piątek, 10 lipca 2020

Lektury czerwcowe


Czerwiec to lato, czerwiec to początek wakacji. Pierwszą dekadę lipca, która właśnie mija, wciąż śmiało można uznać za początek wakacji i czas, w którym podsumowywanie czerwca jeszcze ma sens.

Podobnie, jak w przypadku poprzedniego wpisu, będzie to zbiór moich wrażeń z poszczególnych lektur, a nie szczegółowe recenzje i drobiazgowe opisy fabuł.

Zbieranie kości J.Ward, tł. J. Polak  świetna, poruszająca powieść o sile rodzinnych więzów, strachu, walce o przetrwanie, mimo wszystko. Proza pełna emocji, bólu, piękna, wyrażonych w bardzo oszczędny sposób. Styl Ward przywodzi na myśl klasykę amerykańskiej literatury. Wykreowani przez nią bohaterowie na długo zostają w głowie i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Uniwersalna treść bez problemu przetrwa próbę czasu. Wszystko to sprawia, że pisarkę już dziś śmiało można ustawiać na półce wśród klasyków amerykańskiej prozy.


Osobisty przewodnik po Pradze M. Szczygieł, zdjęcia F. Springer – Mariusz Szczygieł, to dla mnie klasa sama w sobie, autor z gwarancją jakości, którego książki kupuje w ciemno i czytam zawsze z dużym zainteresowaniem i emocjami. Nigdy mnie nie zawiodły. To pisarz, którego nie trzeba reklamować i, o którego książkach, wszyscy napisali już w zasadzie wszystko. Mimo to, dokładam swoją cegiełkę J Osobisty przewodnik po Pradze, to opowieść o mieście, poprzez opowieść o ludziach, a przede wszystkim opowieść o sztuce. Niezwykle erudycyjna, błyskotliwa, napisana z dużym poczuciem humoru i szacunkiem dla inteligencji czytelnika. Doskonały tekst został okraszony zachwycającymi, klimatycznymi zdjęciami autorstwa równie niezawodnego Filipa Springera. Lektura konieczna, nawet jeśli w tym roku zamierzacie podróżować jedynie palcem po mapie. Osobisty przewodnik nadaje się do tego idealnie.


Poufne M. Grynberg – Po książce Rejwach Grynberg dołączył do grona moich ulubionych autorów. Kolejne, kupuje natychmiast po premierze i niezmiennie zachwycają mnie po lekturze. Miniatury z życia rodzinnego naznaczonego historią, o której nie sposób zapomnieć, ale z którą trzeba nauczyć się żyć. Opowieści babć, dziadków, matek, ojców, córek, synów i wnuków. O traumach, decyzjach zmieniających koleje losu i strachu, który powraca w najbardziej błahych momentach codzienności. O radości życia i życiu w pełni, mimo wszystko. O pokoleniowych różnicach, poczuciu wspólnoty i ciągłości. Minimalistyczne, oszczędne w środkach wyrazu. Jednocześnie dla przeciwwagi napisane z dużym poczuciem humoru, czułością, zrozumieniem. Proza wybitna!


Książka o śmieciach S. Łubieński – zbiór tekstów dla Dwutygodnika, poszerzony i uzupełniony o kilka nowych. W czasie, gdy po ulicach polskich miast „fruwają” setki jednorazowych rękawiczek i maseczek, a władza wciąż uparcie i bezmyślnie ignoruje temat ekologii i nieuchronnych zmian klimatycznych, ta książka jest jak wyrzut sumienia i bolesny strzał prosto w serce. Łubieński przedstawia temat z wielu różnych perspektyw. Jasno mówi, że nie ma rozwiązań idealnych i złotego środka. Nie pozostawia nadziei i złudzeń. Jednocześnie pokazuje, że nie ma innej drogi, niż systemowe i wspólne, a także jednostkowe, oddolne i z pozoru nieistotne działania każdego z nas, na rzecz poprawy stanu naszej planety. Nie można z niej zawrócić. Brak wiedzy, świadomości, ignorancja, nie jest już żadnym usprawiedliwieniem. Lektura obowiązkowa dla wszystkich. Tych, którzy wątpią w zmiany, żeby w końcu otworzyli oczy i tych uświadomionych, żeby dowiedzieli się jeszcze więcej i spojrzeli na problem znacznie szerzej, niż dotychczas. Powinna być czytana na lekcjach biologii, na każdym szczeblu szkolnej edukacji.

Dziękuję Wydawnictwu Agora za przekazanie egzemplarza do recenzji.

RuRu – Joanna Rudniańska, z il. M. Kaniewskiego – Nie przepadam za zbiorami opowiadań. Za polskimi zbiorami opowiadań nie przepadam tym bardziej. W każdej regule zdarzają się jednak  wyjątki. Ruru to zbiór, który od pierwszych stron mnie urzekł i skradł mi serce. Bohaterami wszystkich opowiadań są dzieci, które są uczestnikami, bądź świadkami kluczowych wydarzeń w historii Polski. Tych bardziej odległych i tych całkiem współczesnych. Różnie na nie reagują i różnie sobie z nimi radzą. To właśnie ta dziecięca perspektywa, czyni całość jeszcze bardziej dojmującą i bolesną. Dzieci są szczere i niczego nie udają, widzą i rozumieją znacznie więcej, niż wydaje się dorosłym. Jest w tych tekstach to, co lubię najbardziej: oszczędność środków wyrazu połączona z gęstością emocjonalną, która wywołuje podskórne napięcie i skłania do refleksji. Co rzadkie w przypadku zbioru opowiadań – w tym, w zasadzie nie ma słabych punktów. Są natomiast teksty wybitne jak np. Gwiazdka Dawida.


Myszy i ludzie  J. Steinbeck, tł. Z. Batko – książka, po którą sięgnęłam z tęsknoty za amerykańską prozą, w ramach nadrabiania zaległości w klasyce literatury. Dwaj przyjaciele przemierzają Stany czasów Wielkiego Kryzysu, w poszukiwaniu pracy. Książka przejmująco smutna, bolesna, wzruszająca i piękna jednocześnie. Dowód na to, że nie potrzeba wielu słów, aby stworzyć absolutnie wielką literaturę.


Małe ogniska C. Ng, tł. A.Standowicz-Chojnacka – sięgnęłam po ten tytuł z ciekawości, po obejrzeniu serialu nakręconego na podstawie powieści, który w tym roku pojawił się na platformie Amazona. Zrobił na mnie duże wrażenie. Wielowątkowa opowieść o losach mieszkańców miasteczka Shaker Heights. Powieść mocno zaangażowana społecznie. O macierzyństwie, adopcji, podziałach rasowych, klasowych, społecznych. Niepozbawiona wad, bo sporo tu kalek i  dość jednowymiarowych postaci, jednocześnie ciekawa i warta uwagi. Jest to rzadki przykład, kiedy ekranizacja serialowa jest lepsza od książkowego pierwowzoru.


Życzę wam znalezienia wśród tych tytułów wielu inspiracji na wakacyjne lektury dla siebie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz