. Aleksandra Weksej - sięgnięcie po tę książkę było z mojej strony eksperymentem, do którego zachęciły mnie pochlebne opinie innych oraz ta wybitnie wakacyjna okładka. Pierwszy kontakt z tym gatunkiem okazał się dla mnie bardzo nieudanym doświadczeniem, ale zacznijmy od początku. Czego oczekuje od wakacyjnego romansu, skoro z góry wiem, że nie będzie to wybitna literatura wysokich lotów, bo nie o to w niej chodzi? Tego, żeby nie wywoływał we mnie zażenowania, potrzeby zgrzytania zębami i poczucia straconego czasu. Czy Beach Read. Wakacyjny romans spełnił, choć jeden z tych warunków? Nie. January Andrews jest autorką poczytnych romansów, która przeżywa żałobę po śmierci ojca, zmaga się z kryzysem twórczym i ekonomicznym. Gus Everett dotychczas tworzył wyłącznie ambitną literaturę. Pewnego dnia drogi tych dwojga krzyżują się. Zawierają zakład: on ma napisać romans, ona stworzyć dzieło wysokich lotów, Sam pomysł na fabułę jest bardzo dobry. Z wykonaniem niestety już dużo gorzej. Mnóstwo tu stereotypów: January jest wykreowana na niepoprawną romantyczkę, zranioną księżniczkę, Gus na gburowatego buca zamkniętego w wieży niedostępności. Ich dialogi są banalne, realizacja wątku romantycznego przyprawia o ból zębów, całość jest zdecydowanie przegadana, nudna i przewidywalna. Jeśli potrzebujecie odmóżdżenia w trybie "now", wasza kondycja intelektualna jest na poziomie ameby, albo macie bardzo długi urlop, na którym bardzo się nudzicie i nie szkoda wam czasu - sięgnijcie po tę książkę. Innym - szczerze i z całego serca odradzam.

http://www.wydawnictwokobiece.pl/produkt/beach-read/

Przyznaje, że Kochankowie i pisarze oraz Beach read, czytane w tym samym czasie, jedna po drugiej sprawiają wrażenie napisanych na kursach kreatywnego pisania prowadzonych przez tę samą osobę. Oba tytuły wykorzystują dokładnie te same motywy literackie, oczywiście różnią się niuansami fabularnymi i jakością wykonania. To wrażenie wywołane jest pewnie kolejną modą wydawniczą, zapotrzebowaniem na lekkość w lecie. Wyciąganie wniosków o wtórności współczesnej literatury wyłącznie na podstawie tych zbieżności jest pewnie zbyt daleko idące, ale tak trudno się im oprzeć. Mój prywatny ranking i pojedynek na wakacyjną lekturę, idealną na plażę, bezapelacyjnie wygrywa Lily King i jej najnowsza książka.






czwartek, 8 lipca 2021

Najlepsze książki czerwca


Po chwili oddechu wywołanej letnimi lekturami, wracam do swoich standardów. Najlepsze książki czerwca są smutne i trudne, mimo tego ich czytanie było ogromną przyjemnością. Obydwa tytuły mają moje ulubione motywy literackie. Są ważne i nie do przeoczenia. Wygląda na to, że upodobań nie da się oszukać :-)

1. Dom Holendrów Ann Patchett, tł. Anna Gralak - okładka tej książki od pierwszego wejrzenia mówiła do mnie: kup i przeczytaj natychmiast! Jej malarskość sugeruje przeniesienie do świata, który dawno przeminął, krainy baśni. Nie są to błędne skojarzenia.
 
Główni bohaterowie Maeve i Danny Conroy - rodzeństwo porzucone w dzieciństwie przez matkę, która pewnego dnia postanawia odejść od rodziny, wraz z ojcem mieszkają w przyprawiającej o zawrót głowy swym przepychem rezydencji w Elkins Park na przedmieściach Filadelfii. 

Dom Holendrów, który swą nazwę zawdzięcza pierwszym właścicielom - małżeństwu VanHoebeeków jest pełnoprawnym bohaterem powieści. Dom był prezentem ojca - Cyrila Conroya dla żony - Elny. Jest to miejsce przytłaczające i pełne tajemnic, jednocześnie bliskie i najdroższe sercu rodzeństwa. Stanowi centrum ich świata. 

Po kilku latach do domu i życia Cyrila Conroya wprowadza się jego nowa żona Andrea, wraz z dwiema córkami. Kobieta wyrachowana i okrutna. Po niespodziewanej śmierci męża zmusza młodych Conroyów do opuszczenia domu. 

Od tego momentu rodzeństwo jest zdane na siebie, musi się sobą zaopiekować. Maeve jako starsza siostra czuje się odpowiedzialna za brata, po części kieruje jego życiem.

Patchett opowiada tę historię powoli, stopniowo ujawniając kolejne elementy fabuły, odsłaniając relacje łączące bohaterów i motywy ich działania. Umiejętnie gra też znanymi z baśni motywami m.in złej macochy.

Pojawia się też, w zasadzie nieobecny w literaturze motyw matki marnotrawnej. W powszechnej świadomości i narracjach jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że to ojciec zostawia rodzinę i nie ma obowiązku przed nikim się tłumaczyć. Kobieta może umrzeć, zachorować, ale nie wolno jej porzucić dzieci, podjąć świadomej i dobrowolnej decyzji o odejściu od rodziny. Doczekaliśmy się w końcu odwrócenia ról - tutaj matka ostatecznie powraca, ale w zasadzie nie wyjaśnia motywów swojego postępowania. 

Autorka pisze na chłodno, z dystansem, momentami jest brutalna i racjonalna do bólu. Nie wymusza żadnych emocji na czytelniku, nie jest sentymentalna. Nie boi się wprowadzania negatywnych postaci, złych zachowań, kontrowersji, które mogą one wywołać. 

Jedyne co dziwi, to fakt, że historia napisana przez kobietę jest opowiadana wyłącznie z perspektywy mężczyzny - Danny'ego Conroya. Bardzo brakuje tu tego kobiecego punku widzenia - zarówno siostry, jak i matki. Postaci Maeve, Elny, Andrei i Celeste - żony Danny'ego zostały przedstawione dość powierzchownie. Od powieści napisanej z takim rozmachem i dbałością o szczegół, oczekiwałabym bardziej pogłębionych psychologicznie portretów kobiet.

Dom Holendrów to epicka powieść o stracie, żalu tęsknocie, sile więzów rodzinnych, wsparcia i przebaczenia. Wciąga od pierwszych stron, sprawia, że z ochotą zanurzamy się w świecie wykreowanym przez pisarkę. Dzięki nietuzinkowym zabiegom stylistycznym i oryginalnemu potraktowaniu znanych motywów literackich, nie jest to jedynie kolejny, ckliwy melodramat rodzinny. Odwaga i świeże spojrzenie Patchett wyróżniają tę powieść spośród wielu innych o podobnej tematyce.


2. Przerwa Katherena Vermette, tł. Paweł Lipszyc - Przyznaje, że gdyby nie Instagram przeoczyłabym tę książkę. Na szczęście tak się nie stało, bo ta historia to największe, do tej pory, zaskoczenie czytelnicze tego roku i jedna z najlepszych książek, które w nim przeczytałam.

Tytułowa Przerwa to kawałek ziemi niczyjej między blokami. Pewnego zimowego wieczora dochodzi tam do przestępstwa. Stella - młoda matka, która widziała zajście z okien swojego domu zawiadamia policję.

Akcja powieści osadzona jest w lokalnej, mieszanej społeczności rdzennych Kanadyjczyków i potomków osadników. Jest to historia czteropokoleniowej rodziny kobiet. Rodziny dalekiej od ideału, w której są konflikty, kłótnie, żale pretensje, niedopasowania. Takiej, która jednoczy się w obliczu tragedii i robi wszystko, by poradzić sobie z jej konsekwencjami. 

W tej wielogłosowej narracji poznajemy nie tylko okoliczności przestępstwa, opowiedziane z perspektywy babci, matki, córek, wnuczki i policjanta prowadzącego śledztwo . Poznajemy przede wszystkim historie kobiet,  stopniowo odkrywamy zagadki ich przeszłości, motywacje, które kierowały ich zachowaniem . Zachowaniem  często złym, niewłaściwym, fatalnym w skutkach, którego czasem żałuje się do końca życia. 

Są to bardzo różne kobiety. Każda z nich mierzy się z czymś trudnym: traumą, osieroceniem, odrzuceniem, uzależnieniem. Każda przed czymś ucieka: samotnością, niespełnieniem. Każda próbuje sobie radzić na swój własny sposób.

Na kartach tej książki jest mnóstwo bólu, bezsilności, cierpienia, brutalności i zła w czystej postaci. Jest to też, na szczęście, opowieść o sile kobiet, solidarności, wytrwałości, sile rodziny, wspólnoty. Jest mądrość babci, sztama sióstr i opiekuńczość matki. Jest przekonanie o bezcennej wartości  przyjaźni i wsparcia. Jest nadzieja, która zwycięża.

Gęstość akcji, mnogość emocji, które wywołuje, doskonałe portrety psychologiczne bohaterów  sprawiają, że trudno się od tej książki oderwać. Chce się ją czytać non- stop, do końca, w każdym możliwym momencie. Dawno nie doświadczyłam tego uczucia, zapomniałam już, jak bardzo jest przyjemne.

Przerwa to niezwykle poruszająca książka - złożona opowieść, która zawiera w sobie bogactwo trudnych tematów i zmusza do refleksji. Czytając ją trudno uwierzyć, że to debiut literacki autorki. Jej styl i dojrzałość robią ogromne wrażenie. Będę śledzić i nie mogę się doczekać kolejnych poczynań pisarki.

Ten tytuł zdecydowanie zasługuje na waszą uwagę i dużo więcej medialnego rozgłosu, niż otrzymał do tej pory. Must read.