czwartek, 23 lipca 2020

Od jednego Lucypera – Anna Dziewit-Meller


Literatura polska doczekała się w końcu wielowątkowej, gęstej, mocnej historii o kobietach, napisanej z kobiecej perspektywy. Warto było czekać.

Bardzo lubię sagi rodzinne. Gdy przeczytałam opis zamieszczony na tylnej okładce Od jednego Lucypera, od razu wiedziałam, że to coś dla mnie. Intuicja nie zawiodła, dostałam dużo więcej, niż się spodziewałam.

Główna bohaterka – Katarzyna, jest wykładowczynią na holenderskim uniwersytecie. Robi karierę zawodową, ma dobrą sytuację materialną, choruje na anoreksję. Emigrowała, żeby uciec od Śląska, chłodu emocjonalnego panującego w jej rodzinie i niemożności porozumienia z najbliższymi. Jedno zdjęcie, znalezione w szufladzie babci, które zapamiętała z dzieciństwa, niewypowiedziana historia sprawia, że chce poznać bliżej losy kobiet w swojej rodzinie. To zmusi ją do konfrontacji i zweryfikowania dotychczasowych poglądów na temat relacji rodzinnych.

Równolegle przenosimy się do schyłku lat 40. XX wieku i poznajemy historię Marijki – przodownicy pracy w chorzowskich zakładach azotowych. Ma poczucie sprawczości, niezależności i siły płynącej z możliwości awansu zawodowego i społecznego.

Mała historia rodzinna splata się tu z wielką Historią. Marijka przypadkowo wpada w jej tryby i niestety staje się ofiarą.

Od jednego Lucypera, to opowieść o sile rodzinnych więzów. O tym, że od korzeni nie da się odciąć, a od siebie samego nie można uciec. Niedopowiedzenia, przemilczenia, trupy trzymane w szafach i to, co zamiecione pod dywan, żeby ładnie wyglądało w obrazku, zawsze – wcześniej czy później upomną się o swoje, będą ciążyć, jak niechciany bagaż i utrudniać wzajemne zrozumienie.
Los powtórzony to nie wymysł psychologów, a coś, co zdarza się  często. Doświadczenia psychiczne przekazujemy w genotypie, przechodzą one z pokolenia na pokolenie i mają istotny wpływ na nasze życie. Przodkowie mogą być źródłem wsparcia i siły, ale bywają też przyczyną słabości, wstydu. Czas i miejsce urodzenia mocno determinują nasz los. Poza indywidualnymi uwarunkowaniami, istnieją także tzw. okoliczności dziejowe, na które nie mamy wpływu.

Czuć, że Anna Dziewit-Meller napisała tę książkę ze złości, wkurzenia na rzeczywistość i niezgody na częste w literaturze i kinematografii ukazywanie Śląska przez pryzmat narracji patriarchalnej. Ten nerw można wyczuć zwłaszcza w języku. Dosadnym, mocnym, bez upiększeń.

To powieść niezwykle zaangażowana społecznie. Mamy tu całe spectrum ważnych tematów, trafnych spostrzeżeń i komentarzy. Od emancypacji i statusu kobiet, przez pokątne aborcje dokonywane w latach 50.,brak systemowego wsparcia i możliwości wyboru, po rzeczywistość panującą na oddziałach położniczych w polskich szpitalach lat 80., która bardzo często była daleka od hasła: Rodzić po ludzku. Pojawiają  się również tematy gwałtu, mobbingu w pracy, czy wspomniane już zaburzenia odżywiania. Co cenne, pisarka nie unika odważnych opisów cielesności.

Chciałabym, żeby ta powieść miała kontynuację, bo jedyny i największy zarzut, jaki mam wobec niej, to fakt, że jest za krótka. Przez to miejscami nie udało się uniknąć skrótowości. W Polsce bardzo lubimy porównania. W związku z tym chciałabym, żeby Od jednego Lucypera, stało się rodzimym odpowiednikiem Ósmego życia. Zdaje sobie sprawę, że to daleko idące porównanie, ale w zasadzie, dlaczego nie?  Zachęcam autorkę do przemyślenia takiej możliwości J

Należy również docenić pracę lingwistyczną i dokumentacyjną, którą wykonała Dziewit-Meller. Do powieści włączony jest język śląski, a fabułę przecinają fragmenty autentycznych dokumentów IPN-u.

Od jednego Lucypera, to uniwersalna, dojrzała, pełnokrwista powieść. Będzie ciekawa i wartościowa dla wszystkich, bez względu na płeć. Absolutnie podpisuje się pod apelem Sylwii Chutnik, żeby w końcu przestać traktować literaturę pisaną przez kobiety i opisującą ich doświadczenia jako przeznaczoną tylko do nich.

A.Dziewit-Meller,Od jednego Lucypera, Wydawnictwo Literackie 2020.
*Dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za przekazanie egzemplarza do recenzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz