Domy bezdomne – debiut reporterski Doroty Brauntsch
to dowód na to, że z pozornie niszowego tematu można uczynić ciekawą dla
wszystkich, uniwersalną historię.
W 2016 roku fotografka
Dorota Brauntsch na facebookowym profilu Ceglane domy , zaczęła zamieszczać zdjęcia unikalnych domów
murowanych, pochodzących z przełomu XIX i XX wieku, które znajdują się na ziemi
pszczyńskiej. Zabytkowe budynki w szybkim tempie znikają z krajobrazu śląskich
wsi. Są wyburzane z powodu starości, nieużyteczności. Książka jest
uzupełnieniem projektu fotograficznego o opowieści ludzi, którzy w tych domach
mieszkają lub mieszkali. Próbą ukazania historii budynków w szerszym
kontekście.
Młody
wróbel wpadł do kuchni prosto w kopkę świeżo skubanego pierza. Trzepot skrzydeł
rozniósł puch i pióra. Białe kłaczki osiadły na meblach, zasłonach, na gorących
jeszcze kołoczach. Nawet we włosach Hanka miała gęsie pierze.*
Taki początek, sugeruje
liryczną opowieść o sielskiej krainie dzieciństwa. Przywołuje na myśl beztroskę
czasu spędzanego w domu dziadków. Reportaż literacki to w Polsce wciąż rzadko
uprawiany gatunek. Budzi kontrowersje i spory. Bywa niedoceniany, umniejsza się
jego wartość. Dla mnie język literacki, szczególnie w tym przypadku jest
dodatkowym walorem tekstu. Budzi emocje. Całość czytałam z dużym
zainteresowaniem, mimo, że ne jestem specjalistką w dziedzinie budownictwa czy
architektury. W dużej mierze jest to właśnie zasługą języka.
Dom
żyje dopóki żyje w nim człowiek*
Dom
buduje się dla innych. Nie tylko dla dzieci czy wnuków, ale dla wszystkich. Dla
otoczenia. Dla miejsca, Żeby nie zepsuć przestrzeni, żeby nawiązać z nią
relację wtopić się w krajobraz.*
Brauntsch rozmawia z
mieszkańcami domów, ich rodzinami, ale także z rzemieślnikami: cieślami,
murarzami. Ważny jest tu również głos architektów. Jawią się oni jako grupa
pasjonatów, zapaleńców, którzy mimo przeszkód, z dużym wysiłkiem próbują
uratować to, co nieuchronnie odchodzi w zapomnienie. Każdy robi to na swój
sposób: odnawiając stare domy, budując nowe, wyłącznie z wykorzystaniem
naturalnych materiałów: cegły drewna, projektując z poszanowaniem przestrzeni,
dziedzictwa, zachowując tożsamość.
Domy
bezdomne to też opowieść o zgubnych skutkach transformacji.
Rozwój technologii, innowacje, postęp gospodarczy sprawiły, że ludzie przestali
szanować pracę ludzkich rąk, nie kształci się już rzemieślników: cieśli,
murarzy. Większość woli budować: tanio, szybko i „tak jak wszyscy”, czyli
najczęściej z prefabrykatów.
Wiesz, mam wrażenie, że domy, które dzisiaj budują ludzie,
są jednorazowe. Tak jak wszystko dookoła. A mnie kultura jednorazowości
przeraża. Wydaje nam się, że możemy kupić wszystko, nawet dom…Ale jednorazowość już z założenia
nie zniesie próby czasu. Dlaczego więc nie sięgnąć do wzorców, które zdały test
na długowieczność?*
Dokumentacja zaniku
domów jest dla Brauntsch pretekstem do wypowiedzi o zaniku wartości. Rosnący konsumpcjonizm
doprowadził do tego, że ludzie stracili umiar w zagarnianiu przestrzeni dla
siebie. Projektujący domy rzadko myślą o tym, by wkomponować nowe budynki w
krajobraz i otoczenie. Zanika rozsądek, budowanie „na skalę człowieka”. Brak
szacunku nie tylko dla przestrzeni, ale także dla przyrody. Znika również
poczucie wspólnoty, czemu autorka poświęca dużo uwagi. Kiedyś domy budowano
wspólnie, sąsiedzi mogli liczyć na wzajemną pomoc. Dzisiejsza anonimizacja
społeczeństwa, nie sprzyja budowaniu tego typu więzi. Coraz mniej jest domów
wielopokoleniowych, wraz z nimi ginie przywiązanie do ziemi. Trudno bowiem czuć
przywiązanie do mieszkania w bloku kupionego od dewelopera.
Wadą reportażu jest
niespójność tekstu. Debiutantkę gubi momentami chęć poruszenia zbyt wielu
wątków. Przez to często tracimy z oczu główny cel i założenie książki. Niepotrzebnie
zostały tu wkomponowane, niepasujące stylistycznie do całości fragmenty
manifestów urbanistycznych. Zaburzają one harmonię i odbiór tekstu.
Największą siłą zarówno tekstu jak i zdjęć jest
przenikliwe, wrażliwe, uważne spojrzenie autorki. O swoich bohaterach pisze z
olbrzymią czułością, szacunkiem. Na każdym kroku wyczuwa się Jej emocjonalny
stosunek do tematu, przywiązanie do opisywanych terenów. Ten rodzaj patrzenia
natychmiast udziela się czytelnikowi i sprawia, że wszelkie niedociągnięcia
tekstu przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.
Wizje rozpadu i zaniku przedstawione w Domach bezdomnych są dość katastroficzne.
W dodatku wygląda na to, że będzie coraz gorzej, a szanse na poprawę, jeśli w
ogóle istnieją, są niewielkie. Nawet jeżeli całość wydaje się nieco przesadzona
i na wyrost, to należy przyznać, że wiele z nich niestety jest prawdziwych.
Każdy z nas obserwuje to na co dzień w swoim otoczeniu. Warto przeczytać: ku pamięci, przestrodze, do
zatrzymania i przemyślenia.
D.
Brauntsch, Domy bezdomne, Wydawnictwo
Dowody na Istnienie 2019.
*Wszystkie
cytaty pochodzą z omawianej książki.
*Dziękuję
Wydawnictwu Dowody na Istnienie za
przekazanie egzemplarza do recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz