poniedziałek, 4 listopada 2013

Lata szalone

Czasy PRL-u zwykło się określać jako szare i siermiężne. Książka Andrzeja Klima pt. „Seks, sztuka i alkohol. Życie towarzyskie lat 60.” pokazuje, że jest to tylko jedna strona medalu. 

Obok absurdów i wszelkich niedoborów bujnie kwitło życie towarzyskie i artystyczne, nie tylko w Warszawie, ale także innych dużych miastach.

 Dla starszych doskonała okazja, by powrócić do wspomnień, dla młodszych szansa, by dojrzeć w tych „prehistorycznych” czasach barwy inne, niż tylko szarość.


Autor z wykształcenia jest historykiem, historykiem sztuki i dziennikarzem. Pracował m.in. dla „Gazety Wyborczej”, „Press”, „Newsweeka” oraz PAP-u. Na swoim koncie ma już współautorstwo przewodników po kościołach Torunia.


Książka opiera się przede wszystkim na relacjach zawartych w pamiętnikach i wspomnieniach osób tworzących ówczesną bohemę artystyczną. Wśród nich byli m.in.: Jarosław Iwaszkiewicz, Maria Dąbrowska, Stanisław Dygat, Stefan Kisielewski, Jeremi Przybora, Agnieszka Osiecka, Marek Hłasko, Maryla Rodowicz, Beata Tyszkiewicz, Jerzy Gruza i wielu innych.

Lata 60. przez wielu uważane są za najbarwniejsze, z uwagi na bujność życia towarzyskiego i najbardziej interesujące i płodne artystycznie w historii polskiej kultury i rozrywki. Temu wielokierunkowemu rozkwitowi z pewnością sprzyjała trudna sytuacja polityczno – społeczna w kraju. Nakazy, zakazy, a przede wszystkim cenzura pobudzały wyobraźnię, zachęcały do przekory i wyostrzały poczucie humoru.

„Seks, sztuka i alkohol. Życie towarzyskie lat 60/”, to najkrócej mówiąc skondensowany przegląd tego, kto, z kim, kiedy i gdzie bywał, tworzył, pil i sypiał w tym wyjątkowym okresie. W książce znajdziemy zarówno opisy przyjęć dyplomatycznych, wydawanych przez ambasady, na których po prostu wypadało bywać, jak i tych zdecydowanie nieoficjalnych imprez, które odbywały się bez przerwy np. w SPATIF-ach, czy klubach studenckich i jazzowych. Kultowymi w tamtym czasie miejscami były przede wszystkim Hybrydy i Stodoła w Warszawie, gdański Żak, czy łódzki Pod Siódemkami. Życie towarzyskie aktorów rozpoczynało się po ostatnim wieczornym spektaklu. Miejscem obowiązkowym do odwiedzenia na imprezowym szlaku stolicy była restauracja Kameralna, która wieczorem zamieniała się w klub. Bywali tam m.in. Marek Hłasko i Leopold Tyrmand. Zdzisław Maklakiewicz, Jan Himilsbach oraz pisarze ze „Współczesności” często wybierali Harendę. Na mocno zakrapiane zakończenie wieczoru udawano się do barku w Hotelu Bristol.

Dzienne miejsce podtrzymywania stosunków towarzyskich stanowił niewątpliwie słynny basen Legii. Można tam było spotkać Agnieszkę Osiecką, która czynnie trenowała pływanie. Innego typu „przechowalniami” dla artystów nieustannie spragnionych kontaktu ze światem były kawiarnie. Ich stałymi bywalcami byli m.in. Antoni Słonimski, aktor Ludwik Sempoliński i piosenkarz Mieczysław Fogg. Elementem, bez którego nie mogło się obyć żadne spotkanie był oczywiście alkohol. Lał się on wszędzie od Grand Hotelu po Piwnicę pod Baranami. Menu w tym zakresie było bardzo ubogie i ograniczało się do czystej wódki, wina „patykiem pisanego” oraz piwa od czasu do czasu, ale na ten aspekt nikt nie narzekał.

Lata 60. to również czas, w którym do Polski zaczęły przyjeżdżać na koncerty zagraniczne gwiazdy. Największe zamieszanie, czemu trudno się dziwić wywołała wizyta zespołu Rolling Stones, zachwyt publiczności wzbudziła również Marlena Dietrich. Były to również początki festiwali w Sopocie i Opolu, na które zjeżdżała cała śmietanka towarzyska, by rozkoszować się muzyką i wspaniałą letnią atmosferą, Niebywałą popularnością cieszyli się wówczas festiwalowi konferansjerzy Lucjan Kydryński i Irena Dziedzic.

PRL sprzyjał także rozwojowi sceny kabaretowej. W tym okresie powstał legendarny kabaret „Siedem kotów”, założony przez naczelnego „Przekroju Mariana Eilego z Ireną Kwiatkowską, Hanką Bielicką i Ludwikiem Sempolińskim. W historii polskiej rozrywki zapisał się również Studencki Teatr Satyryków (STS), dla którego teksty pisała m.in.: Agnieszka Osiecka.

Osobnym rozdziałem w życiu towarzyskim był okres wakacji, które obowiązkowo należało spędzać nad morzem w Chałupach, na Mazurach we wsi Krzyże lub w Zakopanem. W te miejsca zjeżdżali wszyscy, którzy chcieli liczyć się w środowisku. Modne było również wyjeżdżać do domów pracy twórczej w Nieborowie, czy Oborach.

Wszechobecna kontrola władz, nakazy, zakazy, restrykcje, paradoksalnie spowodowały rozluźnienie norm obyczajowych, zwłaszcza w środowiskach artystycznych. Szybkie, huczne śluby, równie głośne rozwody, zdrady i trójkąty miłosne, były niemalże na porządku dziennym. Nierzadkie były również, nieco bardziej ukrywane związki homoseksualne. Ciemniejszą stroną tej swobody były często występujące choroby weneryczne, a także stosowanie aborcji jako środka antykoncepcyjnego.

Lektura pokazuje, że życie towarzyskie w latach 60. toczyło się w bardzo wielu różnorodnych miejscach. Środowiska twórcze przenikały się z dziennikarskim, a niekiedy nawet z politykami. Nie było tak wyraźnych, jak dziś podziałów towarzyskich. Istniała lista miejsc, w których należało się pokazać, jeśli chciało się zaliczać do tzw. high life’u. Fenomen tamtych czasów polegał na tym, że ludzie lubili się spotykać, wspólnie dyskutować, tworzyć i bawić. Nie istniało tak wiele jak dziś możliwości komunikacji, w związku z tym wszystko odbywało się spontanicznie, bez konieczności umawiania się i uprzedzania o wizycie z trzydniowym wyprzedzeniem. Czytając książkę Klima, można odnieść wrażenie, że wszyscy artyści mieli czas, nikomu się nie spieszyło. Praca mieszała się z zabawą. Nigdy nie było wiadomo, kiedy skończy się jedno, a zacznie drugie. Można więc powiedzieć, że balanga trwała właściwie nieprzerwanie przez całą dekadę. Jeśli macie ochotę na podróż wehikułem czasu, przeczytajcie koniecznie!

Ocena: 7/10
A.Klim, „Seks, sztuka i alkohol. Życie towarzyskie lat 60.”, Dom Wydawniczy PWN 2013.

*Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Dom Wydawniczy PWN http://www.dwpwn.pl/produkty/826/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz