piątek, 29 września 2017

Dobra zmiana

W drugiej części rozmów z Eweliną Pietrowiak pt. „Inne ochoty” Jerzy Pilch pokazuje, że niegdysiejsze określenia: niezrównany gawędziarz, najlepszy polski pisarz, często pojawiające się przy jego nazwisku, wciąż są uzasadnione.

W ostatnich latach Pilch na własne życzenie dorobił się kilku medialnych „gęb”. Etykietki naczelnego alkoholika, kobieciarza, luteranina, w końcu chorego na Parkinsona, przylgnęły do niego na stałe. Wszystkie wywiady opierały się o te tematy. Autor stał się monotematyczny, a czytelnicy, nawet ci najwierniejsi, zapomnieli już, że kiedyś był dobrym pisarzem. Sytuacji nie ratowały ostatnie, nie najlepsze mini powieści, a „Zawsze nie ma nigdy” – pierwsza część rozmowy z Pietrowiak, utrwaliła jedynie znany już obraz. Na szczęście jej kontynuacja jest miłym zaskoczeniem i odmianą w tym względzie. Powraca w niej bowiem Pilch - gawędziarz, którego pamiętamy ze starych, dobrych czasów.

Początek rozmowy: o świeczniku z domu babki, wywoływaniu duchów, patriotyzmie, polityce (stosunek do rządów PiS i rosnące znaczenie ruchów prawicowych na świecie) kibicowaniu, chorobie jako temacie literackim, wskazuje, że po raz kolejny przeczytamy wszystko to, co już wiemy, podane jedynie w nieco innym opakowaniu. Pojawiają się tu celne, nośne frazy typu:

Powiedziałbym, że pisarz z całą pewnością nie powinien się angażować w poglądy prawicowe. Poglądy prawicowe szkodzą literaturze.

…zbyt wyraziste poglądy rozbrajają wyobraźnię: wiesz jak masz się zachować w każdej sytuacji.. [s.13-14]

Pilch zostaje zagadnięty o zmianę wizerunku (niedawno nabyte zamiłowanie do kapeluszy), koty, o których wypowiada się z czułością:

Kot jest zwierzęciem dotykowym. Głaskanie kota to rodzaj pieszczoty, której niepodobna zapomnieć, kot uruchamia człowieka erotycznie, dotykowo. [s. 23]

Po tematach „z życia wziętych”, Pietrowiak kieruje rozmowę na wątki związane z muzyką, sztuką, fotografią, filmem. I jest to najlepsza decyzja z możliwych. Opowieści o kolekcji płyt z muzyką klasyczną, barakową, malarstwie Boscha, Bruegela, sentymentalne wspomnienia orkiestry dętej z Wisły, czy ludowych pieśni, czyta się z dużym zainteresowaniem i przyjemnością. Podobnie zresztą, jak te o fotografii, czy pierwszych obejrzanych filmach.

Ta część pokazuje też, że gawędy o literaturze i szeroko pojętej sztuce, napisane już samodzielnie przez Pilcha byłyby lekturą doskonałą, bo w tej formie i tematyce pisarz czuje się świetnie i nie ma sobie równych.

Drugi rozdział „Innych ochot” jest już w pełni spójny, w całości został poświęcony literaturze i tematom okołoliterackim. Mamy tu do czynienia z Pilchem – erudytą w znakomitej formie. Pisarz dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem. Uważnie obserwuje i trafnie komentuje.

Zaczyna się od próby definicji pojęcia literatura. Pietrowiak pyta też o opinię na temat niskiego poziomu czytelnictwa w Polsce, nadprodukcję na rynku wydawniczym, nowe nabytki w bibliotece Pilcha, aktualne lektury, rolę nauczycieli w upowszechnianiu czytelnictwa (Szkoła jest grobem literatury) Pojawia się wątek nowej – introligatorskiej pasji autora, a także opinia na temat coraz popularniejszych kursów pisania. Kilka cytatów na zachętę.

O popularności reportażu w Polsce:
Wydaje mi się, że dobry reportaż nie jest trudno napisać. Trzeba gdzieś pojechać, obejrzeć, popytać; całą substancję ma się od początku do końca daną. Jak ktoś włada dobrze językiem polskim to reportaż w ciągu jednego popołudnia opracuje, z palcem w dupie. [s.219]

O dziennikarzach:
Dziennikarze uczą pisania i opowiadania historii, ale nazywają je opowieściami, bo tęsknią za prawdziwą literaturą i tym się nobilitują. Wcale nie chcę przez to powiedzieć, że są mniej zdolni, może po prostu nie zdają sobie sprawy z własnych tęsknot. Być może część z nich zostanie kiedyś niezłymi pisarzami.[s.221]

Czy studia polonistyczne pomagają zostać pisarzem?
Polonistyka nie daje literalnie nic, te studia są kompletną stratą czasu. [s.161]

Na pytanie, czy da się być krytykiem bez zawiści, że to nie ja pisze książki? Pilch odpowiada tak:

Nie jest to częsty przypadek, ale da się. Oczywiście lepiej by było, gdyby mówili na mnie pisarz, ale gdy mówią krytyk literacki też jest okej. Napisałem kiedyś felieton o tym, jak powstaje krytyk literacki. Zdajesz na studia, jeśli jesteś facetem na polonistyce, to jesteś młodym poetą, nie ma innej możliwości. Na drugim roku dowiadujesz się, że koło polonistów będzie wydawało czasopismo literackie i oni na gwałt szukają kogoś, kto napisze recenzje z ostatniego tomu Jarosława Marka Rymkiewicza. Ktoś ci to proponuje, jest moment wahania, bo przecież jesteś poetą, ale w końcu Rymkiewicz też kiedyś uprawiał krytykę…Piszesz, zanosisz, a tam zachwyt: świetna, głęboka recenzja! Kolejna propozycja, kolejny zachwyt. Po drugiej recenzji już cię przyjmują jako klasyka. Cały czas sobie powtarzasz, że to właściwie nie przeszkadza, że kariera krytyczno-literacka nie jest wstydem, że godzina kariery poetyckiej jeszcze wybije. Po kilku kolejnych tekstach ktoś proponuje, że je wyda. Jest niezręcznie, bo powinieneś debiutować tomem wierszy, ale wierszy od trzech lat jest niezmienna ilość – osiem. Poza tym Mickiewicz, Miłosz, wszyscy pisali o literaturze. Wychodzi książka krytyczno-literacka, nie daj Boże, dostaje się za nią nagrodę. I zostajesz krytykiem. [s.159-160]

Tego typu smaczków jest tu zdecydowanie więcej. Pilch niejako podsumowuje tu swoją dotychczasową twórczość prozatorską, felietonową, diarystyczną. Dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat specyfiki tych form i udziela praktycznych rad.

Można odnieść wrażenie, że w drugim tomie rozmów z Eweliną Pietrowiak, Pilch nieco złagodniał, stał się bardziej ugodowy. Faktycznie dużo mniej tu złośliwości, ironii, sarkazmu, z których słynął do tej pory. Ostre polemiki zastąpiła rozwaga w doborze słów. Ta zmiana nastąpiła jednak wyłącznie na poziomie języka, bo błyskotliwość obserwacji i celność ripost, pozostały niezmienne.

Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Trudno po lekturze „Innych ochot” ogłaszać od razu dekonstrukcję wizerunku Pilcha. Tym bardziej, że niektóre fragmenty tej rozmowy wskazują, że jest to jedynie, wynikająca z potrzeby chwili zmiana rekwizytów. Jak będzie? Czas pokaże. Niewątpliwie jednak Pilcha w formie z drugiego tomu wywiadu-rzeki chciałoby się czytać dużo więcej. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że kurs obrany w tej rozmowie zostanie utrzymany jak najdłużej.

Ocena: 8/10
J.Pilch, E.Pietrowiak, „Inne ochoty”, Wydawnictwo Literackie 2017.

*Dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za przekazanie egzemplarza do recenzji https://www.wydawnictwoliterackie.pl/

[wszystkie cytaty pochodzą z omawianej książki]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz