wtorek, 18 lutego 2020

Normalni ludzie – Sally Rooney


Normalni ludzie, to normalna książka, z normalną, niewiele mówiącą okładką. Co zatem sprawia, że zasysa od pierwszych stron i nie można się od niej oderwać do samego końca?

Gdyby ktoś zaledwie kilka miesięcy temu powiedział mi, że ja – doświadczona czytelniczka, w średnim wieku będę się zachwycać perypetiami pary nastolatków, następnie studentów – nie uwierzyłabym. A jednak. Po raz kolejny: nigdy nie mów nigdy okazało się prawdą, bo pozory mylą, tak jest w tym przypadku.

Connell i Marianne chodzą razem do liceum. Ona pochodzi z bogatego domu, jego matka pracuje tam jako sprzątaczka. Widują się często, z czasem rodzi się między nimi specyficzna, głęboka więź. Zaczynają ze sobą sypiać. Mimo tego w szkole cały czas udają, że się nie znają. On jest gwiazdą drużyny piłkarskiej, duszą towarzystwa. Ona uchodzi za dziwną, odklejoną od rzeczywistości. Często pada ofiarą kpin i złośliwości ze strony rówieśników.

Czas mija, a emocje łączące głównych bohaterów narastają. Oboje boją się nazwać to, co ich naprawdę łączy. Siła wzajemnego przyciągania jest ogromna, podobnie jak dynamika uczuć. Wydaje się jakby znali się od zawsze, wzajemnie przeniknęli do swoich wnętrz, stali się jednością. Bez słów odczytują wzajemnie swoje nastroje, gesty, potrzeby. Mimo to, w tak zwanym świecie zewnętrznym nie są w stanie porozumieć się i wspólnie funkcjonować. Dlaczego? Tchórzostwo, niechęć do wzięcia odpowiedzialności, różnica klas społecznych, a może jeszcze coś innego?

Przy okazji mamy tu nakreślone tło społeczno-polityczne. Akcja powieści rozpoczyna się w 2011 roku, tuż po pierwszej fali kryzysu ekonomicznego. Są więc rozważania o podziale klasowym, rosnącym rozwarstwieniu społecznym. Jest być może trochę stereotypów i schematów. Wszystko to nie ma jednak absolutnie żadnego znaczenia. Bo ważne jest tylko jedno pytanie: czy oni będą jednak razem? Czyta się, a w zasadzie połyka tę książkę tylko po to, by na końcu znaleźć na nie odpowiedź.

Normalni ludzie to nie jest wielka, wybitna literatura. I zdaje się, że nie ma nawet do takiej pretensji. Na czym zatem polega fenomen książki, na podstawie której już powstaje serial na zlecenie BBC?

Rooney udało się stworzyć uniwersalną opowieść o samotności, niedopasowaniu, lęku, niemożności porozumienia, nieumiejętności komunikacji, które często wynikają ze złamań i wewnętrznych blizn, które nosimy w sobie. Wielu może przejrzeć się w Normalnych ludziach, jak w lustrze i zobaczyć tam fragmenty własnego doświadczenia życiowego, czy młodości.

Siłą tej książki jest sposób opowiedzenia historii. Magnetyzm przyciągający postaci, dynamika ich emocji, zmiany planów czasowych, które sprzyjają utrzymaniu doskonałego tempa całości. Dzięki temu czytelnik trwa w napięciu i nie traci zainteresowania do ostatniej strony.

Sukces frekwencyjny na spotkaniach autorskich Irlandki i sprzedażowy w księgarniach, wynika być może z tego, że wielu z nas ma w głowie wizję szczęśliwej miłości i chce, żeby się ziściła, nawet jeśli to tylko literatura.

S. Rooney, tł. J. Kozłowski,Normalni ludzie, Wydawnictwo W.A.B. 2020.
* Dziękuję Wydawnictwu W.A.B. za przekazanie egzemplarza do recenzji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz