Jadwiga Grabowska – dyrektor artystyczna Mody Polskiej odegrała znaczącą rolę w historii tej branży w Polsce. Kreowała trendy, zanim ktokolwiek wymyślił to słowo. Śmiało można powiedzieć, że wyprzedziła epokę, w której żyła. Tę barwną, choć nieco zapomnianą i niedocenianą postać w książce „Caryca polskiej mody, święci i grzesznicy przypomina Marta Sztokfisz.
Grabowska pochodziła z tak zwanego dobrego domu, była córką zamożnych kamieniczników. Od dziecka miała zdolności do projektowania i cechy przywódcze. Wojna zabrała rodzinie cały majątek, a jej samej prawie wszystkich bliskich. Mimo tak trudnych okoliczności, nie załamała się. W myśl zasady „życie toczy się dalej”, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć od nowa. Na gruzach Warszawy, przy ulicy Marszałkowskiej otworzyła butik krawiecki – Feniks. W jednym z powstałych pawilonów jej krawcowe szyły ubrania dla żon partyjnych dygnitarzy, dyplomatów i stołecznych elegantek. Ona sama natomiast sprzedawała rzeczy otrzymane z zagranicznych paczek. Niestety, inicjatywa splajtowała.
Po utracie butiku Grabowska była namawiana na wyjazd za granicę do mieszkającej tam rodziny. Postanowiła jednak zostać w Warszawie, zatrudniła się w Cepelii, następnie została dyrektor artystyczną Mody Polskiej. Od tego momentu na trwałe przylgnęły do niej określenia „caryca” i „polska Chanelka”.
Była stuprocentową damą – powściągliwa, wykształcona, znająca języki. Dzięki częstym wyjazdom i licznym kontaktom była doskonale zorientowana w światowych tendencjach. Oglądała wszystkie ważne pokazy w Paryżu i starała się w miarę możliwości przenieść tamtejszą modę na nasz rynek. Między innymi dlatego uchodziła za najmądrzejszą w rodzimej branży modowej. Ceniła klasyczną elegancję, piękno, luksus i komfort. Dbała o każdy szczegół swoich projektów, nadzorowała pracę na każdym etapie. Nigdy nie zajmowało jej tworzenie mody dla mas, nie chciała schlebiać gustom ulicy. Interesowało ją kształtowanie stylu i wpływanie na gusta, ceniących indywidualizm, świadomych, niezależnych kobiet.
Modelki to osobne zagadnienie w imperium Grabowskiej. Wybierała je zawsze spośród najładniejszych dziewczyn w Warszawie. Poza urodą musiały jednak mieć coś w głowie i błysk w oku. Ceniła postaci barwne, ekspresyjne, zadziorne, które potem zdarzało jej się „wychowywać” i układać wedle uznania. Miała wśród nich swoje ulubienice: Małgorzatę Krzeszowską, Ewę Fichtner, Małgorzatę Blikle, Teresę Tuszyńską, Barbarę Minkiewicz i wiele innych. W kontaktach była raczej zdystansowana, nie użalała się nad sobą i nie okazywała emocji. W razie potrzeby natychmiast jednak ruszała na pomoc i udzielała wszelkiego wsparcia. Można było na nią liczyć w każdej sytuacji.
Caryca nie osiągnęła by swojej pozycji, gdyby nie sztab lojalnych współpracowników, gotowych realizować jej najbardziej śmiałe, trudne do wykonania z uwagi na niedostatki zaopatrzeniowe wizje. Prym wśród nich wiódł oczywiście nieoceniony Jerzy Antkowiak – asystent Grabowskiej, z czasem główny projektant Mody Polskiej. Poza głównodowodzącymi były także krawcowe i wiele innych osób, które pracowały na ostateczny kształt kolekcji.
„Caryca polskiej mody, święci i grzesznicy” to również opowieść o barwnych czasach. Po odwilży październikowej ludziom znowu chciało się bawić, odetchnąć głębiej i żyć pełnią życia. Swobodę i luz widać było również w strojach warszawiaków: coraz częściej noszono kolorowe skarpety, spodnie rurki i buty na słoninie. W powietrzu unosił się twórczy ferment. Na tzw. „szlaku hańby” - wiodącym od Krakowskiego Przedmieścia przez Nowy Świat do Alej Ujzdowskich, w knajpach różnego autoramentu spotykali się aktorzy, pisarze, architekci, dziennikarze. Bywały tam również modelki i projektanci Mody Polskiej. Środowiska się przenikały, toczono ożywione dyskusje do białego rana i oczywiście pito na umór. Pokazanie się w kawiarniach PIW – u, Czytelnika, Bristolu, Europejskim, u Dziennikarzy, Architektów było obowiązkiem wszystkich, którzy chcieli liczyć się w środowisku, a włączenie do towarzystwa uznawano za nobilitację. W książce Sztokfisz te zabawowe, niegrzeczne czasy wspominają m.in. Andrzej „Koń” Bohdanowicz, Jerzy Hoffman, Rosław Szaybo, Jan Dunin – Mieczyński i wielu innych.
Z książki „Caryca polskiej mody..” wyłania się fascynujący obraz Grabowskiej. Kobiety silnej, zdeterminowanej, odważnej wizjonerki. Jednocześnie owianej aurą tajemnicy w sferze prywatnej. Jak mówią współpracownicy: Gdyby jej nie było, trzeba by było ją wymyślić, bo Caryca, pieszczotliwie zwana przez Antkowiaka „Grabolką” była tylko jedna.
W czasach, gdy wszystkim się wydaje, że znają się na modzie, wszelkiej maści blogerzy i styliści, bez grama wiedzy mnożą się, jak grzyby po deszczu, warto uświadomić sobie, że moda jest dziedziną sztuki, która posiada swoją historię. Przypomnienie postaci Jadwigi Grabowskiej było świetnym pomysłem, za który autorce – Marcie Sztokfisz należą się podziękowania. Książka jest cennym źródłem wiedzy, zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy marzą o karierze w branży modowej.
M.Sztokfisz, „Caryca polskiej mody, święci i grzesznicy”, Wydawnictwo W.A.B. 2015.
*Dziękuję Wydawnictwu W.A.B. za przekazanie egzemplarza do recenzji http://www.gwfoksal.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz