poniedziałek, 6 maja 2019

Artemizja – Nathalie Ferlut, Tamia Baudouin


Książki o silnych kobietach, które dzięki swej odwadze, uporowi , determinacji i ciężkiej pracy osiągnęły sukces, zyskały uznanie i zapisały się trwale w historii, wciąż są bardzo popularne. W ten nurt idealnie wpisuje się również piękna powieść graficzna o barokowej malarce Artemisii Gentileschi.

Przez wieki pozycja społeczna kobiet była dramatyczna. Nie brały udziału w życiu publicznym, nie miały prawa głosu, były pozbawione dostępu do edukacji na wyższym poziomie. Musiała im wystarczyć rola żony przy mężu i westalki domowego ogniska. Podobnie było w artystycznym świecie. Tu również ignorowano głos kobiet, nie pozwalano im na twórczą swobodę. Malarki nie mogły samodzielnie kupować płócien i pigmentów, podpisywać prac własnym nazwiskiem, nie otrzymywały też za nie wynagrodzenia. Artemizji udało się pokonać wszystkie te ograniczenia. Przełamała konwenanse i ostatecznie osiągnęła to, co chciała. Sukces ten był jednak okupiony ogromnym, długotrwałym cierpieniem.

Przyszła na świat u schyłku XVI wieku, jako najmłodsza z trójki rodzeństwa. Szybko została półsierotą. Wychowaniem dzieci zajął się ojciec – Orazio Gentileschi – malarz ze szkoły Caravaggia. Człowiek utalentowany, niezwykle skupiony na sobie i swojej sztuce. Szybko dostrzega w najmłodszej córce partnerkę do rozmów o sztuce. Artemizja jest żywo zainteresowana pracą ojca, ma wyczucie koloru, znakomicie radzi sobie przy sztalugach. Orazio wykorzystuje córkę jako modelkę. Wbrew ówczesnemu prawu i obyczajowości, nie sprzeciwia się jej obecności w pracowni, wręcz przeciwnie, dzieli się swoją wiedzą i pozwala doskonalić umiejętności. Z czasem znajduje dla córki nauczyciela.

Agostino Tassi jest przyjacielem rodziny. Człowiekiem gwałtownym, prowadzącym hulaszczy, awanturniczy tryb życia. Ma nauczyć Artemizję perspektywy. Zamiast uczyć, gwałci ją w czasie lekcji. Zdarza się to wielokrotnie. Oprawca czuje się bezkarny, powtarza, że i tak nikt nie uwierzy w jej niewinność. Zastraszona, okaleczona dziewczyna przez długi czas nie może wyzwolić się spod jego władzy.

Te traumatyczne przeżycia zmieniają ją na zawsze. Cierpienia doznane ze strony mężczyzn z czasem wyzwalają w Artemizji ogromną siłę, potrzebę niezależności. Chce w pełni decydować o swoim życiu i twórczości. Krok po kroku realizuje ten plan. Kobietom nie wolno malować aktów męskich. Ich twórczość, jeśli już ma się ograniczać do malowania martwych natur i dzieci. W związku z tym Artemizja maluje własne portrety. Wreszcie za sprawą wpływowego protektora zostaje przyjęta do florenckiej Akademii. W tym momencie zyskuje pełnię praw, zaczyna być traktowana jak malarka, a jej pozycja zawodowa zostaje ugruntowana. Zarabia, może swobodnie podróżować. W końcu nie musi z niczego rezygnować i korzysta z tego.

Powieść jest fantastycznie narysowana. Autorki zadbały o oddanie najdrobniejszych szczegółów. Koronkowa praca. Duże wrażenie robi również bogata paleta barw. Równie ciekawie została poprowadzona narracja: opiekunka opowiada nastoletniej córce malarki o losach matki.

Dziś komiksy to już nie tylko historie o super bohaterach i potworach. Świetnie, że w tę formę zostają ujęte także życiorysy niezwykle ciekawych, inspirujących postaci. Fakt, że w tym przypadku jest to kobieta stanowi tylko dodatkowy atut. Misterne wykonanie może zachęcić do sięgnięcia nawet osoby dotychczas sceptycznie nastawione do komiksów.

Drugi komiks wydany przez Wydawnictwo Marginesy okazuje się kolejnym strzałem w dziesiątkę. Dwa dostępne od niedawna na rynku tytuły serii wyłącznie rozbudzają apetyt na więcej. Wygląda na to, że decyzja o wydawaniu komiksów była doskonałym pomysłem. Jeszcze lepszym jest powierzenie opieki nad nimi Szymonowi Holcmanowi. Pozostaje trzymać kciuki za kolejne publikacje.

N.Ferlut, T. Baudouin, tł. O. Mysłowska, Artemizja, Wydawnictwo Marginesy 2019.
*Dziękuję Wydawnictwu Marginesy za przekazanie egzemplarza do recenzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz