Tytuł
recenzji jest nieco przewrotny, bo w „Kalendarzyku niemałżeńskim” Pauliny
Młynarskiej i Doroty Wellman na szczęście nie znajdziemy plotek, omawiania
kulis show – biznesu i telewizyjnej kuchni, rodem z „Magla Towarzyskiego”.
Nie oznacza to jednak, że książka nie dotyczy „babskich spraw”, istotnych dla każdej z nas. Jest interesująco, mądrze i zabawnie, a przyjęta forma sprawia, że całość czyta się błyskawicznie.
Nie oznacza to jednak, że książka nie dotyczy „babskich spraw”, istotnych dla każdej z nas. Jest interesująco, mądrze i zabawnie, a przyjęta forma sprawia, że całość czyta się błyskawicznie.
Zarówno Paulina
Młynarska jak i Dorota Wellman są doświadczonymi dziennikarkami. Pierwsza
zaczynała swą karierę w radiu Tok FM, następnie związała się z Telewizją TVN
Style, z której odeszła do Polsat Cafe, gdzie prowadziła program „Kobieta Cafe”.
Wellman pracowała m.in.: w Radiu Zet, „Gali”, Telewizji Publicznej. Od kilku
lat wraz z Marcinem Prokopem, z sukcesem prowadzi poranny program „Dzień dobry
TVN”. Drogi zawodowe obu pań skrzyżowały się w „Mieście Kobiet”, nadawanym na
antenie telewizji TVN Style, który to prowadzą wspólnie od dwóch lat. Obie mają
również za sobą debiut książkowy. Wellman przeprowadziła wywiad – rzekę z
pisarzem Januszem Leonem Wiśniewskim, a Młynarska jest współautorką bardzo
udanej książki pt. „Zakopane odkopane. Lekko gorsząca opowieść góralsko –
ceperska”.
„Miasto Kobiet” jest
flagowym programem stacji TVN Style, nadawanym od początku jej istnienia.
Zmieniały się tam duety prowadzących i formuła, zawsze jednak poruszane w nim
były tematy istotne dla kobiet. Tak jest w dalszym ciągu. Prowadzące w każdym
odcinku rozmawiają o związkach, macierzyństwie, zdradach, przemocy, gwałtach,
aborcji, antykoncepcji, edukacji, uzależnieniach, pracy zawodowej, prowadzeniu
domu i wielu innych kwestiach. Jak same mówią pomysł książki narodził się ze
względu na to, że nie mogły się nagadać. Brak czasu i dzieląca je odległość
spowodowały, że zdecydowały się na pisanie do siebie maili, by móc na spokojnie
dokończyć, rozpoczęte w studio telewizyjnym dyskusje. W czasach, gdy wiele osób
porozumiewa się głównie za pomocą smsów lub postów pisanych na Facebooku, listy
elektroniczne są bardzo dobrą, przyciągającą uwagę formą.
Listy w „Kalendarzyku…”
zostały ułożone zgodnie ze zmieniającymi się porami roku. Tematycznie są
natomiast bardzo zróżnicowane. Mamy tu poważne dyskusje o in vitro, edukacji
seksualnej w szkołach, feminizmie, uzależnieniach, psychoterapii, kulcie
młodości, operacjach plastycznych, przyjaźni. Nie brak również lżejszych,
zabawnych tonów. Poszukiwaczki takowych z całą pewnością zadowolą listy o
problemie wiecznego bałaganu w damskiej torebce, podróżach, czy rady
dziennikarek jak nie zostać celebrytą i jak nie zgłupieć w głupim świecie.
Pojawia się też oczywiście wątek ulubionych kosmetyków, ciuchów, czy plotkowania
w babskim gronie. W tego rodzaju publikacji nie mogło zabraknąć zestawień typu
pięć ulubionych książek i filmów. W tekście znalazło się również miejsce dla
przepisów kulinarnych, których jest całkiem sporo, bo obie panie nie ukrywają,
że uwielbiają i jeść i gotować, zwłaszcza dla bliskich. Wachlarz tematów
pokazuje, że naprawdę każda kobieta, znajdzie tu coś dla siebie.
Oczywiście wielu uzna „Kalendarzyk
niemałżeński” za kolejną książkę osób znanych z telewizji, po którą nie warto
sięgać z założenia. To, czym wyróżnia się wśród innych celebryckich publikacji
jest fakt, że została napisana z sensem, pomysłem, szacunkiem dla współrozmówcy
i języka polskiego. Autorki nie biją sztucznej piany, nie leją wody, tylko po
to, by zapełnić kolejne strony. Są szczere, niejednokrotnie dzielą się
prywatnymi doświadczeniami. Niektóre z opisanych przez nie historii może zachęcić
do działania, skłonić do refleksji, wywołać dyskusję. Jeśli stanie się tak,
choć w jednym wypadku, oznacza to, że warto było podzielić się korespondencją z
czytelnikami.
Ocena: 7/10
P. Młynarska, D. Wellman, „Kalendarzyk niemałżeński”, Wydawnictwo Znak 2013.
Wellman darzę ogromną sympatią, ale jakoś nie mogę się przekonać do pani Młynarskiej... Chętnie - mimo poglądu, że nie każdy powinien pisać książki - przeczytałabym coś autorstwa wyłącznie p. Doroty :)
OdpowiedzUsuń