poniedziałek, 1 lutego 2021

Zima - Ali Smith, tł. Jerzy Kozłowski

W drugim tomie cyklu Pory roku Ali Smith kontynuuje eksperymenty z pojęciem czasu i formą literacką.

Byłam przekonana, że Zima będzie kontynuacją Jesieni, która w ubiegłym roku wzbudziła mój zachwyt. Spodziewałam się, że poznam dalsze losy bohaterów, których zdążyłam polubić. Okazuje się, że Zima to odrębna powieść, którą można czytać niezależnie od pierwszego tomu. 

O czym jest ta książka? Najuczciwiej byłoby stwierdzić, że trudno powiedzieć, bo tak naprawdę, o wszystkim. Jak zwykle w twórczości Smith zatarte są granice gatunków, a ramy czasowe i fabularne, nie mają żadnego znaczenia. Przeszłość miesza się z przyszłością, a sny i wizje z bieżącymi wydarzeniami.

Art przyjeżdża na święta do domu  swojej matki Sophii z Lux - dziewczyną, którą zabrał w zastępstwie Charlotte, która niedawno go porzuciła. Niespodziewanie pojawia się tam również dawno nie widziana siostra matki - Iris - nielubiana, czarna owca w rodzinie o zdecydowanych, lewicowych poglądach.

Spotkanie przy wspólnym stole ujawnia podziały wewnątrzrodzinne, tajemnice z przeszłości, do tej pory skrzętnie zamiatane pod dywan, przemilczenia, kłamstwa. Różnice światopoglądowe prowadzą do eskalacji konfliktu między siostrami.

Arta regularnie nawiedzają dziwne wizje. Do jego świadomości usiłują się przedrzeć wszystkie sprawy, które dotychczas starał się wyprzeć z pamięci.

Obok tej zagmatwanej historii rodzinnej, mamy nawiązania do bieżących wydarzeń m.in emocjonalne komentarze do prezydentury Trumpa, czy kwestii globalnego ocieplenia.

W obu tomach pojawiają się liczne nawiązania literackie. Tym razem do Dickensa, Szekspira i Keatsa. Wydaje się, że Smith w swoim cyklu ma również misję przypominania różnych artystek. Tym razem jest to Barbara Hepworth. 

Zima, podobnie, jak jej poprzedniczka Jesień to gęsta, napisana pięknym językiem proza. Mnóstwo tu literackich tropów do odkrycia i publicystyki. Pozostawia wiele możliwości interpretacji. Można się w niej pogubić, można się w niej zatracić, można się nią zachwycić i można się nad nią zamyślić. Literatura nieoczywista, nie dająca się zaszufladkować, niełatwa w odbiorze, długo pozostająca w pamięci. Taka, która nie ma najmniejszego zamiaru podobać się wszystkim i spełniać jakiekolwiek oczekiwania. 

Jesień mnie zachwyciła, Zima nieco ten entuzjazm ostudziła. Niemniej jednak w dalszym ciągu z dużą ciekawością czekam na kolejne tomy z cyklu Pory roku. Nie ulega wątpliwości, że Ali Smith jest jedną z najbardziej oryginalnych, intrygujących, współczesnych pisarek.

Zima, A. Smith, tł. J. Kozłowski, Wydawnictwo W.A.B. 2021.

* Dziękuję Wydawnictwu W.A.B. za przekazanie egzemplarza do recenzji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz