„Japonia
utracona” to fascynująca podróż do świata, którego już nie ma. Alex Kerr z
pasją przekazuje czytelnikom swoją wiedzę o starej Japonii. Przy okazji, burzy stereotypowe
wyobrażenia ludzi Zachodu na temat Kraju Kwitnącej Wiśni.
Moja dotychczasowa wiedza
o Japonii była powierzchowna i znikoma, a skojarzenia banalne i powszechne.
Pierwsze, co przychodzi na myśl to zdrowa, lekka uwielbiana przez wielu kuchnia
i związane z nią poniekąd legendy o długowieczności Japończyków. Kolejne to
trzęsienia ziemi, filmy Kurosawy, wschodnie sztuki walki, minimalizm i wysoko
rozwinięte technologie. Niemal natychmiast w głowie wyświetla się również obraz
samotności w wielkim mieście, przedstawiony przez Coppolę w filmie „Między
słowami”.
Oczywiście zetknęłam się
z kaligrafią, pojęciami: ikebana, czy ceremonią picia herbaty. Nie posiadam jednak szerokiej wiedzy na
temat żadnej z tych sztuk. Dlatego też „Japonia utracona” była dla mnie tak
ciekawą, zaskakującą od niemal pierwszej strony lekturą.
Alex Kerr jest
Amerykaninem, pochodzi z rodziny oficerskiej. Praca ojca wiązała się z wieloma
podróżami, częstymi zmianami miejsca zamieszkania. Po raz pierwszy przyjechał
do Japonii w 1964 roku, mając dwanaście lat. Zamieszkał w Jokohamie i banalnie
mówiąc: zakochał się w Japonii od pierwszego wejrzenia.
W
kraju zaczynał się właśnie ogromny boom ekonomiczny, ale stara Japonia była
jeszcze wyraźnie widoczna. Wokół Jokohamy, a nawet w środku miasta, wznosiły
się zielone wzgórza, wiele dzielnic i ulic wciąż miało tradycyjnie japoński
charakter. Szczególne zachwycało mnie morze dachów pokrytych dachówkami…Ogromnie
podobały mi się japońskie domy. Wtedy w Jokohamie i Tokio było jeszcze dużo
wspaniałych starych japońskich domów.*
W 1969 roku Kerr zaczął
studiować japonistykę na Uniwersytecie Yale. W latach 70. powrócił do Japonii i
odnalazł tam swoje miejsce na ziemi – dolinę Iya.
Pejzaż,
jaki ujrzałem tego dnia, był najbardziej spektakularny spośród wszystkich
widzianych w tym kraju; przypominał mi chińskie góry, w których zakochałem się
jako dziecko. Wyglądał dokładnie tak, jak górski pejzaż malowany tuszem w
okresie dynastii Song.*
Zamieszkał w starym,
opuszczonym domu, którego renowacja zajęła kilka lat. Powoli poznawał zwyczaje
lokalnej społeczności, a oni przyglądali mu się z życzliwą ciekawością.
Wypolerowana
czarna podłoga z desek i palenisko przetrwały niezmienione przez wieki, jednak
dach, niepokrywany od pięćdziesięciu lat , przeżywał swe ostatnie chwile.*
W kolejnych rozdziałach
autor opisuje swoją fascynacje teatrem kabuki, opowiada o przyjaźni z aktorami,
kolekcjonowaniu dzieł sztuki, kaligrafii. Oprowadza m.in po Kioto, Osace.
Kerr jest
wszechstronnie wykształcony, poza japonistyką, ukończył również sinologię w
Oxfordzie. O wszystkim pisze z ogromną erudycją, znawstwem, dbałością o
szczegół, a jednocześnie przystępnie, swobodnie, używając pięknego literackiego
języka. Nie sposób przytoczyć tu całego bogactwa poruszanych w książce tematów.
Na jej kartach zmieściło się mnóstwo fachowej wiedzy z wielu dziedzin.
Percepcję ułatwia zamieszczony na końcu słowniczek.
Często uważamy, że
dewastacja środowiska naturalnego, brak odpowiednich regulacji prawnych w
kwestii zagospodarowania przestrzennego, „pomnikoza”, na którą poważnie
zachorowaliśmy kilka lat temu, to jedynie polskie problemy. Wystarczy uważnie
przeczytać „Japonię utraconą”, by przekonać się, że jest inaczej.
Kiedy
teraz myślę o naturalnym pięknie Japonii w tamtych czasach, zbiera mi się na
płacz. Wulkaniczne góry, „tropikalna” roślinność i delikatność tamtejszej flory
sprawiały, że Japonia była jednym z najpiękniejszych krajów świata. W ciągu
następnych dwudziestu dziwnych lat jej naturalne środowisko kompletnie się
zmieniło. Stare lasy wycięto i zastąpiono równymi rzędami drzew cedrowych;
między tymi cedrowymi „sadami ”panuje śmiertelna cisza. Stały się pustynią, w
której nie ma roślin ani zwierząt. Głęboko w górach pobudowano drogi, a zbocza
gór pokryto zabezpieczającym przed erozją cementem, ukrywając ich piękno. Nawet
mgły nie wznoszą się już nad wąwozami.*
Brzmi znajomo, prawda?
Podobnie jak ten fragment:
W
Japonii niemal nie istnieją ograniczenia co do umieszczania reklam świetlnych,
a salony pachinko wypracowały wyjątkowo krzykliwy styl: rzędy olbrzymich,
wielometrowych neonów, rzucających światła we wszystkich kolorach tęczy, a na
dachach iluminowane wieże w kształcie Statui Wolności, pojazdów kosmicznych lub
dinozaurów.*
Ten, ostatni już cytat, wywołuje
z kolei ironiczny uśmiech zrozumienia:
…Japonia
stała się krajem pomników. Ten trend zaczął się około 1960 roku wraz z wieżą w
Kioto i „Wieżą Słońca” ustawioną na Expo w Osace. W ostatnich latach każde
miasto musi mieć muzeum albo „wielofunkcyjny obiekt kulturalny”, nawet jeśli
nie posiada niczego wartościowego do wystawienia w muzeum ani niczego, czemu
mógłby taki obiekt służyć. W budżecie przeznacza się dziesiątki miliardów
dolarów na te budowle, podobno każdego tygodnia powstają trzy lub cztery nowe.*
Kerr pisze o Japonii z
ogromną miłością. Jako cudzoziemiec potrafi też z dystansem spojrzeć na
trapiące kraj problemy i trzeźwo ocenia sytuację. Z troską obserwuje zachodzące
przemiany. Obawia się o przyszłość, ubolewa nad całkowitym zanikiem tradycji
japońskich, a przede wszystkim, nad brakiem osób mogących przekazywać wiedzę o
starej Japonii przyszłym pokoleniom. Jego książka spełnia tę rolę doskonale.
Informacji zawartych w „Japonii
utraconej” nie znajdziemy w żadnym turystycznym przewodniku. Wiedzy tej nie
przekażą wykładowcy akademiccy na studiach japonistycznych. Dlatego, tak cenna
to publikacja. Powinien ją przeczytać każdy, komu wydaje się, że interesuje się
Japonią i dużo o niej wie, żeby przekonał się, że był w błędzie oraz wszyscy
przyszli studenci japonistyki, bo z reguły, nie wiedzą, czego dokładnie będą
się uczyć na studiach. Lektura pozwoli im uniknąć rozczarowań.
Jedynie dla formalności
wspomnę, że książka, jak zawsze w przypadku wydawnictwa Karakter jest pięknie
wydana. Autorem projektu graficznego jest niezawodny Przemek Dąbrowski.
A.Kerr,
Japonia utracona, tł. Maria Kwiecieńska-Decker, Wydawnictwo
Karakter 2019.
*Wszystkie
cytaty pochodzą z omawianej książki.
*
Dziękuję Wydawnictwu
Karakter za przekazanie egzemplarza do recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz