Często
używamy tytułowego powiedzenia na określenie idealnego stanu ducha, kiedy
wszystko jest przyjemne, lekkie, proste. Jak to zwykle bywa, nie ma ono nic
wspólnego z rzeczywistością. Okazuje się bowiem, że problemy, kryzysy, porażki dotykają
wszystkich po równo, bez względu na szerokość geograficzną i ilość słonecznych
dni w roku. Doskonale pokazuje to powieść Almudeny Grandes „Pocałunki składane
na chlebie”.
Bohaterami książki są
mieszkańcy jednej ze starych madryckich dzielnic. Każdego z nich w różny sposób
dotknął kryzys ekonomiczny. Z dnia na dzień zostali postawieni w nowej, trudnej
sytuacji życiowej i są zmuszeni sobie z nią radzić. Utrata pracy, strach przed
redukcją etatów, bankructwo prywatnych firm, eksmisje, niemożność spłacania
kredytów to tylko niektóre z licznych problemów małej społeczności. Znajdują
się w niej przedstawiciele różnych pokoleń: emeryci, ludzie w średnim wieku,
młodzież i dzieci o różnym statusie społecznym i materialnym. Każdy z
mieszkańców mas swój punkt widzenia na zaistniałą sytuację i inaczej na nią
reaguje.
Siłą powieści są
niewątpliwie barwne, nietuzinkowe postaci i ich skomplikowane życiorysy. Mamy tu
rodzinę Martinez-Salgado – małżeństwo z trójką dorastających dzieci, energiczną
fryzjerkę Amalię, której spokój zatruwa powstanie konkurencyjnego zakładu
fryzjerskiego prowadzonego przez Chinki. Pascuala – właściciela miejscowego
baru, dziennikarkę telewizyjną – Marisę, Sebastiána – architekta, który po
utracie własnej firmy jest zmuszony podjąć pracę stróża, Martinę – starszą panią,
która by poprawić nastrój sobie i rodzinie ubiera choinkę już we wrześniu. I
wiele innych. Losy wszystkich bohaterów w pewnym momencie splatają się ze sobą.
Choć wiele ich różni, to niełatwa sytuacja umacnia sąsiedzkie więzi i wszyscy,
każdy na swój sposób starają się wspierać, udowadniając, że w jedności i grupie
tkwi ogromna siła.
„Pocałunki składane na
chlebie” to po prostu dobrze napisana powieść, która nie jest i zdaje się nie
aspiruje do miana wybitnej literatury. Wciąż aktualny temat kryzysu ekonomicznego
czyni ją niezwykle uniwersalną. Czytelnicy bez problemu odnajdą w niej analogię
z własnym życiem i utożsamią się z którymś z bohaterów. Choć nie ma tu
oczywistych happy endów i nie wszystkim się udaje to całość jest pokrzepiająca,
tchnie nadzieją i optymizmem.
Grandes zdaje się przypominać
to, o czym często zapominamy, zwłaszcza będąc w oku cyklonu, kiedy mierzymy się
z osobistym problemem, tragedią. Każdy kryzys jest szansą na zmianę: sposobu
myślenia, systemu wartości, nastawienia. Trudne sytuacje pozwalają na
weryfikację relacji, obranie nowej drogi, bądź utwierdzenie się w swoich
przekonaniach i konsekwentne realizowanie zamierzeń. Zawsze warto o tym
pamiętać, choć nie zawsze jest to łatwe.
Ocena: 7/10
A.Grandes: „Pocałunki
składane na chlebie”, Wydawnictwo Sonia Draga 2017.
*Dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga
za przekazanie egzemplarza do recenzji.
* Książka na stronie wydawcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz