Rozpoczynam nowy cykl na blogu. Pod tym tytułem będę krótko pisała o trzech, nieco starszych książkach, które nie były intensywnie promowane przez wydawnictwa, często przeszły bez echa, a z różnych względów zasługują na uwagę i uważam, że są wartościowe.
Eleonor Oliphant ma się
całkiem dobrze
– Szukałam
czegoś w klimacie Dziewczyny
z konbini Sayaki Muraty. Na taką
potrzebę, Asia z kanału tuczytam
polecała właśnie Eleonor. Główna bohaterka ma trzydzieści lat, wykonuje
monotonną pracę biurową, znacznie poniżej kwalifikacji, chodzi cały czas w tym
samym, nieśmiertelnym sweterku, ma ustalony plan dnia, którego ściśle się
trzyma, źle znosi wszelkie odstępstwa od normy, jest samotna. Otoczenie odbiera
ją jako dziwną, aspołeczną jednostkę. Taka postawa wynika u niej z bardzo
trudnych doświadczeń z dzieciństwa. Eleonor usiłuje się z nimi uporać i nauczyć
właściwego funkcjonowania w świecie. Wzruszająca, miejscami urocza i zabawna,
choć jest to bardziej refleksyjny półuśmiech i śmiech przez łzy, niż głośny,
radosny śmiech. To nie jest wybitna literatura, dużo słabsza od wspominanej już
Dziewczyny z konbini. Mimo to,
polecam ją waszej uwadze, bo myślę, że wiele kobiet zwłaszcza singielek może
odnaleźć się w tej postaci i jej przemyśleniach.
http://www.harpercollins.pl/ksiazka,3507,eleanor-oliphant-ma-sie-calkiem-dobrze.html
Dzieci czasu. Z
kalendarza dziejów ludzkości
– Ta
książka trafiła na moją półkę trochę przez przypadek. Kupiłam ją po prostu w
bardzo atrakcyjnej cenie, a do koszyka wrzuciłam z ciekawości, bo słyszałam
wcześniej kilka pochlebnych opinii. Na pierwszy rzut oka ta książka nie wzbudza
zainteresowania, podchodziłam do niej trochę, jak pies do jeża. Wcześniej nie
czytywałam kronik, a Internet jest pełen treści z cyklu: zdarzyło się dnia, czy zatem w dobie Wikipedii i zalewu informacji
jest jeszcze coś o czym nie słyszeliśmy, czego nie odnotowano? Zmieniłam zdanie
już po przeczytaniu kilku pierwszych wpisów. Każdy dzień jest dla Galeano
pretekstem do mikropowieści o historii świata, a zwłaszcza Ameryki Południowej.
Historia ta pełna jest brutalności, przemocy, śmierci. Dla równowagi, na
szczęście sporo tu też sarkastycznego poczucia humoru i ironii. Autor często
opisuje pozornie nieistotne zdarzenia, które nie znalazły miejsca w zbiorowej
świadomości, a miały wpływ na losy świata. Odwołuje się zarówno do mitologii,
jak i do antyku, by pokazać, że mechanizmy rządzące historią, polityką,
zachowaniem społecznym, w gruncie rzeczy nie zmieniły się od wieków. Bardzo
polecam do nieśpiesznej lektury, po kartce dziennie. Wtedy praca Galeano
ujawnia cały swój kunszt. Być może zapisy nie napawają optymizmem, ale z całą
pewnością skłaniają do refleksji.
Psikus – Domenico
Starnone jest podobno partnerem życiowym Elleny Ferrante. Jego książki nie
zyskały jednak takiej popularności i uznania. Niesłusznie, bo jest równie
utalentowany jak galaktycznie znana Włoszka. Psikus to druga po Sznurówkach
książka autora wydana w Polsce. Dużo lepsza od tej pierwszej. Znany ilustrator
powraca do rodzinnego Neapolu, by zaopiekować się wnukiem, podczas kilkudniowej
nieobecności jego rodziców. Konfrontacja z żywiołowym czterolatkiem, krytyka
własnej twórczości, na którą nie był przygotowany, zmusza go do dokonania
rachunku sumienia dotyczącego relacji rodzinnych, podejścia do pracy i stosunku
do własnej twórczości. Oszczędna, a jednocześnie dynamiczna i trzymająca w
napięciu powieść o przemijaniu, godzeniu się z losem i pożegnaniu z fałszywymi
wyobrażeniami na własny temat. Subtelna i mocna zarazem.
https://www.gwfoksal.pl/psikus.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz