niedziela, 17 lutego 2013

Rodzinka PL.


Po debiut literacki Agnieszki Chylińskiej sięgnęłam z ciekawości. Wokalistka odkąd została matką zaskakuje kolejnymi przemianami. Najpierw ostre rockowe brzmienie porzuciła na rzecz bardziej tanecznych rytmów. 

Gdy już wszyscy odsądzili ją od czci i wiary, ona, nie zważając na krytykę postanowiła wejść na kolejny grząski teren. Efektem tego jest książka dla dzieci pod wdzięcznym tytułem „Zezia i Giler”. 

Choć debiut nie wyszedł być może śpiewająco, to w przeciwieństwie do „dzieł” innych gwiazd estrady pozbawiony jest fałszywych tonów.


Tytułowa Zezia, czyli Zuzanna Zezik mieszka wraz z młodszym bratem Czarkiem o pseudonimie Giler i rodzicami w bloku na jednym z warszawskich osiedli. Mama Zezi i Gilera pracuje w biurze, tata zaś jest rzeźbiarzem. Ważnymi postaciami w tej rodzinnej układance są również babcia jasnowłosa, babcia ciemnowłosa i dziadek. Dom rodzeństwa jest zupełnie zwyczajny. Zezia ma do dyspozycji maleńki pokoik, w którym na biurku, ułożone w idealnym porządku mieszkają przybory szkolne. Codzienność Zuzi także nie odbiega od normy. Chodzi do szkoły, wakacje spędza nad morzem i u dziadków. Boryka się również z typowymi dla jej wieku rozterkami ( zmienia w mgnieniu oka obiekty westchnień) i nie rozumie Gilera, którego uważa za bardzo dziwnego.


Ta zwyczajność jest jednocześnie zaletą i wadą książki. Z jednej strony bowiem z pewnością ułatwi to dzieciom identyfikację z bohaterami literackimi. Dorosłym, którzy przeczytają tę historię swoim pociechom może jednak brakować w niej polotu i fantazji. Momentami będą się po prostu nudzić, przysypiając zamiast najmłodszych. Co prawda narratorka opisuje rodzinę Zezików i jej rytuały z dużym poczuciem humoru, bez lukrowania. Z tekstu oczywiście wyłania się przekaz, że rodzina to jest siła, zdarzają się w niej jednak konflikty, których rozwiązanie wymaga pójścia na kompromis. Sama koncepcja fabuły jest dobra, mimo to lektura pozostawia uczucie niedosytu. Być może jest ono spowodowane zbyt dużymi oczekiwaniami, wywołanymi przez liczne, pochlebne opinie i medialną burzę promocyjną.

Rodzina Zezików z pewnością w jakimś sensie wzorowana była na rodzinie Borejków z kultowego już dziś cyklu „Jeżycjada” Małgorzaty Musierowicz. Do tego ideału bohaterom wymyślonym przez Chylińską z pewnością jeszcze bardzo daleko. Biorąc pod uwagę, że zakończenie książki ewidentnie zakłada ciąg dalszy, pozostaje mieć nadzieję, że wokalista dopiero się rozkręca i nie pokazała jeszcze pełni swoich możliwości. Być może regularnie powiększająca się rodzina zainspiruje ją do wymyślania bardziej emocjonujących i mrożących krew w żyłach przygód rodzeństwa. Jako matka Polka, wie przecież doskonale, że najtrudniejszy jest pierwszy krok. Ten ma już za sobą, więc czekamy na kolejne.

Ocena:6/10
A.Chylińska, „Zezia i Giler”, Wydawnictwo Pascal 2012.

4 komentarze:

  1. Nie dalej jak wczoraj stałam przed witryną księgarską i wgapiałam się w "Zezię". Okładka wodziła na pokuszenia, a ja pomna swojego postanowienia noworocznego dawałam odpór pokusie. Mam nadzieję, że biblioteka nabyła "Zezię" i książkę przeczytam, bo Chylińską lubię. A że nie wyszło z książką idealnie? Nic to, byłoby zupełnie nieciekawie, gdybyśmy się pławili w samych arcydziełach.
    Twoja recenzja rzetelna, zachęca do lektury książki, choć wskazuje na mankamenty dzieła. Dziękuję recenzentce :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do tej pory dosyć sceptycznie podchodziłam do książek wydawanych przez tzw. gwiazdy, wydawały mi się sposobem na komercyjny sukces - wystarczy rozejrzeć się po empiku, pojawia się coraz więcej książek celebrytów typu Kuba Wojewódzki, Anna Mucha. Ja jestem nastawiona to takich eksperymentów sceptycznie. Lecz faktycznie książka Chylińskiej ma inny charakter - to literatura dla dzieci, Twoja recenzja trochę uśpiła moją nieufność myślę że się przyjrzę jej uważniej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Za nic na świecie nie kupię tej książki. Medialna przemiana Chylińskiej do mnie nie trafia, jest niewiarygodna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przemawia do mnie ta książka, nie wiem czemu... Głośno o niej teraz jak nie wiem, powinnam więc się nią zainteresować... a tymczasem?
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie - www.im-bookworm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń