poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Historia znikania


Domy bezdomne – debiut reporterski Doroty Brauntsch to dowód na to, że z pozornie niszowego tematu można uczynić ciekawą dla wszystkich, uniwersalną historię.

W 2016 roku fotografka Dorota Brauntsch na facebookowym profilu Ceglane domy , zaczęła zamieszczać zdjęcia unikalnych domów murowanych, pochodzących z przełomu XIX i XX wieku, które znajdują się na ziemi pszczyńskiej. Zabytkowe budynki w szybkim tempie znikają z krajobrazu śląskich wsi. Są wyburzane z powodu starości, nieużyteczności. Książka jest uzupełnieniem projektu fotograficznego o opowieści ludzi, którzy w tych domach mieszkają lub mieszkali. Próbą ukazania historii budynków w szerszym kontekście.

Młody wróbel wpadł do kuchni prosto w kopkę świeżo skubanego pierza. Trzepot skrzydeł rozniósł puch i pióra. Białe kłaczki osiadły na meblach, zasłonach, na gorących jeszcze kołoczach. Nawet we włosach Hanka miała gęsie pierze.*

Taki początek, sugeruje liryczną opowieść o sielskiej krainie dzieciństwa. Przywołuje na myśl beztroskę czasu spędzanego w domu dziadków. Reportaż literacki to w Polsce wciąż rzadko uprawiany gatunek. Budzi kontrowersje i spory. Bywa niedoceniany, umniejsza się jego wartość. Dla mnie język literacki, szczególnie w tym przypadku jest dodatkowym walorem tekstu. Budzi emocje. Całość czytałam z dużym zainteresowaniem, mimo, że ne jestem specjalistką w dziedzinie budownictwa czy architektury. W dużej mierze jest to właśnie zasługą języka.

Dom żyje dopóki żyje w nim człowiek*

Dom buduje się dla innych. Nie tylko dla dzieci czy wnuków, ale dla wszystkich. Dla otoczenia. Dla miejsca, Żeby nie zepsuć przestrzeni, żeby nawiązać z nią relację wtopić się w krajobraz.*

Brauntsch rozmawia z mieszkańcami domów, ich rodzinami, ale także z rzemieślnikami: cieślami, murarzami. Ważny jest tu również głos architektów. Jawią się oni jako grupa pasjonatów, zapaleńców, którzy mimo przeszkód, z dużym wysiłkiem próbują uratować to, co nieuchronnie odchodzi w zapomnienie. Każdy robi to na swój sposób: odnawiając stare domy, budując nowe, wyłącznie z wykorzystaniem naturalnych materiałów: cegły drewna, projektując z poszanowaniem przestrzeni, dziedzictwa, zachowując tożsamość.

Domy bezdomne to też opowieść o zgubnych skutkach transformacji. Rozwój technologii, innowacje, postęp gospodarczy sprawiły, że ludzie przestali szanować pracę ludzkich rąk, nie kształci się już rzemieślników: cieśli, murarzy. Większość woli budować: tanio, szybko i „tak jak wszyscy”, czyli najczęściej z prefabrykatów.

Wiesz, mam wrażenie, że domy, które dzisiaj budują ludzie, są jednorazowe. Tak jak wszystko dookoła. A mnie kultura jednorazowości przeraża. Wydaje nam się, że możemy kupić wszystko, nawet dom…Ale jednorazowość już z założenia nie zniesie próby czasu. Dlaczego więc nie sięgnąć do wzorców, które zdały test na długowieczność?*

Dokumentacja zaniku domów jest dla Brauntsch pretekstem do wypowiedzi o zaniku wartości. Rosnący konsumpcjonizm doprowadził do tego, że ludzie stracili umiar w zagarnianiu przestrzeni dla siebie. Projektujący domy rzadko myślą o tym, by wkomponować nowe budynki w krajobraz i otoczenie. Zanika rozsądek, budowanie „na skalę człowieka”. Brak szacunku nie tylko dla przestrzeni, ale także dla przyrody. Znika również poczucie wspólnoty, czemu autorka poświęca dużo uwagi. Kiedyś domy budowano wspólnie, sąsiedzi mogli liczyć na wzajemną pomoc. Dzisiejsza anonimizacja społeczeństwa, nie sprzyja budowaniu tego typu więzi. Coraz mniej jest domów wielopokoleniowych, wraz z nimi ginie przywiązanie do ziemi. Trudno bowiem czuć przywiązanie do mieszkania w bloku kupionego od dewelopera.

Wadą reportażu jest niespójność tekstu. Debiutantkę gubi momentami chęć poruszenia zbyt wielu wątków. Przez to często tracimy z oczu główny cel i założenie książki. Niepotrzebnie zostały tu wkomponowane, niepasujące stylistycznie do całości fragmenty manifestów urbanistycznych. Zaburzają one harmonię i odbiór tekstu.

Największą siłą zarówno tekstu jak i zdjęć jest przenikliwe, wrażliwe, uważne spojrzenie autorki. O swoich bohaterach pisze z olbrzymią czułością, szacunkiem. Na każdym kroku wyczuwa się Jej emocjonalny stosunek do tematu, przywiązanie do opisywanych terenów. Ten rodzaj patrzenia natychmiast udziela się czytelnikowi i sprawia, że wszelkie niedociągnięcia tekstu przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.

Wizje rozpadu i zaniku przedstawione w Domach bezdomnych są dość katastroficzne. W dodatku wygląda na to, że będzie coraz gorzej, a szanse na poprawę, jeśli w ogóle istnieją, są niewielkie. Nawet jeżeli całość wydaje się nieco przesadzona i na wyrost, to należy przyznać, że wiele z nich niestety jest prawdziwych. Każdy z nas obserwuje to na co dzień w swoim otoczeniu.  Warto przeczytać: ku pamięci, przestrodze, do zatrzymania i przemyślenia.

D. Brauntsch, Domy bezdomne, Wydawnictwo Dowody na Istnienie 2019.
*Wszystkie cytaty pochodzą z omawianej książki.
*Dziękuję Wydawnictwu Dowody na Istnienie za przekazanie egzemplarza do recenzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz