Czerwiec
to lato, czerwiec to początek wakacji. Pierwszą dekadę lipca, która właśnie
mija, wciąż śmiało można uznać za początek wakacji i czas, w którym
podsumowywanie czerwca jeszcze ma sens.
Podobnie,
jak w przypadku poprzedniego wpisu,
będzie to zbiór moich wrażeń z poszczególnych lektur, a nie szczegółowe
recenzje i drobiazgowe opisy fabuł.
Zbieranie kości J.Ward, tł. J. Polak – świetna, poruszająca
powieść o sile rodzinnych więzów, strachu, walce o przetrwanie, mimo wszystko.
Proza pełna emocji, bólu, piękna, wyrażonych w bardzo oszczędny sposób. Styl
Ward przywodzi na myśl klasykę amerykańskiej literatury. Wykreowani przez nią
bohaterowie na długo zostają w głowie i nie pozwalają o sobie zapomnieć.
Uniwersalna treść bez problemu przetrwa próbę czasu. Wszystko to sprawia, że
pisarkę już dziś śmiało można ustawiać na półce wśród klasyków amerykańskiej
prozy.
Osobisty przewodnik po
Pradze
M. Szczygieł, zdjęcia F. Springer – Mariusz Szczygieł, to
dla mnie klasa sama w sobie, autor z gwarancją jakości, którego książki kupuje
w ciemno i czytam zawsze z dużym zainteresowaniem i emocjami. Nigdy mnie nie
zawiodły. To pisarz, którego nie trzeba reklamować i, o którego książkach,
wszyscy napisali już w zasadzie wszystko. Mimo to, dokładam swoją cegiełkę J Osobisty
przewodnik po Pradze, to opowieść o mieście, poprzez opowieść o ludziach, a
przede wszystkim opowieść o sztuce. Niezwykle erudycyjna, błyskotliwa, napisana
z dużym poczuciem humoru i szacunkiem dla inteligencji czytelnika. Doskonały
tekst został okraszony zachwycającymi, klimatycznymi zdjęciami autorstwa równie
niezawodnego Filipa Springera. Lektura konieczna, nawet jeśli w tym roku
zamierzacie podróżować jedynie palcem po mapie. Osobisty przewodnik nadaje się do tego idealnie.
Poufne M. Grynberg – Po
książce Rejwach Grynberg dołączył do
grona moich ulubionych autorów. Kolejne, kupuje natychmiast po premierze i
niezmiennie zachwycają mnie po lekturze. Miniatury z życia rodzinnego
naznaczonego historią, o której nie sposób zapomnieć, ale z którą trzeba nauczyć
się żyć. Opowieści babć, dziadków, matek, ojców, córek, synów i wnuków. O
traumach, decyzjach zmieniających koleje losu i strachu, który powraca w najbardziej
błahych momentach codzienności. O radości życia i życiu w pełni, mimo wszystko.
O pokoleniowych różnicach, poczuciu wspólnoty i ciągłości. Minimalistyczne,
oszczędne w środkach wyrazu. Jednocześnie dla przeciwwagi napisane z dużym
poczuciem humoru, czułością, zrozumieniem. Proza wybitna!
Książka o śmieciach S. Łubieński – zbiór
tekstów dla Dwutygodnika, poszerzony
i uzupełniony o kilka nowych. W czasie, gdy po ulicach polskich miast „fruwają”
setki jednorazowych rękawiczek i maseczek, a władza wciąż uparcie i bezmyślnie
ignoruje temat ekologii i nieuchronnych zmian klimatycznych, ta książka jest
jak wyrzut sumienia i bolesny strzał prosto w serce. Łubieński przedstawia
temat z wielu różnych perspektyw. Jasno mówi, że nie ma rozwiązań idealnych i
złotego środka. Nie pozostawia nadziei i złudzeń. Jednocześnie pokazuje, że nie
ma innej drogi, niż systemowe i wspólne, a także jednostkowe, oddolne i z
pozoru nieistotne działania każdego z nas, na rzecz poprawy stanu naszej
planety. Nie można z niej zawrócić. Brak wiedzy, świadomości, ignorancja, nie
jest już żadnym usprawiedliwieniem. Lektura obowiązkowa dla wszystkich. Tych,
którzy wątpią w zmiany, żeby w końcu otworzyli oczy i tych uświadomionych, żeby
dowiedzieli się jeszcze więcej i spojrzeli na problem znacznie szerzej, niż
dotychczas. Powinna być czytana na lekcjach biologii, na każdym szczeblu
szkolnej edukacji.
Dziękuję Wydawnictwu
Agora za przekazanie egzemplarza do recenzji.
RuRu – Joanna Rudniańska, z il. M.
Kaniewskiego – Nie przepadam za zbiorami opowiadań. Za
polskimi zbiorami opowiadań nie przepadam tym bardziej. W każdej regule
zdarzają się jednak wyjątki. Ruru to zbiór, który od pierwszych stron
mnie urzekł i skradł mi serce. Bohaterami wszystkich opowiadań są dzieci, które
są uczestnikami, bądź świadkami kluczowych wydarzeń w historii Polski. Tych
bardziej odległych i tych całkiem współczesnych. Różnie na nie reagują i różnie
sobie z nimi radzą. To właśnie ta dziecięca perspektywa, czyni całość jeszcze
bardziej dojmującą i bolesną. Dzieci są szczere i niczego nie udają, widzą i
rozumieją znacznie więcej, niż wydaje się dorosłym. Jest w tych tekstach to, co
lubię najbardziej: oszczędność środków wyrazu połączona z gęstością
emocjonalną, która wywołuje podskórne napięcie i skłania do refleksji. Co
rzadkie w przypadku zbioru opowiadań – w tym, w zasadzie nie ma słabych
punktów. Są natomiast teksty wybitne jak np. Gwiazdka Dawida.
Myszy i ludzie J.
Steinbeck, tł. Z. Batko – książka, po którą sięgnęłam z
tęsknoty za amerykańską prozą, w ramach nadrabiania zaległości w klasyce
literatury. Dwaj przyjaciele przemierzają Stany czasów Wielkiego Kryzysu, w
poszukiwaniu pracy. Książka przejmująco smutna, bolesna, wzruszająca i piękna
jednocześnie. Dowód na to, że nie potrzeba wielu słów, aby stworzyć absolutnie
wielką literaturę.
Małe ogniska C. Ng, tł. A.Standowicz-Chojnacka –
sięgnęłam
po ten tytuł z ciekawości, po obejrzeniu serialu nakręconego na podstawie powieści,
który w tym roku pojawił się na platformie Amazona. Zrobił na mnie duże
wrażenie. Wielowątkowa opowieść o losach mieszkańców miasteczka Shaker Heights.
Powieść mocno zaangażowana społecznie. O macierzyństwie, adopcji, podziałach
rasowych, klasowych, społecznych. Niepozbawiona wad, bo sporo tu kalek i dość jednowymiarowych postaci, jednocześnie
ciekawa i warta uwagi. Jest to rzadki przykład, kiedy ekranizacja serialowa
jest lepsza od książkowego pierwowzoru.
Życzę wam znalezienia
wśród tych tytułów wielu inspiracji na wakacyjne lektury dla siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz