piątek, 13 grudnia 2013

Badania terenowe

Po sukcesie dobrze przyjętego „Gaumardżos” Marcin Meller zdecydował się kontynuować swoją pisarską przygodę. Tym razem funduje czytelnikom powrót do przeszłości, gdyż „Między wariatami” to subiektywny wybór najlepszych tekstów dziennikarza, publikowanych na przestrzeni dwudziestu lat, w różnych tygodnikach opinii. Skojarzenia filmowe są jak najbardziej na miejscu, książkę momentami czyta się, jak najlepszy hollywoodzki scenariusz, i aż trudno uwierzyć, że to po prostu samo życie.


Młodszej generacji Meller niestety kojarzy się już pewnie wyłącznie z telewizją śniadaniową, „Playboyem” i TVN – owskim programem „Agent”. Jest też na szczęście całkiem spora grupa tych, którzy pamiętają, że dziennikarz swoją karierę zaczynał w „twardym dziennikarstwie”, a pierwsze szlify i szkołę zawodu odbierał od najlepszych.


„Między wariatami” na nowo pokazuje twarz Mellera - poważnego publicysty i pozwala mu wyjść z szuflady z napisem „telewizyjna gwiazda”. Ta etykietka z jednej strony daje oczywiście pewien komfort, z drugiej jednak ogranicza. Teksty zebrane w tomie są dowodem na to, że autora stać na dużo więcej, niż może zaprezentować w telewizji śniadaniowej, która rządzi się swoimi prawami. Bardzo dobrze, że czytelnicy mają szansę się o tym przekonać.

Intencją Mellera było, by książkę czytało się dobrze „w pociągu, łóżku i na plaży”. Cel ten został osiągnięty. Rozpiętość tematyczna i amplituda emocjonalna tekstów, sprawiają, że po pierwsze: każdy znajdzie tu coś dla siebie, a po drugie zakończy lekturę z uczuciem żalu, że to już i apetytem na jeszcze więcej.

Na tom składają się zarówno reportaże wojenne z różnych zakątków świata, publikowane w „Polityce” w latach 90., felietony polityczne z „Wprost” i „Newsweeka”, ale także „relacja” z wyjazdu kibiców Legii do Szwecji, czy tekst odsłaniający kulisy pracy ochroniarzy w Polsce. Inną kategorię tekstów stanowią te, w których Meller pokazuje czułą stronę: wspomnienia z czasów szkolnych, harcerstwa, oraz spisane „na gorąco” wrażenia z pierwszej kąpieli syna. Są też opowieści, które odsłaniają twarz autora buntownika, szczęściarza, a nade wszystko niestrudzonego łowcy przygód.

Ogromnym atutem książki jest styl, w jakim została napisana. Dziennikarz pisze ze swadą gawędziarza, używa przy tym soczystego, barwnego języka, nie unika wulgaryzmów, co tylko dodaje całości autentyczności. W felietonach politycznych bywa ostry w ocenie. Mellerowi nie chodzi o to, by koniecznie zgadzać się z jego poglądami, ale by wywołać dyskusję, skłonić do refleksji, mieć własne zdanie na dany temat. Co najważniejsze, a niestety coraz rzadsze w tzw. debacie publicznej, autor nie pluje jadem, nie kipi rządzą „dowalenia” komukolwiek. Jego dużo skuteczniejszą bronią „w walce ze światem” są poczucie humoru, ironia, dystans do siebie i rzeczywistości oraz cięty, ale nigdy chamski język.

W recenzjach „Między wariatami” często pojawia się zdanie, że jest to książka będąca podsumowaniem dwudziestu lat kariery dziennikarskiej. Myślę, że na takowe jest zdecydowanie za wcześniej. Mam wrażenie, że Meller dopiero się rozkręca i jeszcze nie raz bardzo pozytywnie nas zaskoczy. Jedno jest pewne: czym prędzej powinien zacząć pisać nową książkę, bo po tak obiecującej lekturze, nie mogę się doczekać kolejnej.

Ocena: 7/10
M.Meller, „Między wariatami”, Wydawnictwo Wielka Litera 2013.
*Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Wielka Litera http://www.wielkalitera.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz