Gdy
opalenizna na skórze przypomina o niedawnych, pełnych słońca i relaksu
chwilach, a za oknem goszczą jedynie szarość i chłód, trudno wrócić do
codziennych obowiązków. Lekarstwem na to zawsze jest zaplanowanie kolejnej
podróży i myśl, że za rok znowu będą wakacje… Jeśli nie możecie sobie pozwolić
na szybki wyjazd, proponuje wybrać się na lekturową wycieczkę. Cel idealny: „W Jeżynowym Grodzie” Jill Barklem. Gwarantuje, że nie będziecie chcieli wracać!
Moją pierwszą myślą po
przeczytaniu zaledwie kilku stron tego grubego tomu było: chcę się
teleportować do Jeżynowego Grodu, natychmiast! Uczucie to wzrastało we mnie,
wraz z postępami w lekturze i nie opuściło długo po jej zakończeniu. Nie
sądziłam, że książka dla dzieci o przygodach uroczych myszek pochłonie mnie tak
bardzo i wzbudzi tego rodzaju emocje. Nie zdarzyło mi się to bowiem od bardzo
dawna. Wszystkich fanów ostrego pióra, ironii i poważnych tematów zapraszam do
lektury innych tekstów. Tym razem zamierzam się wyłącznie zachwycać. W związku
z tym będzie to recenzja monotonna, dla niektórych pewnie nudna i
bezwartościowa pod względem krytycznym. Nic na to nie poradzę, mój jest ten
kawałek papieru J.
Tytułowy Jeżynowy Gród
to sielska, idylliczna kraina zamieszkiwana przez grupę myszek o wywołujących
sympatię imionach i nazwiskach. I tak poznajemy rodziny państwa Żabuchów,
Jabłuszko, lorda i lady Drewienko, Bazylego, Makóweczkę Bystrzycką, Derenia
Mączniaka, Panią Chrupiskórkę, Koniczynkę i wiele innych cudownych stworzeń . Wszyscy
oni pracują dla dobra społeczności, pełniąc w niej określoną funkcje. Pan
Jabłuszko jest strażnikiem Składziku w Pniu, gdzie gromadzone są zapasy dla
wszystkich, Mączniak, jak sugeruje przezwisko odpowiada za młyn. Bazyli
opiekuje się piwnicami Składziku w Pniu. Poza pracą, mieszkańcy Grodu spędzają
czas na wspólnej zabawie wśród łąk i lasów,
obchodzeniu ważnych świąt i przeżywaniu fascynujących przygód.
Na tom składa się osiem
opowiadań. W pierwszej części poznajemy codzienność myszek wyznaczaną przez rytm
pór roku. Wiosna to czas zabaw i pikników, latem uczestniczymy w ślubie
Makóweczki Bystrzyckiej i Derenia Mączniaka, dzięki temu, przy okazji poznajemy
ich miejsca pracy: młyn i mleczarnię. Jesień to czas gromadzenia zapasów na
zimę. Zima to z kolei okazja do wspaniałego, wieńczącego rok Śnieżnego Balu.
W kolejnych czterech,
powstałych w późniejszym czasie opowiadaniach, czytamy o przygodach myszek:
górskiej wycieczce, przeprawie rzecznej, odkrywaniu zakamarków Pałacu pod
Starym Dębem i pojawieniu się nowego pokolenia gryzoni. Tutaj możemy w pełni
poznać charakter mieszkańców Jeżynowego Grodu.
Są to pracowite,
empatyczne, wrażliwe, troskliwe, zaradne, pełne ciepła i miłości stworzenia.
Gdy jedno z dzieci gubi się w ciemnym lesie wszyscy wspólnie wyruszają na
poszukiwania, gdy ktoś potrzebuje pomocy natychmiast ją dostaje. Tu wszystkie
przygody kończą się dobrze, nie ma złych, strasznych upiorów. To pozwala poczuć
się bezpiecznie, rozgościć wśród mieszkańców bajkowej krainy i odetchnąć z
ulgą.
Barklem udało się
stworzyć idealny świat, do którego tęskni każdy z nas i, którego nie chce się
opuszczać. Wspólnota, wsparcie, przyjaźń, empatia, wrażliwość, troska, uważność
nie są tu jedynie pustymi hasłami, a oczywistością. Ogrom dobra i pozytywnych
emocji, płynących z kart tej książki wzrusza i na długo ładuje baterie. Świat
byłby odrobinę lepszym miejscem, gdyby każdy z nas miał w swoim otoczeniu taką
myszkę i postarał się być nią dla innych.
„W Jeżynowym Grodzie”
to pięknie wydany, opasały, bo liczący 248 stron tom. Na pierwsze polskie wydanie
tego wspaniałego, pod każdym względem zbioru trzeba było czekać ponad
trzydzieści lat. Na szczęście w końcu się pojawiło, a długi czas oczekiwania w
pełni wynagradza znakomity przekład Katarzyny Szczepańskiej-Kowalczuk. Twarda
oprawa i duży format sprawiają, że książka jest dość ciężka, co dla niektórych
może stanowić pewną trudność w lekturze. Warto się poświęcić i przymknąć oko na
te niedogodności, bo będzie to najsłodszy ciężar, jaki trzymaliście ostatnio w
rękach. Dopełnienie estetycznego wydania stanowią gruby papier i duża czcionka użyta
w tekście.
Osobną, wymagającą
omówienia kwestią są ilustracje autorki. Piękne, pieczołowicie wykonane,
niezwykle drobiazgowe. Wzbogacają historię, pozwalają dopowiedzieć sobie
istotne szczegóły z życia myszek, pozwalają bez trudu przenieść się do
Jeżynowego Grodu. Są niezwykle klimatyczne, starodawne w najlepszym tego słowa
znaczeniu. Tworzą atmosferę książki. Doskonale współgrają z tekstem. Podobnie
jak on, tchną ciepłem i spokojem. Są po prostu idealne.
Choć już dawno
osiągnęłam pełnoletność i formalnie nie jestem dzieckiem to „W Jeżynowym
Grodzie” wzbudziło we mnie właśnie czysto dziecięcy zachwyt. Lektura opowieści
napisanych przez Barklem przywołała najlepsze wspomnienia z dzieciństwa i wywołała
lawinę dobrych uczuć. W takim nastroju chciałabym pozostać i funkcjonować w tym
„mysim” świecie już na stałe.
Jest to mądra, pełna
dobra i radości książka dla dzieci. Tu nie liczą się efekty specjalne, skrajne
emocje i eskalacja napięcia. Skoro powstają tego typu publikacje i ktoś je wydaje,
na przekór obowiązującej modzie, jest nadzieja, że świat nie zwariował do końca
i przyszłość najmłodszych rysuje się w jasnych kolorach. Oby tylko jak
najwięcej osób ją przeczytało i dało się zaczarować atmosferze Jeżynowego
Grodu. O to akurat jestem spokojna.
Ocena: 10/10
J.Barklem, „W Jeżynowym
Grodzie”, Wydawnictwo Znak Emotikon 2017.
* Dziękuję Wydawnictwu
Znak Emotikon za przekazanie egzemplarza do recenzji http://www.znak.com.pl/wydawnictwo-Znak-Emotikon
* Książka na stronie
wydawcy: http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,89098,W-Jezynowym-Grodzie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz