piątek, 15 marca 2019

Ocalić od zapomnienia


„Japonia utracona” to fascynująca podróż do świata, którego już nie ma. Alex Kerr z pasją przekazuje czytelnikom swoją wiedzę o starej Japonii. Przy okazji, burzy stereotypowe wyobrażenia ludzi Zachodu na temat Kraju Kwitnącej Wiśni.

Moja dotychczasowa wiedza o Japonii była powierzchowna i znikoma, a skojarzenia banalne i powszechne. Pierwsze, co przychodzi na myśl to zdrowa, lekka uwielbiana przez wielu kuchnia i związane z nią poniekąd legendy o długowieczności Japończyków. Kolejne to trzęsienia ziemi, filmy Kurosawy, wschodnie sztuki walki, minimalizm i wysoko rozwinięte technologie. Niemal natychmiast w głowie wyświetla się również obraz samotności w wielkim mieście, przedstawiony przez Coppolę w filmie „Między słowami”.

Oczywiście zetknęłam się z kaligrafią, pojęciami: ikebana, czy ceremonią picia  herbaty. Nie posiadam jednak szerokiej wiedzy na temat żadnej z tych sztuk. Dlatego też „Japonia utracona” była dla mnie tak ciekawą, zaskakującą od niemal pierwszej strony lekturą.

Alex Kerr jest Amerykaninem, pochodzi z rodziny oficerskiej. Praca ojca wiązała się z wieloma podróżami, częstymi zmianami miejsca zamieszkania. Po raz pierwszy przyjechał do Japonii w 1964 roku, mając dwanaście lat. Zamieszkał w Jokohamie i banalnie mówiąc: zakochał się w Japonii od pierwszego wejrzenia.

W kraju zaczynał się właśnie ogromny boom ekonomiczny, ale stara Japonia była jeszcze wyraźnie widoczna. Wokół Jokohamy, a nawet w środku miasta, wznosiły się zielone wzgórza, wiele dzielnic i ulic wciąż miało tradycyjnie japoński charakter. Szczególne zachwycało mnie morze dachów pokrytych dachówkami…Ogromnie podobały mi się japońskie domy. Wtedy w Jokohamie i Tokio było jeszcze dużo wspaniałych starych japońskich domów.*

W 1969 roku Kerr zaczął studiować japonistykę na Uniwersytecie Yale. W latach 70. powrócił do Japonii i odnalazł tam swoje miejsce na ziemi – dolinę Iya.

Pejzaż, jaki ujrzałem tego dnia, był najbardziej spektakularny spośród wszystkich widzianych w tym kraju; przypominał mi chińskie góry, w których zakochałem się jako dziecko. Wyglądał dokładnie tak, jak górski pejzaż malowany tuszem w okresie dynastii Song.*

Zamieszkał w starym, opuszczonym domu, którego renowacja zajęła kilka lat. Powoli poznawał zwyczaje lokalnej społeczności, a oni przyglądali mu się z życzliwą ciekawością.

Wypolerowana czarna podłoga z desek i palenisko przetrwały niezmienione przez wieki, jednak dach, niepokrywany od pięćdziesięciu lat , przeżywał swe ostatnie chwile.*

W kolejnych rozdziałach autor opisuje swoją fascynacje teatrem kabuki, opowiada o przyjaźni z aktorami, kolekcjonowaniu dzieł sztuki, kaligrafii. Oprowadza m.in po Kioto, Osace.

Kerr jest wszechstronnie wykształcony, poza japonistyką, ukończył również sinologię w Oxfordzie. O wszystkim pisze z ogromną erudycją, znawstwem, dbałością o szczegół, a jednocześnie przystępnie, swobodnie, używając pięknego literackiego języka. Nie sposób przytoczyć tu całego bogactwa poruszanych w książce tematów. Na jej kartach zmieściło się mnóstwo fachowej wiedzy z wielu dziedzin. Percepcję ułatwia zamieszczony na końcu słowniczek.

Często uważamy, że dewastacja środowiska naturalnego, brak odpowiednich regulacji prawnych w kwestii zagospodarowania przestrzennego, „pomnikoza”, na którą poważnie zachorowaliśmy kilka lat temu, to jedynie polskie problemy. Wystarczy uważnie przeczytać „Japonię utraconą”, by przekonać się, że jest inaczej.

Kiedy teraz myślę o naturalnym pięknie Japonii w tamtych czasach, zbiera mi się na płacz. Wulkaniczne góry, „tropikalna” roślinność i delikatność tamtejszej flory sprawiały, że Japonia była jednym z najpiękniejszych krajów świata. W ciągu następnych dwudziestu dziwnych lat jej naturalne środowisko kompletnie się zmieniło. Stare lasy wycięto i zastąpiono równymi rzędami drzew cedrowych; między tymi cedrowymi „sadami ”panuje śmiertelna cisza. Stały się pustynią, w której nie ma roślin ani zwierząt. Głęboko w górach pobudowano drogi, a zbocza gór pokryto zabezpieczającym przed erozją cementem, ukrywając ich piękno. Nawet mgły nie wznoszą się już nad wąwozami.*

Brzmi znajomo, prawda? Podobnie jak ten fragment:

W Japonii niemal nie istnieją ograniczenia co do umieszczania reklam świetlnych, a salony pachinko wypracowały wyjątkowo krzykliwy styl: rzędy olbrzymich, wielometrowych neonów, rzucających światła we wszystkich kolorach tęczy, a na dachach iluminowane wieże w kształcie Statui Wolności, pojazdów kosmicznych lub dinozaurów.*

Ten, ostatni już cytat, wywołuje z kolei ironiczny uśmiech zrozumienia:

…Japonia stała się krajem pomników. Ten trend zaczął się około 1960 roku wraz z wieżą w Kioto i „Wieżą Słońca” ustawioną na Expo w Osace. W ostatnich latach każde miasto musi mieć muzeum albo „wielofunkcyjny obiekt kulturalny”, nawet jeśli nie posiada niczego wartościowego do wystawienia w muzeum ani niczego, czemu mógłby taki obiekt służyć. W budżecie przeznacza się dziesiątki miliardów dolarów na te budowle, podobno każdego tygodnia powstają trzy lub cztery nowe.*

Kerr pisze o Japonii z ogromną miłością. Jako cudzoziemiec potrafi też z dystansem spojrzeć na trapiące kraj problemy i trzeźwo ocenia sytuację. Z troską obserwuje zachodzące przemiany. Obawia się o przyszłość, ubolewa nad całkowitym zanikiem tradycji japońskich, a przede wszystkim, nad brakiem osób mogących przekazywać wiedzę o starej Japonii przyszłym pokoleniom. Jego książka spełnia tę rolę doskonale.

Informacji zawartych w „Japonii utraconej” nie znajdziemy w żadnym turystycznym przewodniku. Wiedzy tej nie przekażą wykładowcy akademiccy na studiach japonistycznych. Dlatego, tak cenna to publikacja. Powinien ją przeczytać każdy, komu wydaje się, że interesuje się Japonią i dużo o niej wie, żeby przekonał się, że był w błędzie oraz wszyscy przyszli studenci japonistyki, bo z reguły, nie wiedzą, czego dokładnie będą się uczyć na studiach. Lektura pozwoli im uniknąć rozczarowań.

Jedynie dla formalności wspomnę, że książka, jak zawsze w przypadku wydawnictwa Karakter jest pięknie wydana. Autorem projektu graficznego jest niezawodny Przemek Dąbrowski.

A.Kerr, Japonia utracona, tł. Maria Kwiecieńska-Decker, Wydawnictwo Karakter 2019.

*Wszystkie cytaty pochodzą z omawianej książki.
* Dziękuję Wydawnictwu Karakter za przekazanie egzemplarza do recenzji.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz