niedziela, 30 września 2012

Cudowne dzieci


„Cudowne dzieci” Roya Jacobsena to lektura zaskakująca. Po pierwsze, udowadnia, że nie tylko Larssonem Skandynawia stoi, po drugie jest wydana w oryginalny, piękny sposób, jakiego na polskim rynku już prawie się nie spotyka. Chociażby, dlatego warto zwrócić na nią uwagę, przy najbliższej wizycie w księgarni.

Przyznaję szczerze, że dotychczas literatura skandynawska kojarzyła mi się, jak pewnie wielu z was, przede wszystkim z kryminałami: Stiegiem Larssonem, Camillą Lackberg, czy innymi książkami z Czarnej serii wydawnictwa Czarna Owca. O literaturze tych krajów z nurtów innych niż kryminalny miałam znikome pojęcie. Tak było do momentu, gdy w moje ręce trafiła wymieniona wyżej książka – można ją bowiem zaklasyfikować jako powieść obyczajową.

„Cudowne dzieci’ to pozornie prosta historia rozwiedzionej kobiety, Gerdy, i jej dorastającego syna, Finna, którzy wiodą uporządkowane, momentami monotonne życie. Mieszkają na typowym osiedlu bloków w jednej z dzielnic Oslo. Finn uczęszcza do szkoły, a po lekcjach spędza czas z dziećmi sąsiadów. Można powiedzieć, że jego życie do pewnego momentu nie różni się niczym od życia setek jego rówieśników w Oslo. Właściwa opowieść zaczyna się w momencie, gdy borykająca się z ciągłymi problemami finansowymi matka postanawia poszukać sublokatora, by w ten sposób znaleźć źródło stałego dochodu. W tym miejscu należy dodać, że akcja powieści rozgrywa się na początku lat 60. XX wieku, gdy Norwegia nie była jeszcze krajem, który znamy obecnie.

Przełomem w tej stonowanej, żeby nie powiedzieć nudnej, historii jest pojawienie się kandydatki na sublokatorkę, którą okazuje się jedna z licznych partnerek byłego męża Gerdy. Oczywiście nie zostaje ona zaakceptowana przez rodzinę i temat wydaje się być zamknięty. Po pewnym czasie u Finna i jego matki zjawia się niespodziewany gość – sześcioletnia Linda. Na pierwszy rzut oka wydaje się być dziwnym, zamkniętym w sobie dzieckiem, a obcowanie z nią staje się w pewnym momencie dużym problemem i wyzwaniem dla otocznia.

Na kanwie tej historii Jacobsen stara się przedstawić obraz społeczno-polityczny Norwegii tamtych lat: trudną sytuację ekonomiczną i wynikającą z niej biedę, złe traktowanie społeczne osób niepełnosprawnych, dramat rodzin rozbitych i ogólny brak tolerancji. Robi to w sposób bardzo delikatny i nieoceniający. Momentami jednak da się wyczuć w książce ton dydaktyczno-moralizujący, który może niektórych drażnić. Dużym atutem powieści jest narracja-Finn jako dorosły człowiek relacjonuje wydarzenia ze swojego dzieciństwa. Zabieg ten pozwala na dystans, dzięki temu znajdujemy w książce dużą dawkę ironii i poczucia humoru, mimo poruszania trudnego tematu.

Niewątpliwie najbardziej oryginalnym elementem książki jest szata graficzna, która natychmiast przykuwa spojrzenie. Tak starannego i pomysłowego wydania nie widziałam już dawno. Składowymi elementami edytorskiej odmienności „Cudownych dzieci” od reszty towarów na księgarskich półkach są przede wszystkim brak tradycyjnej okładki (pierwsze strony są sztywniejsze, a tekst zaczyna się już na pierwszej stronie tej „okładki”) oraz brak grzbietu, dzięki czemu możemy zobaczyć połączone składki książki. Na tym specyficznym, „surowym” grzbiecie widnieje nazwisko autora), co daje niezwykłe wrażenie estetyczne, a jednocześnie ogromnie wpływa na wygodę czytania (rozłożona książka się nie zamyka).

Dla mnie „Cudowne dzieci” to przede wszystkim książka o sile miłości, odwadze, woli walki i o tym, że mimo wielu trudności nigdy nie należy się poddawać. Historia Finna i jego rodziny jest naprawdę warta poznania. Nie sugerujcie się jednak tekstem z tyłu książki, który zapowiada ją jako świetną rozrywkę i dobrą prozę w sensacyjnym opakowaniu. Jest to jedynie chwyt marketingowy, który w gruncie rzeczy robi tej powieści krzywdę i nie najlepszą reklamę. Rozrywki, a tym bardziej sensacji, jest w niej jak na lekarstwo. Wszyscy, którzy zasugerowali się taką zachętą po lekturze mogą być mocno rozczarowani.



Ocena 7/10

R. Jacobsen, „Cudowne dzieci”. Studio Wydawnicze DodoEditor 2012.
*Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Studia Wydawniczego DodoEditor http://dodoeditor.pl/pl/nowosci/22-cudowne-dziecko.html.



3 komentarze:

  1. Ha i mnie zaintrygowało i z przyjemnością kiedyś sięgnę...Pozdrawiam...Missy

    OdpowiedzUsuń
  2. Też niedawno czytałam skandynawską książkę nie-kryminał i bardzo podobnie zaczęłam recenzję ;) Tylko dla mnie jeszcze drugim filarem skandynawskiej literatury jest dziecięca - Muminki, A. Lindgren i mnóstwo mniej znanych, ale świetnych autorów i ilustratorów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam tę książkę – wydanie jest naprawdę genialne! Dla samej szaty graficznej i nietypowej oprawy jestem skłonna postawić ją na mojej półce :)

    OdpowiedzUsuń