sobota, 30 marca 2013

Rodzina ach rodzina


Jeśli istnieją lektury idealne na święta, z całą pewnością należy do nich najnowsza książka Małgorzaty Musierowicz pt. „McDusia”. Akcja 19 tomu „Jeżycjady” rozgrywa się, co prawda w czasie świąt Bożego Narodzenia, patrząc jednak na aurę za oknem, można śmiało stwierdzić, że wszystko się zgadza. Tegoroczną Wielkanoc także zapamiętamy przecież, jako białe święta.


Z uwagi na szczególny okres książkowo nadal pozostaje w klimatach rodzinnych. Tym razem zdecydowanie lżejszego kalibru, niż w poprzedniej recenzji. Nastał bowiem czas relaksu, w którym warto sięgnąć po mniej absorbującą, przy tym jednak równie wartościową lekturę. Do czytania książek Musierowicz nie trzeba specjalnie nikogo zachęcać. Od lat cieszą się one bowiem niesłabnącą popularnością. W ciągle zmieniającym się świecie, przynoszą spokój i ukojenie. Pierwsze książki cyklu czytałam pod koniec podstawówki. Od tego czasu minęło sporo lat, ale po kolejne odsłony „Jeżycjady”, sięgam z tą samą przyjemnością. Lektura przypomina wycieczkę w lubiane, dawno nie widziane miejsce, w którym poruszamy się dobrze znanymi, wydeptanymi ścieżkami. Odkryte zmiany krajobrazu budzą natomiast wyłącznie pozytywne emocje.


Najważniejszymi wydarzeniami w tomie, z którymi związane są liczne perypetie bohaterów są: przyjazd Magdy – nastoletniej córki Kreski oraz ślub Laury – córki Gabrysi z Adamem. Od chwili pojawienia się na ul. Roosevelta tytułowa bohaterka staje się obiektem westchnień Ignacego Grzegorza Stryby, wzbudza niechęć u jego kuzyna Jóźinka, któremu romantyczne porywy serca są całkowicie obce. Propagująca zdrowy tryb życia Ida krytykuje natomiast zamiłowanie przejezdnej do frytek i innych fast foodów. Postacią wiodącą jest też Laura, która, chcąc uniknąć słynnego u Borejków ślubnego fatum swój zaplanowała bardzo dokładnie. Jak wiadomo licho nie śpi, a diabeł tkwi w szczegółach. Dzięki temu możemy śledzić gorączkowe próby zapanowania nad sytuacją, setnie się przy tym bawiąc.

W „McDusi” znajdziemy wszystko to, co zdecydowało o popularności serii. Gwałtowne kłótnie i wybuchy złości są tu zręcznie wymieszane z filozoficzno - polonistycznymi dyskusjami toczonymi przy kuchennym stole. Dialogi skrzą się humorem. Nad wszystkim unosi się pełna ciepła i miłości atmosfera, okraszona dodatkowo zapachami smakołyków przygotowywanych przez nestorkę rodu Milę Borejko. Nie brakuje również porywów namiętności i związanych ze świętami chwil wzruszenia. Wszystko to sprawia, że w ten literacki świat wchodzimy z ogromną przyjemnością i mamy ochotę zostać w nim na dłużej. Choćby po to, by wśród członków tej rodziny idealnej naładować własne akumulatory i być może przenieść niektóre wzorce zachowań do własnej. Czego wszystkim, nie tylko od święta życzę.


Ocena: 7/10
M. Musierowicz, „McDusia”, Wydawnictwo Akapit Press 2012.



1 komentarz:

  1. Mam za sobą kilka książek tej serii, ale czytałam je tak dawno temu, że nie pamiętam dokładnie, które powieści znam, a których jeszcze nie poznałam. Jednak mam ochotę na "McDusię". :)

    OdpowiedzUsuń