czwartek, 5 grudnia 2013

Studium przypadku

Wreszcie jest, po roku oczekiwania nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazał się „Drugi dziennik 21 czerwca 2012 – 20 czerwca 2013” Jerzego Pilcha. Jest nieco skromniejszy objętościowo i bardziej refleksyjny niż pierwszy tom. Nie zmienia to jednak faktu, że trzeba go przeczytać. Koniecznie!


Teksty zebrane w książce ukazywały się na łamach „Tygodnika Powszechnego”, jako felietony. Podobnie jak poprzednio został utrzymany diarystyczny porządek.


Oczywistym pytaniem, które nasuwa się jako pierwsze jest to, czym różni się pierwsza część od drugiej? Otóż z pewnością tutaj Pilch z obserwatora i ostrego komentatora życia społecznego, politycznego, sportowego, zamienia się w równie ironicznego obserwatora samego siebie. Punkt ciężkości zostaje wyraźnie przesunięty ze sfery publicznej w prywatną. Wielbiciele ciętego języka autora mogą być jednak spokojni, nie oznacza to bowiem, że zupełnie nie ma w nim błyskotliwych, jak zawsze komentarzy do bieżących wydarzeń „ze świata”.

Niewątpliwie w „Drugim dzienniku” Pilch próbuje oswoić nową sytuację, w której się znalazł – nieuleczalnej choroby neurologicznej. Nie stara się z nią pogodzić, czy zaakceptować, a właśnie oswoić. Usiłuje funkcjonować pomimo okoliczności, choć bywa to trudne, a czasami niemożliwe. W zapisach widać różne postawy, które przyjmuje wobec niej i w pisaniu o niej. W żadnym wypadku nie jest to jednak „kronika rozpadu”. Pilch, jak ognia unika ekshibicjonizmu. W momencie, gdy pozwala sobie na bardziej intymny opis swoich dolegliwości, w kolejnym zdaniu wewnętrzny cenzor, każe mu zmienić ton na znacznie lżejszy. Nie przeczytamy tu więc utyskiwań i zwierzeń, żywcem wyjętych z kolorowych czasopism.

Całość tematycznie krąży wokół kwestii egzystencjalnych, ostatecznych: samotności, lęku, straty, śmierci, Boga. W tekstach pisarz wspomina zmarłych przyjaciół, wraca do przeszłości, ale przede wszystkim czyta, przytacza i analizuje ważne dla siebie fragmenty literatury. Dzieli się także z czytelnikami lękiem przed niemożnością porozumiewania się i pracy ze słowem, a co za tym idzie całkowitym wykluczeniem ze świata.

Nad „Drugim dziennikiem” unosi się aura mistycyzmu. Autor dużo miejsca poświęca tajemniczym znakom otrzymywanym z góry: czyjeś obecności w mieszkaniu, snom i rozważaniom o śmierci. Jest ona czymś pewnym i nieuniknionym, z drugiej jednak strony nie należy rozmyślać o niej zbyt dużo, bo w żaden sposób nie wpłynie to na zwiększenie naszej wiedzy i świadomości.

W tekstach Pilcha widać też proces powolnej alienacji, wycofywania się ze świata, mniej lub bardziej chcianej rezygnacji z różnego rodzaju aktywności i podniet, które jeszcze do niedawna mocno absorbowały autora. Próbuje on z różnym skutkiem odnaleźć się w tym „związku z samotnością”.

„Drugi dziennik” jest oczywiście dużo, bardziej refleksyjny, melancholijny, momentami nawet sentymentalny. W związku z tą zmianą, brakiem tak licznych jak dotychczas komentarzy publicystycznych, niektórzy mogą stwierdzić, że pisarz stracił ostrość widzenia. Inni z kolei uznają, że dzięki osobistym doświadczeniom jego teksty są bardziej uniwersalne.

Choć teoretycznie zmieniło się wiele to, patrząc na twórczość Jerzego Pilcha z ostatnich lat, można dojść do wniosku, że tak naprawdę nie zmieniło się nic. Wątki dotyczące śmierci, przemijania, religii, piłki nożnej, polityki pojawiały się u niego od dawna i pojawiają nadal. Poza tym autor cały czas polemizuje, kłóci się, denerwuje, ironizuje, szydzi i wyśmiewa, kogo trzeba wyśmiać. „Drugi dziennik” nic i w tym względzie nie zmienia. Wszystkie wymienione przeze mnie elementy, pojawiają się na jego kartach równie często.

Najważniejsze jednak pozostaje to, że niezależnie od okoliczności, Pilcha czyta się świetnie. Jego nazwisko cały czas jest gwarantem najwyższej literackiej, jakości i zapewnia mocne lekturowe wrażenia.

Ocena: 8/10
J.Pilch, „Drugi dziennik” 21 czerwca 2012 – 20 czerwca 2013”, Wydawnictwo Literackie 2013.
*Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego http://www.wydawnictwoliterackie.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz