wtorek, 1 maja 2012

(Pop)kulturalne piekło



We wrocławskim teatrze Capitol odbyła się polska premiera musicalu „Jerry Springer –The Opera” w reżyserii Jana Klaty. Doskonale zrealizowane widowisko autorstwa Richarda Thomasa i Stewarta Lee drażni jedynie zbyt moralizatorskim tonem przekazu.

Wydaje się, że w tej obrazoburczej i wyjątkowo wulgarnej satyrze na popkulturę nie istnieją tematy tabu ani świętości. Scena została zaaranżowana na świątynię, w której bogiem jest Jerry Springer (Wiesław Cichy). W witrażowych oknach, po obu stronach widowni, pojawia się jego postać, stylizowana na wizerunki świętych. Obok prowadzącego show ważnymi postaciami są jego pomocnik Jonathan (Konrad Imiela), publiczność w studiu oraz goście.

Pierwszy akt to odcinek telewizyjnego show, w którym goszczą ludzie z „brudną” tajemnicą do wyznania. Oglądamy więc Dwighta (Tomasz Sztonyk), który zdradza swoją narzeczoną z jej przyjaciółką, Montela (Tomasz Jedz), który lubi nosić pampersy, Shawntel (Emose Uhunmwangho), marzącą o karierze striptizerki oraz jej męża Chucky’ego (Cezary Studniak), zoofila. Publiczność stanowi wrzeszczący tłum, którego głównym zadaniem jest buczenie na „złych” i chwalenie „dobrych” gości. Ich zachowaniem zręcznie steruje Jonathan, natomiast Jerry napuszcza na siebie gości, chcąc wywołać konflikt.

Warstwa muzyczna musicalu to pomieszanie różnych gatunków muzycznych. Słyszymy tu arie operowe, przeboje musicalowe, nawiązania do Bacha, Haendla, a także lekko kiczowate motywy z kreskówek. Wszystkie teksty i dialogi przepełnione są wulgaryzmami. Wśród nich prym wiodą k***y, ch***e, pi***y, s***i.

Wszyscy aktorzy występujący w widowisku zaprezentowali pełnię umiejętności aktorskich, wokalnych i tanecznych. Świetnie poradzili sobie zarówno śpiewacy operowi: Barbara Kubiak, Tomasz Jedz, jak i występujący gościnnie Janusz Radek i Wiesław Cichy. Na szczególne wyróżnienie w tym gronie zasługuje Emose Uhunmwangho, której umiejętności wokalne wywołały poruszenie na widowni. Całość dopełniły fantastyczna choreografia i znakomity chór.

W drugim akcie Jerry Springer po śmierci trafia do piekła, gdzie ma poprowadzić debatę między Szatanem (Imiela), Chrystusem (Jedz), Adamem (Studniak) i  Ewą (Uhunmwangho). W tym miejscu musical zamienia się w moralitet. Według reżysera jedyną alternatywą dla popkultury jest powrót do wiary i tradycyjnych wartości. Ta czarno-biała wizja świata, podział na wyżyny i niziny moralne nieco zakłócają pozytywny odbiór spektaklu. Elementy te stanowią jedyny, ale za to poważny mankament całości.


Ocena 7/10
„Jerry Springer – The Opera”, reż. J. Klata, Capitol 2012



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz