środa, 15 sierpnia 2012

Zamiana ról


Gdybym miała wskazać w literaturze polskiej ostatniego dziesięciolecia najlepsze książki mówiące o trudnych relacjach ojciec-syn, najtrafniej opisujące czasy PRL-u bądź traktujące o dojrzewaniu, bez wątpienia 

„Ojciec PRL” Wojciecha Staszewskiego zająłby czołową pozycję na mojej liście.

Wojciech Staszewski w swym debiucie prozatorskim udowadnia, że jest nie tylko wybitnym reporterem „Gazety Wyborczej” (dwukrotnie uhonorowany za reportaże nagrodą Grand Press), lecz ma także zadatki na świetnego pisarza.

 Jego powieść rozgrywa się w dwóch planach czasowych, naprzemiennie pojawia się tu PRL i współczesność. Jest to pozornie prosta historia o dzieciństwie i drodze do dorosłości głównego bohatera – Stasia. Pod tą najbardziej oczywistą i czytelną opowieścią kryje się jednak jeszcze kilka innych, równie przejmujących.

Wspomniane już dzieciństwo upływa przede wszystkim na zabawie żelaźniakami, wędrówkach po górach z ojcem i pobytach nad morzem z matką. Ponadto główe zainteresowania chłopca w tym czasie to odkrywanie własnej seksualności i fascynacja sportem. Jako że mamy do czynienia z głębokim PRL-em, nie mogło zabraknąć charakterystycznych dla tego okresu „rekwizytów”: telewizora Beryl 102, Fiata 126p czy radia tranzystorowego. Ten stabilny, uporządkowany świat rozpada się gwałtownie z chwilą nagłej śmierci matki. W tym momencie Staś staje się Stanisławem, a my czytamy zupełnie nową historię o przyspieszonym kursie dorosłości, pierwszej zmianie w relacji z ojcem i zagubieniu wciąż bardzo małego człowieka w świecie dorosłych problemów. W tej nowej dla Stasia rzeczywistości na plan pierwszy wysuwają się nowe rzeczy: religia, bieganie i muzyka, zdecydowanie większą rolę odgrywa grupa rówieśnicza. Ojciec nadal jest idolem, ale pełni tę funkcję już tylko podczas górskich wędrówek. Wydarzenia historyczne – wybór papieża Polaka, Solidarność, stan wojenny, choć ważne, stanowią jedynie tło.

W drugim, współczesnym planie czasowym czytamy historię opowiadaną przez dorosłego już Stanisława – dojrzałego mężczyznę, męża, ojca, który przez splot okoliczności w jednej chwili musiał stać się również opiekunem dla własnego ojca, zniedołężniałego w wyniku udaru mózgu. W tym momencie zaczyna się historia najważniejsza, w której, jak się wydaje, został skumulowany cały ciężar emocjonalny książki. Stanisław wspomina swe dzieciństwo z dużą dozą sentymentu, na ojca z tamtego okresu patrzy z czułością, wyrozumiałością i szacunkiem. Chwila, w której musiał stać się dla własnego ojca „rodzicem” diametralnie zmienia sposób, w jaki postrzega tatę. Cała sytuacja rodzi bunt, niezgodę na tę nagłą zamianę ról. Ojciec zamiast czułości częściej wzbudza gniew, niechęć, zażenowanie. W tej mieszaninie przeciwstawnych uczuć pojawia się też świadomość nieuchronności zdarzeń. Stanisław nie boi się mówić wprost o wyrzutach sumienia związanych z wciąż niewystarczającą opieką nad ojcem, niemocy i bezradności, które ta sytuacja często wywołuje.

„Ojciec PRL” to niezwykle osobista, wzruszająca powieść. Staszewski poprzez wspominanie ojca z okresu swojego dojrzewania stara się zrozumieć jego obecne zachowanie. Zamiana ról wymusza na nim przemyślenia dotyczące ich wzajemnych relacji oraz zastanowienie nad stosunkami z własnym synem. W przeciwieństwie do innych polskich powieści, które przedstawiają ojca jako kata (np. „Gnój”), w tej znajdziemy raczej portret rodzica-autorytetu, namalowany ciepłymi barwami. Staszewski pisze o ojcu z miłością, szacunkiem i podziwem, mimo żalu o wcześniejsze zaniedbania w ich relacji oraz negatywne uczucia wywołane jego chorobą.

Jacek Hugo-Bader rekomendując książkę stwierdził: „Wojtek Staszewski napisał świetną powieść. Pokazał Polskę bez sentymentów, znieczulenia i ściemy. To naprawdę mocna proza. Może dlatego, że bez nadmiaru fikcji.”. Trudno o bardziej trafną opinię. „Ojciec PRL” to powieść momentami brutalna, szczera do bólu, przełamująca społeczne tabu dotyczące niemówienia o chorobie bliskich. W powieściach biograficznych bardzo często istnieje pokusa zatajenia, podkoloryzowania faktów, nieepatowania cierpieniem. Tutaj wszystko zostało napisane do końca, bez pominięcia najbardziej intymnych szczegółów.

„Czasem myślę sobie na spokojnie w łóżku, że starsi ludzie powinni mieć zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, zamawiania niepotrzebnych książek w księgarniach wysyłkowych, wyjmowania pieniędzy z bankomatu na wyłudzenie, wstawiania chujowych drzwi za bajońskie sumy. A potem myślę, że może to naturalna parabola. Człowiek, jako dziecko i jako starzec jest mało intelektualny i musi liczyć na rodziców albo na dzieci…”

„…kolor tego kabla to zjawisko. Jakby ktoś wziął kolorową słomkę z przyszłości w dowolnym kolorze, zdarł papierem ściernym, wymoczył w cypisku, wygotował w bielince, roztopił na ogniu, połknął i wyrzygał, zakopał na rok pod ziemią i wyciągnął na światło dzienne. Co to za kolor? PRL...”

„Ojciec PRL” nie jest lekturą łatwą. Zmusza do postawienia istotnych pytań i wymaga natychmiastowej odpowiedzi. Refleksje na temat własnych relacji rodzinnych nie zawsze są dla nas wygodne. W tym jednak tkwi wartość tej książki i główny powód, dla którego warto ją przeczytać. Do tego należy dodać niezwykle barwny, soczysty język, którym została napisana. Ponadto „Ojciec PRL” jest lekturą uniwersalną. Myślę, że wszyscy, którzy zetknęli się z chorobą kogoś bliskiego w rodzinie bądź dorastali w okresie PRL-u niemal w każdym zdaniu odnajdą własne przemyślenia. Z kolei dla młodszego pokolenia może być swoistą lekcją historii, jak również okazją do zastanowienia się nad poprawnością własnych układów rodzinnych. Wszystko to sprawia, że „Ojciec PRL” jest książką, od której wprost nie można się oderwać i która zostaje w głowie na długo po zakończeniu lektury.

Ocena:9/10
W.Staszewski, "Ojciec PRL", Agora 2012.
*Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Agora http://kulturalnysklep.pl/OPRL/pr/-ojciec--prl--wojciech-staszewski.html

4 komentarze:

  1. Brzmi nieźle. Po Twojej recenzji nabrałam ogromnej ochoty na przeczytanie tej książki. Lubię lektury, które coś po sobie pozostawiają, jakiś ślad w mojej głowie. Ta zapewne do takich należy. Fajnie, że o niej piszesz, bo do tej pory nigdzie się na tę publikację nie natknęłam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Znikł mój komentarz. Pisałam w nim, że właśnie skończyłam czytać i także mam w planie coś o książce napisać. Rewelacyjna książka. Czyta się ją wyśmienicie. Czasem się wzruszałam, czasem uśmiechałam. Pomimo tego, że nastoletnie lata bohatera przypadły na drugą połowę lat 80-tych, a u mnie coś pomiędzy pierwszą połową, a początkiem drugiej połowy lat 90-tych, to wspomnienia mamy podobne. Okres dojrzewania wszak w swym trzonie podobny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Papryczko niestety nieumiejętnie bawiłam się edycją posta i ten, pod którym były komentarze nieopatrznie usunęłam.Niemniej jednak jest zachowany w skrzynce pocztowej,także przeczytałam.Dziękuję za ponowny komentarz.Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoja opinia dotyka mojej czułej struny, gdyż jedna z bliskich mi osób miała podobne przeżycia i nawet okres nastoletni przypadał mniej więcej w tym samym czasie, co w książce. Poruszany temat należy do szalenie trudnych i aktualnych. Primo, w dzisiejszym zabieganiu i pogoni za pieniądzem, aby zapewnić rodzinie byt, wielu mężczyzn zapomina, jak być ojcem. Secundo, opieka nad schorowanymi, zaawansowanymi wiekowo członkami rodziny, to wyzwanie, z którym będzie się musiało zmierzyć coraz więcej osób, a rozwiązań systemowych i pomocy Państwa brak. Ostatnio pojawił się zresztą ten temat w "Polityce". Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń