Ten
niewielki zbiór opowiadań kryje w sobie mnóstwo emocji, trafnych obserwacji na
temat relacji i prawdy o zakamarkach duszy.
Na początek jestem wam winna mały coming out: nie przepadam za opowiadaniami. Rzadko sięgam po ten
typ literatury. Do przeczytania Mapy Anny
zachęciła mnie piękna okładka, intrygujący tytuł, opis zamieszczony z tyłu oraz
to, że autor mimo stosunkowo młodego wieku ( rocznik 1984) zdążył już zyskać
uznanie w świecie literackim.
Wielu, w tym również ja uważa, że o jakości dzieła świadczy pierwsze zdanie.
Zaczęło
się bardzo cieleśnie. Od przyspieszonego pulsu, spoconych dłoni, suchości w
ustach.*
Test zdany, zatem z ciekawością ruszam dalej. Przedstawienie się zaczyna – tekst
otwierający tom, jednocześnie jeden z najlepszych w całości, opowiada o tremie
towarzyszącej komikowi, tuz przed wyjściem na scenę. Šindelka doskonale
uchwycił rosnące napięcie, kumulację i wybuch emocji, które pojawiają się przed
występem i zderzeniem z oceną publiczności. Kontrast pomiędzy uczuciami,
przemyśleniami komika, a wykonywaną pracą jest ogromny.
Na uwagę zasługuje
również opowiadanie pt.: Sztafeta. Do
pociągu wsiadła młoda kobieta. Wniosła z sobą specyficzny rodzaj energii.
Mężczyźni siedzący w przedziale od początku byli nastawieni wobec niej
negatywnie, surowo, sądząc po pozorach ocenili jej wygląd. Ona kilkoma drobnymi
gestami, nagle zmieniła ich punkt widzenia. Znakomita rzecz o tym, jak szybko
udzielają nam się emocje innych i, jak łatwo manipulować reakcjami otoczenia.
Za
duży kaliber niesie z sobą przesłanie, że słowa mają
moc. W związku z tym należy używać ich uważnie. Prowadzi również do wniosku, że do niektórych
słów nie dorośliśmy i używamy ich nieumiejętnie.
Tytułowa Mapa Anny – początkowo wydaje się
klasyczną historią związku młodej dziewczyny z dużo starszym mężczyzną. W miarę
rozwoju akcji okazuje się opowieścią o dojrzewaniu, zyskiwaniu świadomości
ciała i siły jego oddziaływania.
Šindelka skupia się na
emocjach, krajobrazie wewnętrznym, zagląda w najskrytsze zakamarki duszy i
mózgu. Bez obaw nazywa to, co trudne, z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę
lub o czym wolimy na co dzień nie myśleć. Wszystkie te stany emocjonalne
wyciąga na światło dzienne, bierze pod lupę i uważnie, ze zrozumieniem się
im przygląda. Tworzy w ten sposób niezwykle intymną atmosferę narracji. To
właśnie jest największym atutem pisarza i zaletą całego zbioru.
Autor zwraca uwagę na
to, jak bardzo przestaliśmy odczytywać wzajemnie nasze potrzeby, emocje,
nastroje. Jak bardzo nie umiemy się między sobą komunikować w sposób
bezpośredni, jasny zrozumiały. Robi to momentami w dosadny, często ironiczny
sposób. Mnóstwo tu gorzkich, cierpkich refleksji również na temat społeczeństwa
i współczesności. Zbiór Šindelki, wbrew temu, co jest często powtarzane, nie dotyczy
wyłącznie relacji damsko-męskich.
W Mapie Anny próżno szukać pocieszenia, czy ukojenia. Jak to często bywa w przypadku zbiorów opowiadań, nie wszystkie prezentują równie wysoki poziom i wywołują tak samo silne wrażenia.
Mimo to z
pewnością warto je poznać. Choćby po to, by skonfrontować własne emocje i
przemyślenia, z tymi przedstawionymi w książce. Opowiadania mogą pomóc wielu
osobom w procesie poznawania siebie, nazwaniu wprost niełatwych często
sprzecznych uczuć oraz ułożeniu relacji z własnym ciałem.
M. Šindelka, tł. A. Wanik,
Mapa Anny, Wydawnictwo Afera 2020.
* Dziękuję Wydawnictwu Afera
za przekazanie egzemplarza do recenzji.
*Cytowany fragment
pochodzi z omawianej książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz