sobota, 6 kwietnia 2013

Zapiski ostatnie

„Wojnę szatan spłodził. Zapiski 1939 – 1945” Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej, zebrane przez Rafała Podrazę, to bardzo poruszająca lektura. Dziennik pokazuje zupełnie inne oblicze poetki, znanej z romantycznych, zwiewnych wierszy o miłości.


Maria Pawlikowska – Jasnorzewska, zwana Lilką urodziła się w 1891 roku. Była córką Wojciecha Kossaka, wnuczką Juliusza Kossaka – słynnych malarzy batalistycznych oraz siostrą pisarki Magdaleny Samozwaniec. Debiutowała w 1922 roku tomem pt. „Niebieskie migdały”. Za życia opublikowała w sumie piętnaście tomików poezji.



Myśli zapisywane przez poetkę, jak sama zaznaczała w tekście miały trafić do pieca. Zaczęła ona prowadzić ten swego rodzaju dziennik tuż przed wybuchem II wojny światowej. Kontynuowała go podczas wymuszonej wydarzeniami emigracji. Powodem wyjazdu Jasnorzewskiej i jej trzeciego męża Stefana Jerzego Jasnorzewskiego, zwanego Lotkiem, była podobno premiera sztuki „Baba – dziwo”, w której postać dyktatora miała być karykaturą Hitlera. Nie są to jednak potwierdzone informacje.
W zapiskach Lilka opisuje ich niełatwą, wiodącą przez Rumunię i Francję drogę do Anglii. W tym czasie doskwierały jej niewygody pokoi hotelowych, brak eleganckich strojów, do których zawsze przywiązywała olbrzymią wagę, a przede wszystkim dojmująca tęsknota za rodziną. Ostatnie dwa lata to właściwie wyłącznie zapis przegranej walki z chorobą – rakiem szyjki macicy, opisy kolejnych operacji, pobytów w szpitalu.

To, co najbardziej uderza w „Wojnę szatan spłodził” jest język używany przez poetkę. O Polakach wyraża się z odrazą, bardzo krytycznie oceniając ich zachowania: „…Wstydzę się swojego plemienia. Schłopiałe, ogłupione, rozpustne prostaki. Możemy śmiało nie żałować, że to się nie rozpanoszyło na cały świat, ale, że po łbie chamskim dostało.” Z podobną bezpośredniością pisze również chorobie. Momentami są to wręcz fizjologiczne opisy. Nawet w tak trudnej sytuacji, nieustannie zmagając się z bólem, Jasnorzewska stara się dbać o wygląd zewnętrzny. Pamięta, by do teatru, jak nazwała salę operacyjną włożyć twarzowy szlafrok. Takie zabiegi dawały jej poczucie komfortu i namiastkę normalności. Czułe tony, znane z wierszy w dzienniku zarezerwowane są wyłącznie dla fragmentów poświęconych rodzinie i mężowi.

Z całości tekstu wyłania się portret kobiety głęboko nieszczęśliwej, cierpiącej. Wojna odebrała jej nie tylko rodzinę i zdrowie, ale przede wszystkim całkowicie zmieniła spojrzenie na świat. Bezpieczny kokon domu rodzinnego, w którym żyła, musiała zamienić na emigracyjną tułaczkę. Wszystkie te wydarzenia sprawiły, że stała się zgorzkniała. Jedynym jej pocieszeniem był w tym czasie mąż. Wydaje się jednak, że momentami i on nie spełniał jej oczekiwań.

Niewątpliwym atutem książki jest również piękne wydanie. Uwagę przykuwają liczne fotografie rodzinne i szata graficzna. Lektura jest trudna, momentami porażająca. Oprawa sprawia jednak, że obcowanie z nią jest dużą przyjemnością estetyczną. Warto wspomnieć, że tom został wzbogacony o wiersze, które miały się złożyć na ostatni, emigracyjny tomik poetki.

Ocena: 7/10
M. Pawlikowska – Jasnorzewska, „Wojnę szatan spłodził. Zapiski 1939 – 1945”, zebrał Rafał Podraza. Wydawnictwo Agora 2012.
*Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Agora http://kulturalnysklep.pl/MPJ/pr/-wojne-szatan-splodzil--zapiski-1939-1945--maria-pawlikowska-jasnorzewska.html






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz