Zanim
lato rozkręci się na dobre i wyruszymy na wakacyjne szlaki, postanowiłam zebrać
w jednym tekście najbardziej wartościowe i godne uwagi książki, przeczytane
przeze mnie w czasie przymusowej izolacji społecznej.
Żeby nie było zbyt słodko i miło, dla kilku zupełnie nie wartych według mnie uwagi również znajdzie się tu miejsce. Tym samym zamykam na blogu temat lockdownu i epidemii. Czas iść dalej.
Żeby nie było zbyt słodko i miło, dla kilku zupełnie nie wartych według mnie uwagi również znajdzie się tu miejsce. Tym samym zamykam na blogu temat lockdownu i epidemii. Czas iść dalej.
Nie mam czasu ani weny,
żeby o każdej z tych książek napisać osobną, obszerną recenzję. Dlatego w tych
krótkich notkach, bardziej niż na opisie fabuły, skupię się na swoich wrażeniach
z lektur. Dla zainteresowanych szerszymi opisami treści, pod każdą notatką
zamieszczę link odsyłający na stronę wydawcy. Może ktoś z was znajdzie wśród
tych tytułów inspiracje dla własnych wyborów czytelniczych w przyszłości.
Zapraszam!
Song nauczycielki V. Hjorth – Nauczycielka
akademicka zostaje poproszona przez swojego studenta o udział w filmie na temat
związków życia zawodowego z prywatnym. Ta decyzja odmieni jej życie i zmusi do
zadania sobie fundamentalnych pytań. Kameralna, oszczędna w środkach, świetnie
napisana, przepełniona emocjami, trzymająca czytelnika w podskórnym napięciu do
samego końca. Powieść o tym, że nic nie jest takim, jakie się wydaje. Przywiązani
do własnych przekonań i przyzwyczajeń często kreujemy na zewnątrz wizerunek,
który ma niewiele wspólnego z prawdą. Dopiero zmiana perspektywy, wyjście ze
strefy komfortu zmusza nas często do bolesnej konfrontacji i wyciągnięcia nie
zawsze przyjemnych wniosków o sobie samym. Hjorth to znakomita, bardzo
oryginalna autorka zupełnie w Polsce niedoceniana. Niesłusznie pomijana przez krytyków,
niewystarczająco promowana przez wydawcę. Zwróćcie uwagę na to nazwisko, warto.
Dziękuję Wydawnictwu
Literackiemu za przekazanie egzemplarza do recenzji.
Centuria. Sto krótkich
powieści rzek G.
Manganelli – powieść z kategorii : eksperyment
literacki. Mamy tu dokładnie 100, półtora stronnicowych historii. W każdej z
nich występuje pojedynczy bohater, najczęściej mężczyzna i przeżywa pozornie
nieistotny epizod w swojej codzienności. Można tę książkę odbierać na wiele
różnych sposobów: jako możliwe początki powieści, skłaniające do zastanowienia,
jakie mogłyby być dalsze ciągi tych opowieści, zbiór filozoficzno –
egzystencjalnych refleksji, jako spójną całość, w której głównymi motywami są:
samotność, przemijanie, strach przed śmiercią. Niezwykle oryginalna forma,
zupełny brak dialogów. Przypadnie do gustu zwłaszcza wielbicielom światów
tworzonych przez Italo Calvino. Bardzo pobudzająca intelektualnie, polecam.
Dziękuję Państwowemu
Instytutowi Wydawniczemu za przekazanie egzemplarza do recenzji.
Czas porzucenia E. Ferrante
– na wstępie zaznaczę, że nie należę do wyznawczyń włoskiej autorki, której największą
popularność przyniósł cykl neapolitański zapoczątkowany przez Genialną przyjaciółkę. Nie przepadam, a
jednak sięgam po kolejne książki pisarki, co może wydać się dziwne J Mogę to wytłumaczyć jedynie tym, że
wszyscy dookoła polecają, a ja sięgam po nie z nadzieją, że tym razem coś się
zmieni. Nie zmienia się . To książki dla wszystkich, którzy lubią te książki,
które już znają. Tym razem dostajemy historię porzuconej przez męża Olgi, która
z dnia na dzień musi się odnaleźć w nowej sytuacji i zdefiniować siebie na
nowo. Mamy tu powolnie rozwijającą się fabułę i pogłębione analizy
psychologiczne świata wewnętrznego bohaterów, czyli znaki rozpoznawcze pisarki.
Jedyną zmianą, poniekąd uzasadnioną przez opisaną historię jest agresywny,
dosadny, często wulgarny język. Mnie osobiście ta przesada stylistyczna raziła.
Ferrante prezentuje stabilny poziom, jednocześnie w jej twórczości nie widać
żadnego rozwoju. W Czasie porzucenia
nie znalazłam nic nowego, zaskakującego, odkrywczego. Zachwytu nie odnotowałam.
Miałam za to poczucie zmarnowanego czasu. Czytacie na własną odpowiedzialność,
polecam jedynie zagorzałym wielbicielom autorki.
Zgiń kochanie A. Harewicz – Debiut
literacki. Historia młodej kobiety, matki, zmagającej się z depresją
poporodową. Bohaterka próbuje na nowo zbudować swoją tożsamość i odnaleźć się
nie tylko w nowej roli, ale także we własnym ciele. Monolog wewnętrzny postaci jest
napisany w sposób niezwykle zmysłowy, dziki, nieokiełznany. W samej bohaterce
jest bardzo dużo pierwotnej energii i instynktów, nad którymi nie zawsze
potrafi zapanować. Na uwagę zasługuje tutaj ujęcie tematu macierzyństwa i
pokazanie jego mrocznej strony. To w Polsce wciąż rzadko spotykane i mam wrażenie
– nieakceptowalne społecznie. Drugą rzeczą jest styl pisania autorki, o którym
pisałam powyżej. Może zachwycać i drażnić jednocześnie. Mnie ta książka nie
urzekła, ani nie poraziła, tak jak innych recenzentów. Nie jest to jednak
kwestia słabości tekstu, a raczej osobistej perspektywy. Także próbujcie śmiało
i wyciągnijcie własne wnioski.
Moja osoba Ł. Najder – zbiór
esejów autorstwa redaktora Wydawnictwa Czarnego, publikowanych w internetowym czasopiśmie
Dwutygodnik
oraz kilku innych tytułach. Świetna rzecz dla wszystkich, którzy podobnie
jak ja lubią błyskotliwe komentowanie tego, co aktualnie za oknem i popkulturę.
Spory rozrzut tematyczny: od prokrastynacji przez bolączki moli książkowych,
humanistów, po świetny esej o stanach lękowych i nerwicach. W zbiorze znalazło
się również miejsce dla Kuby Wojewódzkiego i rozważań o współczesnych mediach.
Polska przydrożna P. Marecki – relacja
z podróży po Polsce lokalnej: powiatowej, typu B i C. Książka, która w
założeniu miała być eksperymentem socjologicznym, prowokacją i testem na
inteligencję czytelników. W efekcie stała się obiektem zażartych dyskusji,
sporów i ( głównie) krytyki. Stało się tak za sprawą stylu, w jakim jest
napisana i używanego języka. Jest to język lakoniczny, potoczny, wręcz
podwórkowy. Zdaje sobie sprawę, że skoro autor jest profesorem, nauczycielem
akademickim to był to z jego strony w pełni świadomy, celowy zabieg. Nie przekonuje
mnie jednak taka koncepcja. Męczyłam się bardzo przy czytaniu tej książki. Styl
pisania był dla mnie niestrawny i nie do przyjęcia. Szkoda, bo sam temat
świetny, realizacja niekoniecznie.
Blizna Ava Ólafsdóttir – Seria
Dzieł Pisarzy Skandynawskich Wydawnictwa Poznańskiego jest obecnie moją
ulubioną serią wydawniczą na rynku. Przyznaje więc, że nie jestem do końca
obiektywna w ocenie, bo podobają mi się w niej w zasadzie wszystkie książki. Nie wszystkie
jednakowo, ale uważam, że zawsze warto po nie sięgać. Kolejne tomy serii kupuje
już w ciemno. Blizna to kameralna
opowieść o wyobcowaniu i poszukiwaniu sensu życia. Główny bohater - Jonas zmaga
się z poczuciem zbędności i bezsensu swojej egzystencji. Wybiera się w podróż
do kraju, w którym niedawno zakończyła się wojna. Autorka przekonuje, że czasem
zmiana miejsca wystarczy do zmiany punktu widzenia i odkrycia zupełnie nowych
możliwości. Z uwagi na zbyt oczywiste i banalne rozstrzygnięcia fabularne oraz
niepogłębione refleksje, nie jest to najlepsza książka w serii. Mimo wszystko z
niecierpliwością czekam na kolejne tytuły.
Ukochane równanie
profesora
Y. Ogawa – niezwykle popularna książka, chwalona
niemal przez wszystkich recenzentów i książkową blogosferę. Minimalistyczna
historia profesora matematyki, który w wyniku wypadku dysponuje jedynie 80
minutami pamięci. Pewnego dnia w jego domu zjawia się gosposia, wraz ze swym
małym synkiem, który otrzymuje od profesora pieszczotliwe określenie
Pierwiastek. Dostrzegam oczywiście niezaprzeczalny urok głównego bohatera,
doceniam niepowtarzalny klimat, który udało się stworzyć autorce i uważam, że
jest to dobra książka. Jednocześnie przyznaje uczciwie, że nużyła mnie lektura
tej powieści. Może przez zbyt dużą obecność wątków matematycznych, bo nigdy nie
pałałam sympatią do tej nauki. Miało zachwycić – nie zachwyciło. Z całą
pewnością nie jest to kwestia słabości tekstu, a po raz kolejny osobistej
perspektywy. Nie zrażajcie się zatem moją opinią, i jeśli tylko macie ochotę sięgajcie po tę oryginalną prozę.
O dwóch książkach
przeczytanych w czasie kwarantanny napisałam osobne recenzje:
O kilku mam zamiar
napisać osobne teksty, dlatego nie znalazły się w tym zestawieniu. Pozostaje mi
życzyć wam znalezienia w tym wpisie wielu wskazówek dla siebie i fascynujących
czytelniczych przygód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz