czwartek, 1 października 2015

Sekret zapomnienia

Majgull Axelsson w swojej dotychczasowej twórczości wyspecjalizowała się w opisywaniu skomplikowanych relacji rodzinnych, traum i wielorakich emocji. Najnowsza powieść pisarki „Ja nie jestem Miriam”, wydaje się otwierać nowy rozdział jej twórczości i może być zaskoczeniem dla czytelników. Literacka fikcja odnosi się tu do prawdziwych wydarzeń. Tekst jest niezwykle aktualny i stanowi ważny głos w toczącej się dyskusji o uchodźcach.

Główną bohaterkę powieści poznajemy w dniu jej osiemdziesiątych piątych urodzin. Mieszka wraz z rodziną w spokojnym szwedzkim miasteczku, gdzie wiedzie bezpieczne, dostatnie życie. Rysą na tym idyllicznym obrazku jest wstrząsająca przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć i powraca do Miriam w snach. Prezent otrzymany od syna i słowa, jakie mimowolnie wypowiada, skłaniają ją do wyjawienia skrywanych przez lata tajemnic.

Miriam naprawdę nazywa się Malika i jest z pochodzenia Romką. Przeszła przez obozy w Auschwitz i Ravensbrück. By przeżyć wojnę udawała Żydówkę, wypierając się swoich prawdziwych korzeni. Po niej dostała szansę mieszkania w „szwedzkim raju” i postanowiła zrobić wszystko, by ją wykorzystać. Wraz z mężem i przybranym synem podtrzymywała poprawną politycznie fikcję, nie dopuszczając, by prawda choć w minimalnym stopniu wyszła na jaw.

Axelsson w przejmujący sposób opowiada o losach ocalałych z obozów. Bohaterka powieści wspomina codzienną walkę o przetrwanie w Auschwitz i Ravensbrück, brutalność  z jaką traktowano więźniów, a nade wszystko młodszego brata, kuzynkę oraz przyjaciółki, którym nie udało się przeżyć. Po wojnie, kiedy kierowała się przede wszystkim zasadą: przetrwać i zapomnieć ma poczucie winy, uważa, że zdradziła swoich bliskich.

Autorka zadaje też kłam dość powszechnej opinii o szwedzkim raju. Miriam właśnie tam znalazła po wojnie bezpieczne schronienie. Romowie do 1954 roku mieli zakaz przebywania na terenie Szwecji. Ci, którzy żyli tam, wbrew obowiązującym przepisom byli obiektem szykan. Ceną za stabilizację i miłość była więc konieczność zbudowania nowej tożsamości, a co za tym idzie życie w kłamstwie i zaprzeczeniu. Bohaterka przyjęła zasady tej gry i perfekcyjnie grała rolę uśmiechniętej, dobrze wychowanej, zadowolonej z życia kobiety.

„Ja nie jestem Miriam”, to bolesna historia o wyobcowaniu i izolacji. O niemożności oderwania się od własnych korzeni, nieudanych próbach powrotu do normalności i zapomnienia, o traumach niemożliwych do udźwignięcia i o tym, że w końcu zawsze pojawia się potrzeba „wyjścia z szafy”, które może być nowym początkiem i przynieść ulgę.

W powieści poza elementem dodanym, znajdziemy wszystkie cechy charakterystyczne dla twórczości Axelsson. Konstrukcja powieści nie zaskakuje. Niewiadome stają się jasne na długo przed końcem książki. W żaden sposób nie umniejsza to jednak wartości całego tekstu.

Ocena: 8/10
M.Axelsson, „Ja nie jestem Miriam”, Wydawnictwo W.A.B. 2015.
*Dziękuję Wydawnictwu W.A.B. za przekazanie egzemplarza do recenzji http://www.gwfoksal.pl/wydawnictwo/w-a-b/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz