Literatura
skandynawska powszechnie kojarzy się z minimalizmem, surowością, chłodem i
oszczędnym stylem. Poparzone dziecko
przełamuje i zaprzecza wszelkim tego rodzaju stereotypom. Powieść Dagermana
stoi na przeciwnym biegunie.
Powieść ukazała się w
1948 roku. Wywołała wtedy bardzo wiele emocji, kontrowersji i oburzenia. Od
tamtej pory czasy bardzo się jednak zmieniły i dziś historia młodego chłopaka,
który wchodzi w miłosną relację z nową żoną swojego ojca, nie dziwi i nie
szokuje już tak wielu osób. Mimo upływu czasu powieść jest jednak nadal
aktualna. Przede wszystkim dzięki uniwersalnym motywom, ale również świetnemu
tłumaczeniu Justyny Czechowskiej.
Alma – matka Bengta
umiera nagle. Chłopak w czasie pogrzebu dowiaduje się, że jego ojciec od kilku
lat zdradzał chorą matkę z inną kobietą. Zrozpaczony, osamotniony, w jednej
chwili zostaje zmuszony do tego, by zbudować się na nowo i odnaleźć swoje
miejsce w świecie. Wspiera go eteryczna, nieśmiała narzeczona – Berit.
Mamy tu do czynienia
zarówno z powieścią inicjacyjną – obserwujemy przeobrażenie chłopca w mężczyznę,
a także dziennikiem czasu żałoby, dramatem, w którym obserwujemy powolny rozpad
rodziny, płomiennym romansem, gdzie rodzi się zakazane uczucie.
Ta książka kipi od
emocji. Bengt miota się między rozpaczą i tęsknotą za matką, a żalem,
nienawiścią i wściekłością na ojca. Pragnie zemsty na nim i jego kochance –
Gun. Z czasem wikła się w miłosną relację z tą starszą kobietą. Ona z jednej
strony w sposób oczywisty ma mu zrekompensować nieobecność matki. Z drugiej
rodzi się między nimi erotyczna fascynacja, namiętność, a w końcu miłość. Do
wachlarza emocji, które targają Bengtem dołączają zazdrość i poczucie winy. Młody
mężczyzna jest coraz bardziej zagubiony, zupełnie nie potrafi uporządkować
swoich uczuć. Doprowadza go to do podjęcia ostatecznej decyzji.
Poparzone
dziecko w chwili ukazania się w oryginale podzieliło
krytyków na dwa skrajne obozy. Przeciwnicy zarzucali Dagermanowi nadmierną psychoanalizę.
Jest to słuszny zarzut. Główny bohater do bólu analizuje każdą przeżywaną
emocje, reakcję, zaistniałe sytuacje. Często popada przy tym w egzaltację.
Momentami czyni to cały tekst nieco teatralnym i sztucznym. Ponadto autor nie
unika kategorycznych zdań i zasadniczego tonu. Przez to niektóre fragmenty nie
są wolne od moralizatorstwa i dydaktyzmu.
Mój stosunek do tej
powieści śmiało mogę określić jako klasyczną relację love & hate. Z jednej
strony nie mogłam się oderwać od lektury. Byłam zachwycona klimatem i pięknymi
opisami rodzącego się uczucia. Nadmiar emocji, nieustanne rozedrganie głównego
bohatera, jego desperacja, sprawiły jednak, że przejęłam nastroje postaci. Było
mi duszno, ciasno, chciałam, jak najszybciej wyjść z tej historii. Czułam się
osaczona i przytłoczona. Ostatecznie zakończyłam czytanie z poczuciem ulgi i
dużego zmęczenia.
Poparzone
dziecko, to klasyka szwedzkiej literatury, którą z całą
pewnością warto poznać. Należy jednak zaznaczyć, że nie jest to powieść łatwa w
odbiorze i nie spodoba się wszystkim. Jeśli lubicie dzielenie włosa na czworo,
często dokonujecie auto i psychoanalizy, sięgajcie po nią śmiało i bez obaw.
Pozostali, niech robią to na własną odpowiedzialność, pamiętając o
ostrzeżeniach.
Poparzone
dziecko, S.Dagerman, tł.J.Czechowska, Wydawnictwo
Poznańskie 2020.
Dziękuję Wydawnictwu
Poznańskiemu za przekazanie egzemplarza do recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz